To absolutny chaos, mówi świadkowie scen które rozgrywają się przed punktem badań w południowym Londynie a może być jeszcze gorzej. Sam premier Boris Johnson przyznał, że laboratoria są sparaliżowane gdyż nikt nie spodziewał się tak gwałtownego wzrostu zakażeń. Statystyki są bezlitosne, każdego dnia służby medyczne odnotowują tysiące nowych infekcji.
Henry Bull również oczekiwał na badanie, po kilku godzinach spędzonych w aucie dowiedział się, że nie zostanie obsłużony, podobnie jak cała reszta. Personel centrum oświadczył, że rezerwacja badania online to za mało by je wykonać, potrzeby jest również kod QR, którego prawie nikt nie miał.
Do jeszcze bardziej kuriozalnej sytuacji doszło w Sunderland – jednym z obszarów objętych blokadą w północno-wschodniej Anglii. W ostatnich dniach do tamtejszego punktu badań w Doxford Park miało zgłosić się około 50 osób. Po dotarciu na miejsce okazało się, że punkt nie działa - nie było namiotu ani innej infrastruktury, nie było też personelu medycznego czy chociażby urzędników, którzy wyjaśniliby co się stało i gdzie teraz potencjalnie zakażone osoby mają szukać pomocy. Niestety do takich sytuacji dochodzi coraz częściej więc frustracja ludzi sięga zenitu, zwłaszcza że wielu z nich musiało pokonać setki mil by wykonać test.
Biorąc pod uwagę gwałtowny wzrost liczby zakażonych, sytuacja nie szybko zostanie opanowana.
Napisz komentarz
Komentarze