Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Pierwsza damo, ucałuj prezydenta!”

Gdy piszę ten tekst, nie wiem dokładnie co dzieje się z Ołeną Zełenską i gdzie się znajduje. Wiemy jedynie, że na pewno jest w swoim kraju. Zawsze wspierała męża, a od ponad miesiąca u jego boku zdaje najtrudniejszy egzamin jako żona, matka i pierwsza dama Ukrainy.
„Pierwsza damo, ucałuj prezydenta!”

Autor: Fot. Shutterstock

Ołena Zełenska zawsze lubiła być w cieniu, nie potrzebowała sławy ani blasku fleszy. Teraz znalazła się w centrum uwagi całego świata. Wszyscy chcą wiedzieć, co się z nią dzieje, co myśli pierwsza dama Ukrainy, jaką ma historię. Kiedy kilkanaście godzin po inwazji Rosji na Ukrainę zamieściła przejmujący wpis, cytowały go wszystkie media: „Nie będę panikować i płakać. Będę spokojna i pewna siebie. Moje dzieci patrzą na mnie. Będę obok nich. I obok mojego męża. I z wami. Kocham Was. Kocham Ukrainę”, czytali ludzie na całym świecie. A Ukraińcy odpowiadali: „Najlepsza pierwsza dama! Kochamy naszą Ukrainę”, „Ucałuj prezydenta w imieniu ludzi!”. Chwilę wcześniej, 24 lutego, w gronie najbliższych Ołena Zełenska obchodziła 44. Urodziny. Jej mąż nawet w gorącym czasie nie zapomniał o rocznicy żony i napisał dla niej wiersz. Ona w mediach społecznościowych wyznała: „Życzę każdej kobiecie takiego spojrzenia, jakim ty mnie obdarzasz. Tak wyglądają tylko ci, którzy szczerze kochają. Zawsze czuję twoją miłość. Dopóki tak na mnie patrzysz, niczego się nie boję”. Już na drugi dzień, 25 lutego, o świcie na Ukrainę spadły bomby, zaczęła się wojna, od tamtej pory płoną miasta, giną bezbronni ludzie i dzieci. Ukraińcy heroicznie walczą o wolność ojczyzny. Wołodymyr Zełenski wiedział, że nie opuści kraju. Kiedy Amerykanie zaproponowali mu pomoc w ewakuacji, powiedział: „Potrzebuję amunicji, a nie podwózki!”. Te słowa przeszły już do historii. Ołena zadecydowała, że zostaje przy nim i będzie go wspierać, tak jak dotąd. Nie poddała się strachowi, chociaż wiadomo, że prezydent i jego rodzina są zawsze celem numer jeden dla agresora. Podtrzymywała rodaków na duchu. „Mówi się, że wielu to tłum”, pisała. „To nie dotyczy nas. Bo tysiące Ukraińców to nie tłumy. To jest armia!”.

Lubiłam moje życie

Kiedy w październiku 2019 roku brała udział w sesji dla ukraińskiego „Vogue’a”, świat był inny. Jej mąż kilka miesięcy wcześniej brawurowo wygrał drugą turę wyborów prezydenckich. Czuło się falę entuzjazmu, która wyniosła go do władzy. Był młodym prezydentem, wybranym przede wszystkim przez młodych ludzi. To oni wierzyli, że człowiek „spoza systemu” przeprowadzi reformy na Ukrainie i otworzy ją na Zachód. Ołena zdawała sobie sprawę, że musi mężowi pomoc. Ale to nie było dla niej proste. Oswajała się z nową rolą prezydentowej, nie chciała być pierwszą damą. Podobało jej się życie, które prowadziła, była szczęśliwa w swoim domu w Kijowie z dwójką dzieci i gromadką zwierząt, które Złenscy zawsze hołubili: dwoma psami, świnkami morskimi i kolorowymi rybkami w akwarium. Lubiła prace scenarzystki, którą wykonywała od lat. O tym, że mąż zamierza kandydować na prezydenta Ukrainy, dowiedziała się z mediów. Gdy spytała go, dlaczego jej nie uprzedził, powiedział rozbrajająco: „Zapomniałem”. „Mój mąż potrafi zaskoczyć”, śmiała się później. Wiedziała, że była to wymówka, po prostu jak najdłużej nie chciał jej wciągać do politycznej gry. W wywiadzie dla włoskiej gazety „Corriere della Sera” powiedziała: „Kandydowanie w wyborach prezydenckich to nie jest nowy życiowy projekt, to jest zmiana całego życia”. Potem już po wyborach, w rozmowie z „Vogiem”, tłumaczyła: „Nie byłam zbyt szczęśliwa, kiedy zdałam sobie sprawę, że takie były plany. Natomiast domyślałam się, jak wszystko się zmieni i z jakimi trudnościami będziemy musieli się zmierzyć. Ale postanowiłam wesprzeć męża: na poziomie emocjonalnym nie jest to dla niego takie łatwe, a on potrzebuje kogoś, kto będzie w pobliżu”.

Pierwsi i młodzi

Szybko przekonała się, jak wiele się zmieniło. Pytana o to, jak jej się żyje jako prezydentowej, odpowiadała ze śmiechem: „Brakuje mi czasu na bycie samej ze sobą. Mamy dwójkę dzieci, jestem więc przyzwyczajona do tego, że rzadko bywam sama. W przeszłości moją jedyną ucieczką do prywatności i samotności był samochód. Teraz jestem pozbawiona także i tego – zawsze towarzyszy mi ochrona. Moją jedyną samotnią jest teraz łazienka”. Jednocześnie stało się jasne, że Ołena i Wołodymyr będą inną parą prezydencką niż poprzednicy. Oboje byli młodzi – w 2019 roku mieli po 41 lat, nie wstydzili się publicznego okazywania sobie uczuć, trzymali się za ręce. Nie sakralizowali siebie ani władzy, którą Ukraińcy powierzyli Zełenskiemu. Starali się żyć jak wcześniej, chronili dzieci przed utratą prywatności. Ołena podobała się jako pierwsza dama także na świecie. Efektowna, dobrze ubrana, biegle władająca angielskim, była mile widziana i przyjmowana. Doceniano jej wiarę w „miękką siłę”: dyplomację, spotkania, szukanie kulturowych i cywilizacyjnych więzi.

Z dalekiego kraju

A jaka jest historia znajomości Ołeny z Wołodymyrem Zełenskim? Zaczęła się w latach 90. Oboje pochodzą z tego samego miasta – Krzywy Róg, leżącego na południowym wschodzie Ukrainy. Oboje urodzili się w czasach, kiedy Ukraina należała do ZSRR. Ołenę wychowywała samotnie mama, Olga Kijaszko. Z Wołodymyrem chodzili do tej samej szkoły, do równoległych klas, ale jeszcze wtedy nie zwracali na siebie uwagi. Poznali się bliżej jako studenci. Ona studiowała architekturę na Krzyworoskim Uniwersytecie Technicznym. Nigdy jednak nie pracowała w zawodzie. Swoje życie związała z pisaniem, szybko dołączyła do firmy producenckiej przyszłego męża Studio „Kwartał 95”. W końcu lat 90. Zaczęła pisać dla nich teksty i skecze. Śmiali się z nacjonalizmu Ukraińców, z korupcji, z bezwładu państwa, śmiali się także z przywar Rosjan. Świetnie się uzupełniali, ona była zdolną autorką, on – świetnym aktorem. Do głowy jej wtedy nie przyszło, że wyszła za męża stanu, polityka. 

Dzieci, moja duma

Ołena zawsze chroniła prywatne życie. Wiadomo jednak, że Wołodymyr długo się o nią starał. Miała narzeczonego i ogromne powodzenie. Po ośmiu latach randkowania, a potem narzeczeństwa państwo Zełenscy stanęli na ślubnym kobiercu we wrześniu 2003 roku. Rok później przyszła na świat ich córka Ołeksandra, a następnie dziewięcioletni dzisiaj syn Kirył. Dzieci są dumą i miłością Ołeny. Trzy lata temu z okazji Dnia Dziecka pisała: „… w każdej chwili pamiętajmy, że dzieci potrzebują naszej miłości, opieki i wsparcia. Pamiętajmy, że dzieci są naszą przyszłością, naszą kontynuacją i róbmy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić wszystkim dzieciom szczęśliwe, bezpieczne, pełne dzieciństwo. W końcu to szczęśliwi dorośli wyrastają ze szczęśliwych dzieci. A dzisiaj chcę powiedzieć „dziękuję”, każdemu z moich dzieci!”. Ołeksandra, dzisiaj nastolatka, uczęszczała do elitarnego kijowskiego liceum, zaznała już trochę sławy występując w filmach, między innymi u boku taty. Ale wtedy nie był on jeszcze politykiem, a gwiazdorem. Dziewięcioletni Kirył to jeszcze dziecko, interesuje się sportem, chodzi do szkoły muzycznej. Tyle wiadomo na temat dzieci. Pierwsza inicjatywa Ołeny Zełenskiej jako prezydentowej dotyczyła właśnie dzieci, walki z otyłością i zmiany żywienia w szkołach.

W imię kobiet

Ołena Zełenska jako prezydentowa zawsze zaangażowała się w wiele spraw społecznych. Przyczyniła się do skutecznej ochrony praw i interesów dzieci. Wypowiadała się też na temat doskonalenia systemu przeciwdziałania przemocy domowej. To ważna sprawa, bo na Ukrainie co roku ponad milion kobiet spotyka się z przemocą, cierpią na tym dzieci. „Nie jestem politykiem i nie mam prawa ingerować w prace prezydenta, ale stać się pośrednikiem między ludźmi a urzędnikami, aby ci ostatni usłyszeli pierwszych, mogę i naprawdę chcę”, mówiła w „Vogue’u”. Była też propagatorką ukraińskiej mody i kultury. Zawsze na oficjalne wizyty wybierała kreacje ukraińskich projektantów. Dzięki jej staraniom język ukraiński pojawił się w przewodnikach audio w ponad 30 muzeach na świecie, między innymi w Wersalu, austriackiej Albertinie, Tower of London, Koloseum czy nowojorskim MoMA. Oboje z Wołodymyrem musieli być tak po ludzku lubiani, skoro dzisiaj wielu znanych ludzi przesyła im słowa otuchy i wsparcia. Najlepszym tego przykładem jest księżna Kate i książę William, którzy złamali królewski protokół, by wesprzeć ukraińską parę. „W październiku 2020 roku mieliśmy przyjemność spotkać prezydenta Zełenskiego i pierwszą damę i dowiedzieć się, że z nadzieją i optymizmem patrzą na przyszłość Ukrainy. Dzisiaj stoimy za prezydentem i wszystkimi obywatelami Ukrainy w ich bohaterskiej walce o tę przyszłość”, napisali w oświadczeniu. Co będzie dalej? Nadzieję zawsze dają dzieci, może szczególnie wtedy, kiedy rodzą się w schronach, pod bombami. Może dlatego prezydentowa udostępniła zdjęcie noworodka, dziewczynki Mii, która urodziła się w kijowskim schronie przeciw bombowym i napisała: „To miało się odbyć w zupełnie innych warunkach, pod spokojnym niebem. Ale jesteśmy armią, armia to my. A dzieci urodzone w tym czasie będą żyć w spokojnym kraju, który się obroni”.

Przez dym ostrzału widać słońce

Jakiś czas temu na Instagramie Ołeny pojawiło się zdjęcie ukraińskich kobiet zaangażowanych w pomoc przy działaniach wojennych. Nie tylko tych, które zaciągnęły się do obrony, ale także tych, które wspierając wojsko, wykonują codzienną pracę – w sklepach, szpitalach, transporcie. „Przed wojną (jakie to przerażające i wciąż niezwykle) pisałam kiedyś, że na Ukrainie jest o dwa miliony więcej kobiet niż mężczyzn. To tylko statystyki. Ale teraz nabierają zupełnie nowego znaczenia. Bo to oznacza, że nasz obecny opór ma kobiecą twarz. Mój podziw i pokłon wam, niesamowici rodacy!”, pisała pierwsza dama Ukrainy. I dodała na koniec, podkreślając meteorologiczny początek wiosny: „Pamiętacie, jak wszyscy witaliśmy się tego dnia przed wojną? Tak więc słońce już widać przez dym ostrzału! Wszystko będzie wiosną, wszystko będzie zwycięstwem, wszystko będzie Ukrainą!”.  


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama