Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Na pomoc bezbronnym zwierzętom

Pomoc bezdomniakom, bo tak nazywamy pieszczotliwie koty z ulicy, jest dla każdego na pewno dużym wyzwaniem. Poświęcamy temu wolny czas, ale radość z przemiany kota z ulicy, który wyglądał jak przysłowiowe siedem nieszczęść, do kota, który wręcz tuli się i szuka atencji u człowieka, jest na tyle wielka i motywująca do działania, że rekompensuje ten czas. Pomaganie samo w sobie jest jak nałóg, ciężko powiedzieć „nie", a satysfakcja temu towarzysząca jest czymś niesamowitym, daje kopa do dalszej pracy. Czasem nie potrafimy uwierzyć, jak zaangażowanie wielu osób może zmienić życie jednego zwierzaka – mówią członkowie grupy Cole & Friends Animal Rescue, zajmującej się pomocą kotom i innym małym zwierzętom.

Autor: Fot. Arch. Cole & Friends Animal Rescue

Czym zajmuje się organizacja Cole & Friends Animal Rescue?
Cole & Friends Animal Rescue jest grupą wolontariuszy, którzy swój wolny czas poświęcają pomocy bezbronnym zwierzętom. Naszą misją przede wszystkim jest pomaganie bezdomnym kotom i innym małym zwierzętom, aby znalazły najlepszy dom. Zbieramy także fundusze (poprzez nasz „flea market" na Facebooku) na leczenie naszych podopiecznych. Staramy się też w miarę możliwości pomagać w kastracjach i sterylizacjach opiekunom zwierząt, przez co przyczyniamy się do zmniejszenia populacji kotów na ulicy. Kładziemy też duży nacisk na edukowanie ludzi na naszym fanpage’u na Facebooku. Jest to dla nas priorytet, ponieważ znamy wiele historii, kiedy ktoś kupił bądź dostał kota i nie wie, jak się z nim obchodzić bądź co jest dla niego najlepsze. Staramy się odpowiedzieć na każde pytanie, oczywiście na tyle na ile nasza własna wiedza na to pozwala. Jesteśmy tylko wolontariuszami, z wiadomościami nabytymi przez lata praktyki i obserwacji zwierząt. W stu procentach robimy to bezinteresownie, a jedyną zapłatą są szczęśliwe i bezpieczne kotki w nowych domach.

Kto i kiedy założył tę grupę?
Grupę teoretycznie założyły cztery osoby. To Agnieszka Kostrzewska, Kat Landen, Magdalena Kasperek, Szymon Piwowarski. Było to kilka miesięcy temu. Od bardzo dawna wspierały nas w tym Paulina Sekuła, która dla kotów zaoferowała dom tymczasowy czy Bernarda Rauch z fanpage’u oraz Marta Jankiewicz, Ewa Romanowska, Ania Kolberg i Kasia Witschling, które prowadzą dla nas licytacje na „flea market". Można śmiało powiedzieć, że grupa sama w sobie jest nowa i zrzesza sympatyków zwierząt. Jesteśmy osobami z wieloletnim stażem w pomaganiu, choć nie zawsze nabyta dzięki temu wiedza starcza, zwłaszcza w cięższych przypadkach. Wcześniej wielu z nas pomagało w innych kocich grupach czy schroniskach; niestety nie pozwalano nam się tam dostatecznie rozwijać, nasze priorytety różniły się. W rezultacie stało się to dla naszej czwórki impulsem, by zacząć coś wspólnie. Zauważyliśmy, że ludzie oddają kocięta zbyt wcześnie, przez co maluchy nabawiają się problemów behawioralnych. Naszym zdaniem najlepiej je połączyć wtedy z nieco starszym zwierzakiem, by „nauczyły" się jak to jest być kotem. Kotka Cole, którą miało jedno z nas, w ciągu paru chwil oswoiła dzięki swojemu towarzystwu kompletnie dzikiego kota, a historia ta posłużyła do stworzenia nazwy Cole & Friends. 

Kogo Cole & Friends Animal Rescue obecnie zrzesza? 
Osobami, które podejmują decyzje, są Kat Landen, Magdalena Kasperek, Szymon Piwowarski i Agnieszka Kostrzewska. Każdy pracuje nad czymś innym, w czym się dobrze czuje. Za transport, logistykę i wizyty u weterynarza jest odpowiedzialna Kat; fundusze grupy ma na oku Magdalena; social mediami i pomocą w transporcie zajmuje się Szymon, a prowadzenie adopcji należy do Agnieszki. W pomoc zaangażowani są sami Polacy. Bardzo nas to motywuje i cieszy, że nawet pod tym kątem umiemy się zjednoczyć jako Polonia. 

Jak wyglądają wasze działania na co dzień? 
Każdy z nas ma pracę na pełny etat, więc sprawami opieki czy ratownictwa zajmujemy się w przerwach bądź w dni wolne. Aby móc działać potrzebujemy domów tymczasowych dla kotów czy innych małych zwierzątek, dlatego nasz dzień zaczyna się od aktualizacji danych o takich miejscach i pozyskiwaniem ich. Z racji tego, że jesteśmy nowi w tym „biznesie”, większość kotów trafia do naszych prywatnych domów; czasem mamy od sześciu do ośmiu podopiecznych  pod jednym dachem. Dziennie dostajemy także kilka zgłoszeń o kocich koloniach, które trzeba „odłowić", więc kto ma z nas bliżej, jedzie tam samochodem z klatkami, by je zabrać. Inną sprawą jest, kiedy zgłasza się do nas osoba, chcąca oddać kota: jest on przyzwyczajony do człowieka i na ogół potrafi korzystać z kuwety. Dlatego tak ważne dla nas jest posiadanie jak największej ilości domów tymczasowych, by móc pomóc jak największej liczbie zwierząt.  kotów. Jeśli nie jestesmy w stanie „zmieścić" kota u swoich, to szukamy pomocy u innych grup zajmujących się tym. Żeby koty trafiły do domów tymczasowych potrzebny jest transport i tu wkracza Kasia, która go organizuje. Do tego dochodzi odpchlenie, odrobaczenie, umówienie na kastrację czy sterylizację, ocena ogólnego stanu zdrowia, poznanie charakteru kota, co wpływa na to w jakim domu będzie mu najlepiej, pozyskanie aplikacji o adopcję (dzięki Bogu Szymon jest dobry w social mediach), przeprowadzenie rozmowy adopcyjnej i jeśli jej rezultat jest pozytywny to kolejnym krokiem jest transport do domu stałego. Proces adopcji jest różny i zależy od sytuacji, w jakiej znajduje się kot: czy wymaga opieki medycznej oraz czy osoba, która chce go adoptować, jest na to przygotowana. Fundusze na kastracje i leki dla kotów z ulicy są pozyskiwane z naszego „flea market”, czyli bazarku. Można tam licytować produkty bądź rzeczy, które oddali nasi darczyńcy. Dzięki pracy Magdy Kasperek, Ani Kolberg, Marty Jankiewicz, Ewy Romanowskiej i Katarzyny Witschling, możemy śmiało zbierać te fundusze na szczepienia, leczenie chorób, weterynarza, kastracje/sterylizacje, kontenerki, zabawki dla kotów. 
Do tego wszystkiego dochodzą sprawy administracyjne, odpisywanie na wiadomości, na maile, prowadzenie social media, podbijanie postów na „flea market”, aby gdzieś nie przepadły i dotarły do jak największej liczby odbiorców. Tu na ratunek przychodzi nam masa dziewczyn, które robią wszystko, by to funkcjonowało bez bałaganu. Bardzo dużą pomocą jest także współpraca z „Wiedźmami w JuKej”, które jak na wiedźmy przystało i które lubują się w kotach – nieszczególnie tych czarnych – pomagają nam jak mogą w udostępnianiu informacji i organizacji. 
W wolnych chwilach pomagamy umawiać sterylizacje czy kastracje kotów u lekarzy weterynarii w UK, jeśli ktoś pobiera benefity. Dlatego większość naszego czasu zajmuje wyszukiwanie placówki weterynaryjnej najbliższej zamieszkania osoby, która się zgłosiła i ograniczyć koszty zabiegu.

Gdzie trafiają wasi podopieczni przed odnalezieniem nowych domów?  
Jeżeli kot przebywa pod naszą opieką, jest umieszczany w domu tymczasowym. Są to normalne domy, a koty są w nich traktowane, jakby były częścią rodziny. Tam też często dochodzą do siebie, zwłaszcza te po przejściach, które potrzebują więcej czasu, by na nowo zaufać człowiekowi. Jest to znacznie lepsze rozwiązanie, niż wynajmowanie placu i stawianie klatek, w których by się je zamknęło. Kot powinien czuć się swobodnie i być blisko człowieka, by poczuć jego miłość.

Ilu zwierzętom udało wam się już pomóc? 
Zaczęło się od Cole, a parę dni później zgłosiła się do nas kobieta, która widywała kotka w pobliżu pracy jej męża i tak przygarnęliśmy pod nasze skrzydła mamę z siedmioma maluchami, którą z braku domów tymczasowych musieliśmy oddać innej grupie pomocowej. Została wraz z maluchami na jeden dzień w domu jednego z naszych wolontariuszy. Później dostaliśmy zgłoszenie o koloni kotów w pobliżu Nottingham i tak pojawiła się u nas kotka, która totalnie nie ufała ludziom i rzadko kiedy pojawiała w pobliżu człowieka. Po miesiącu opiekowania się nią, podchodzi do swojej tymczasowej mamy na około metr. To jest postęp!
Aktualnie mamy dwa gotowe do adopcji koty i kilkadziesiąt, które są przygotowywane. Nie są gotowe ze względu na wiek, jak Tala i Tola, czy schorowane jak Diabolo. Niektóre z kotów pod naszą opieką wymagają badań, szczepień czy kastracji, zanim wydamy je do domów stałych. Proces ten trwa od miesiąca aż do trzech, a nawet dłużej. Wszystko zależy od kondycji kociaka.  

Dlaczego podjęliście się misji pomocy małym zwierzętom? 
Jesteśmy głównie ukierunkowani na koty, ale nie odmówimy też pomocy psom, świnkom morskim, szczurom, chomikom czy żółwiom…
Jeżeli ktoś się do nas zwraca o pomoc i ma zamiar oddać inne zwierzę niż kot, nie mówimy „nie” i staramy się kierować takie osoby do organizacji, które się w tym specjalizują. Kiedy specjalizujemy się w kotach, to ciężko jest nam pomóc gołębiowi na przykład, ale oczywiście znamy placówki, które to potrafią.

Czym dla was jest pomoc bezdomnym zwierzętom? 
Pomoc bezdomniakom, bo tak nazywamy pieszczotliwie koty z ulicy, jest dla każdego na pewno dużym wyzwaniem. Poświęcamy temu wolny czas, ale radość z przemiany kota z ulicy, który wyglądał jak przysłowiowe siedem nieszczęść, do kota, który wręcz tuli się i szuka atencji u człowieka, jest na tyle wielka i motywująca do działania, że rekompensuje ten czas. Pomaganie samo w sobie jest jak nałóg, ciężko powiedzieć „nie", a satysfakcja temu towarzysząca jest czymś niesamowitym, daje kopa do dalszej pracy. Czasem nie potrafimy uwierzyć, jak zaangażowanie wielu osób może zmienić życie jednego zwierzaka. Tak jak było ze Stefkiem. Kot trafił do nas z ulicy, był tam żywiony przez długie miesiące, a gdy osoba dokarmiająca zobaczyła, że pojawił się ranny i wygląda na chorego – zgłosiła go do nas. Przez parę dni w naszym domu tymczasowym kot nie dał do siebie podejść, nie jadł, nie pił. Po tygodniu i wizycie u weterynarza trafił znów do domu tymczasowego i… jeszcze tej samej nocy zaczął podchodzić bliżej tymczasowego taty, jak to pieszczotliwie mówimy, a nad ranem obudził się koło jego głowy. Właśnie dzięki takim chwilom zajmujemy się pomocą. Stefan cierpliwie czeka na swój „forever home”. Wszystkich zainteresowanych i chcącym nas poznać. zapraszamy do naszej grupy na Facebooku.

Czy są organizacje lub osoby prywatne wspierające was w jakikolwiek sposób? 
Jedną z osób zaangażowaną w naszą grupę jest Martyna Siatkowska i grupa, w której adminuj, czyli Wiedźmy w JuKej. Martyna pomaga nam w promocji w mediach.

Kto i w jaki sposób mógłby was wesprzeć, pomóc?
Szukamy sponsorów czy osoby, które mają jakieś niepotrzebne rzeczy, które zalegają w szafach i szopach, aby oddać je do nas na licytację. Koszty weterynaryjne są ogromne, dlatego bardzo gorąco zachęcamy do darowizn, a jeśli chciałby ktoś przeznaczyć chociaż funciaka na naszych podopiecznych, prosimy zapisać się do naszej grupy. Tak samo znajdziecie nas na Instagramie czy wpisując „flea market by cole & friends" w Google. Jeśli ktoś byłby zainteresowany adopcją bądź zaoferowaniem domu tymczasowego, prosimy pisać do nas w wiadomości prywatnej bądź na e-mail: [email protected], a my skontaktujemy się w tej sprawie. Chętnie też przyjmiemy wszelkie karmy, kocie zabawki, żwirek czy inne rzeczy związane z kociakami do naszych domów tymczasowych. Jeśli chciałabyś/chciałbyś kupić karmę dla kociaków pod naszą opieką, skontaktuj się z nami, a my podamy ci adres, gdzie to wysłać. Masz przykładowo wolną godzinę w tygodniu i chciałbyś zostać jednym z wolontariuszy? Nie ma problemu, napisz do nas, a my chętnie zobaczymy, czym mógłbyś się zająć!

Gdzie jeszcze szukać informacji o was i kontaktu z wami? 
Grupa nazywa się "Cole & Friends Animal Rescue", więc łatwo ją wyszukać na Facebooku czy Instagramie.
https://www.facebook.com/groups/593204718510861/?ref=share
Instagram
https://instagram.com/coleandfriendsrescue?utm_medium=copy_link
Fan page
https://www.facebook.com/coleandfriendsrescue/
Flea market by Cole & Friends
https://www.facebook.com/groups/3315929415200942/?ref=share
e-mail: [email protected]

Uwaga: 
24 października organizujemy wspólnie dzięki Martynie Siatkowskiej oraz Wiedźmom w JuKej wydarzenie charytatywne, gdzie będziemy zbierać pieniądze dla naszych podopiecznych. Będzie wtedy można zapytać nas o koty, nasze działania, o porady czy też dostać ankietę na dom tymczasowy i ankietę adopcyjną. Impreza odbędzie się w Sam's Cafe Primrose Hill, 40 Chalcot Rd, London NW1 8XL o 19:00. Rezerwacja biletów pod nr tel. 020 7916 3736. Cena biletu 20 funtów, w którą wliczony jest posiłek.

 

Rozmawiał: Dariusz A. Zeller



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama