"The Sunday Times" podał, że premier Boris Johnson planuje w ciągu kilku tygodni ogłosić odejście od polityki masowego testowania na obecność koronawirusa i ograniczyć darmowe testy do miejsc podwyższonego ryzyka, takich jak domy opieki, szpitale, szkoły, oraz do osób wykazujących objawy zakażenia. W ramach tego planu zredukowany miałby zostać też system wykrywania kontaktów zakażonych.
Darmowe szybkie testy antygenowe są od kwietnia zeszłego roku dostępne w Wielkiej Brytanii dla wszystkich, nawet jak nie wykazują objawów, i rząd zachęcał do regularnego testowania się, aby w ten sposób zatrzymać transmisję wirusa bez konieczności przywracania lockdownów. W samej Anglii wykonywane jest obecnie średnio 1,12 mln takich testów dziennie.
Jednak na masowe testy wydane zostało już ponad 6 miliardów funtów, a dodatkowo kilka tygodni temu, wraz z szybkim rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron i zwiększonym popytem, pojawiły się problemy z ich dostępnością.
"Nie sądzę, byśmy mogli wiecznie rozdawać darmowe testy przepływu bocznego wszystkim. Prawdopodobnie przejdziemy do scenariusza, w którym będzie mniej testów, ale będziemy mieli możliwość zwiększenia ich ilości w razie potrzeby, np. w zimie" - mówi cytowane przez "The Sunday Times" źródło rządowe.
Pomysł ten skrytykowała zarówno opozycyjna Partia Pracy, która określiła to jako pozorną oszczędność, jak i szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon. W niedzielę rano Nadhim Zahawi zdementował w rozmowie ze stacją Sky News doniesienia "The Sunday Times", mówiąc, że ich nie potwierdza, zaś zapytany wprost, czy istnieją jakieś plany wstrzymania darmowych testów antygenowych, odparł: "Absolutnie nie".
Napisz komentarz
Komentarze