Podczas ostatniego posiedzenia sądu 48-latek nie pojawił się na sali sądowej, sędzia przesłuchiwał go za pośrednictwem internetu. Mężczyzna przyznał się do morderstwa Sary Everard, choć miesiąc wcześniej zeznał jedynie, że uprowadził i zgwałcił zamordowaną 33-latkę, donosi The Guardian.
Sara Everard zaginęła 3 marca, kobieta wracała swojego domu w Brixton z Clapham gdzie mieszkała jej przyjaciółka. Ciało 33-lateki odnaleziono dopiero po tygodniu na terenie hrabstwa Kent, niedaleko działki którą zabójca kupił w 2019 roku.
Couzens został zatrzymany przed odkryciem zwłok, policja wpadła na jego trop na podstawie analizy materiałów z kamer drogowych, dzięki którym udało się prześledzić trasę jaką pokonał tego dnia wynajętym wcześniej samochodem. 48-latek wpadł, bo podczas płacenia użył karty kredytowej wystawionej na jego nazwisko.
Podczas rozprawy prokurator podkreślał, że morderca nie znał ofiary. "Nie spotkał się z nią wcześniej, nie znał jej (...) byli dla siebie zupełnie obcy", mówił. Na miejscu byli obecni byli rodzice 33-latki oraz Cressida Dick, Komisarz Met Police przeprosiła najbliższych ofiary przekonując, że czuje obrzydzenie i gniew na myśl o potwornej zbrodni której dokonał Couzens.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść pod koniec września, sędzia już teraz zapowiedział, że za swój czyn 48-latek może zostać skazany na dożywocie.
Tymczasem brytyjskie media zarzucają policji, że powinna była wyrzucić mężczyznę ze służby już dawno temu. Mężczyzna ma bowiem na swoim koncie kilka incydentów dotyczących czynności o podłożu seksualnych, chodzi głównie o obnażanie się w miejscach publicznych. Do jednej z takich sytuacji miało dojść między innymi w czerwcu 2015 roku, na parkingu samochodowym niedaleko Dover. Wtedy, jak twierdzi The Guardian, funkcjonariusze Kent Police nie zachowali należytej staranności w toku dochodzenia, Couzens, który już wtedy był policjantem, uniknął kary.
Napisz komentarz
Komentarze