Rybołówstwo oraz uczciwe zasady konkurencji to w dalszym ciągu dwie najbardziej sporne kwestie, mimo to premier Wielkiej Brytanii oraz Ursula von der Leyen po cichu liczą na to, że sprawa zostanie sfinalizowana przed Bożym Narodzeniem - jak donoszą media obaj przywódcy usiłowali wypracować kompromis, który przełamałby impas w trakcie licznych rozmów telefonicznych.
Póki co w Brukseli kolejny już tydzień, toczą się rozmowy zespołów negocjacyjnych Wielkiej Brytanii i UE, jeżeli do jutra nie nastąpi przełom to rozmowy zostaną zawieszone na czas Świąt. Termin końcowy podpisania umowy handlowej mija 31 grudnia.
„Porozumienie jest realne, choć nadal są pewne przeszkody”, przyznał Robert Jenrick minister społeczności i samorządów lokalnych Wielkiej Brytanii. „Ze strony UE jest jeszcze dużo do zrobienia (…) jeśli tak się stanie, to będziemy mieli umowę”, dodał.
„Chcemy mieć pewność, że zapisy umowy zagwarantują nam, że nadal będziemy niezależnym, suwerennym krajem. Premier jest świadomy faktu, że jest to umowa, która prawdopodobnie będzie obowiązywać przez długi czas”, kontynuował.
Wielka Brytania chce mieć pełną kontrolę nad swoimi łowiskami a Unia dąży do wprowadzenia nowego systemu połowów tak by rybacy z Francji i innych krajów Europy nadal mogli korzystać z wód UK w ramach quota system, który ściśle będzie określał między innymi limity połowów. We wtorek główny negocjator ds. Brexitu Unii Michel Barnier miał zaoferować władzom w Londynie „ofertę ostatniej szansy” w tej sprawie. Według BBC, Bruksela zadeklarowała zgodę na ograniczenie dostępu do brytyjskich łowisk o 25%.
Przy braku porozumienia relacje handlowe zaczną być regulowane z automatu przy zastosowaniu ogólnych zasad Światowej Organizacji Handlu. W skrócie – oznacza to koniec przywilejów związanych z korzystaniem z wolnego rynku, a także powrót ceł. Ceł niemałych, dodajmy, ponieważ wynoszących od 10 do nawet 30 proc. w zależności od rodzaju sprowadzanego towaru.
Napisz komentarz
Komentarze