Ratusz opublikował dane, z których wynika, że wszystkie londyńskie szpitale i centra medyczne znajdują się w strefach z przekroczoną normą stężenia pyłów PM2,5 i dwutlenku azotu. „Evening Standard” przypomina jednak merowi, że wcześniej chwalił się redukcją emisji tych związków o 30 proc.
Jak ustalił londyński dziennik, Transport for London musi pozyskać dodatkowe 300 mln funtów rocznie, by załatać dziurę w swoim budżecie. W ciągu najbliższych 5 lat brakuje 1,5 mld funtów. Pieniądze mają pochodzić między innymi ze wspomnianej opłaty, a także rozszerzenia strefy ULEZ na wszystkie dzielnice Londynu i wprowadzenia opłaty w wysokości 3,50 funta za wjazd do stolicy autem przez osoby mieszkające poza Londynem. Poza tym, przeciętnie o 20 funtów rocznie z myślą o zasileniu konta TfL ma wzrosnąć podatek Council Tax, a od marca bilety komunikacji miejskiej podrożeją średnio o 5 proc.
Z drugiej strony, w ramach ograniczenia kosztów, TfL zakłada wstrzymanie inwestycji, na przykład wymiany sygnalizacji na linii Piccadilly i przebudowy dróg.
Jakby tego było mało, politycy pracują nad nowym podatkiem, który zastąpi akcyzę na paliwo. Liczba elektrycznych samochodów szybko rośnie, a w związku z tym wpływy do budżetu pochodzące z akcyzy maleją. Parlamentarna komisja transportu obliczyła, że budżet straci 35 mld funtów, jeśli rząd nie wprowadzi w tym roku żadnych zmian.
Posłowie proponują, by kierowcy płacili nowy podatek za przejechane mile.
Politycy szykują nowe podatki dla kierowców
Mer Londynu szykuje grunt pod wprowadzenie opłaty w wysokości 2 funtów dziennie za jazdę po Londynie samochodem z silnikiem spalinowym. Zdaniem „Evening Standard”, Sadiq Khan próbuje ją uzasadnić zanieczyszczeniem powietrza.
- 09.02.2022 07:33
- Źródło: Tygodnik Cooltura
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze