Pytanie wstępne - czy naprawdę nie boisz się zimna?
To ciepła się boję i już na samą myśl o lecie i upalnych dniach ogarnia mnie przerażenie. (śmiech) W pokoju sypialnym temperatura nie przekracza u nas 12 stopni, a w domu oscyluje w granicy 16/17. Latem natomiast czekam z utęsknieniem jesieni i zimy. I to nie jest to, że ja nie odczuwam chłodu, ale po prostu dobrze się w nim czuje, a męczy mnie nadmierna ciepłota, dlatego też na wczasy jak jeździmy z mężem do tzw. ciepłych krajów, to staramy się w około kwietnia-maja, kiedy jeszcze nie zaczyna się sezon upałów, a i ludzi jest mniej.
Kiedy to się stało i skąd wziął się pomysł, byś zaczęła "morsować"?
Przypadkiem. Arkadiusz Tymieniecki, jeden z aktorów teatru, który prowadzę w Dunstable Teatr Katharsis, jest morsem od wielu lat i to on pewnego dnia zapytał nas, czy nie chcielibyśmy spróbować i do niego dołączyć. Ponieważ nasza grupa to cudowni i spontaniczni ludzie pełni pasji i szaleństwa, długo się nie wahaliśmy, choć ja miałam na początku małe obiekcje. Zatem jak zaczeliśmy tak od ponad 4 lat kontynuujemy to nasze cudowne szaleństwo, które bezapelacyjnie uzależnia.
Jakie są najlepsze miejsca by korzystać z "zimnych kapieli"?
Ważne, by było bezpiecznie, by można było spokojnie stanąć i się zanurzyć w wodzie. Choć ja raz będąc w Zakopanem wskoczyłam do potoku górskiego, w którym woda sięgała łydek i owo zanurzenie było dość utrudnione, ale i zabawne zarazem. (śmiech)
Jakie z kolei są twoje ulubione?
W okresie zimowym zawsze odwiedzamy z mężem nasze polskie góry by móc nimi pooddychać i nacieszyć się nimi przez kilka dni. W Witowie jest moje ulubione miejsce. Tam rzeka ma również odpowiednią głębokość, a widoki z panoramą tatr czynią to miejsce absolutnie wyjątkowym.
Kiedy tak właściwie zaczyna się sezon dla morsów?
To zależy od pogody, kiedy przychodzą chłodniejsze dni. Niektórzy zaczynają już z końcem września, inni końcem października a ja w tym roku początkiem listopada. Temp musi zawitać do okolic 11 stopni i spokojnie sobie spadać. Co do końca morsowego okresu, to tak naprawdę każdy określa to indywidualnie. Kiedy zaczyna się wiosna i temp znowu szybuje w górę to chyba właśnie ten czas kiedy kończy się sezon morsów, a zaczyna przygotowanie do sezonu ognisk i długich letnich wieczorów.
Żyjemy w czasach koronowirusa. Czy są dla was jakieś obostrzenia w tym względzie?
Oczywiście, obostrzenia dotyczą wszystkich i zgodnie z ustalonymi postanowieniami, należy się do tego dostosowywać.
Czy oprócz "wypadów indywidualnych" działacie z mężem także w jakieś zorganizowanej grupie morsów?
Nasza grupa morsów, która ma swoją "jeziorkową bazę" na Blue Lagoon w Milton Keynes systematycznie się powiększa, tzn. przed pandemią dochodziły coraz to nowe osoby. Teraz być może są nowe morsy, które również jak ja morsują w odosobnieniu. Wcześniej spotykaliśmy się w grupie ok 30 osób, zdarzało się, że przyjeżdżali do nas ludzie nawet z Birmingham, by wspólnie, że tak powiem się cieszyć, a i przy okazji poznać. Jest na facebooku grupa MORSY UK i kto chętny tam zapraszamy.
Jakie cele przyświecają działalności morsów?
Ja urodziłam się z praktycznie z zerową odpornością. Większość dzieciństwa zatem spędzałam w domu. Lekarze już się poddawali i nie dawali większych szans, gdyż jako dziecko nawet nie zdrowiałam, tylko płynnie wchodziłam w kolejną chorobę. Wtedy to właśnie zaczęła się seria sanatoriów, a potem kąpieli w rzekach górskich. To podniosło moją odporność i przestałam chorować. Obecnie morsuje już 5 rok i wyznam szczerze, że poza lekkimi przeziębienieniami, może raz w roku to nie przypominam sobie bym była chora. Więc... coś w tym jest haha, jeśli mamy możliwość to oczywiście zachęcamy i dzielimy się naszymi doświadczeniami, ale to każdy indywidualnie musi podjać decyzje.
Czy ta działalność ogranicza się jedynie do „zimnych kąpieli”?
Ponownie odniosę się do czasów przed pandemii. Wówczas nasze spotkania to była celebracja chwili. Wspólna rozgrzewka - bo przed wejściem do wody należy się dobrze rozgrzać - to poznawanie nowych ludzi, wspólne rozmowy, ogrom radości, a czasem i wspólne ogniska po morsowaniu. Wspomnę jeszcze, że długość pobytu w wodzie oscyluje w ok 6 minut, są osoby które 15 min zostają, to jest indywidualne jak długo ktoś czuje się w wodzie komfortowo. Ważne by nie doprowadzić do wyziębienia organizmu. Po morsowaniu ważna jest gorąca herbata jak i ciepła kąpiel.
Czym tobie osobiście jest bycie "morsem"?
Dla mnie to skok po zdrowie, a że uwielbiam zimno, więc mogę się tym cudownym uczuciem rozkoszować, haha.
Czy są jakieś przeciwwskazania, by zostać morsem?
Tak, oczywiście. Są to m.in choroby serca, ale tu warto kochani poczytać sobie, bo nie chciałabym pominąć jakiejś ważnej informacji odnośnie przeciwwskazań. W internecie jest dużo informacji na ten temat lub można porozmawiać ze swoim lekarzem. Zawsze warto sprawdzić podwójnie, aniżeli sobie nie zaszkodzić.
Czy polecałabyś innym twoje i wasze zainteresowania?
Morsowanie staje się bardzo popularne i coraz więcej osób się do niego przekonuje. Każdy jednak musi to sam poczuć i chcieć spróbować. Jednak to cudowna dawka endorfin, leczy się nawet tym depresje jak i inne choroby, ponieważ, to co dzieje się w organizmie podczas zimnych kąpieli jest niesamowite i zdecydowanie zdrowsze aniżeli przegrzewanie się. Ze swojej strony mogę tylko zachęcić by spróbować tej cudownej formy zdrowia, a jeśli ktoś nie ma dostępu do jeziora lub nie jest do tego przekonanym, to również można stosować zimne prysznice pod koniec zwykłej kąpieli. To również hartuje, jak i jest fantastycznym sposobem do przygotowania się do pierwszego zimowego zanurzenia.
Rozmawiał: Dariusz A. Zeller
Napisz komentarz
Komentarze