Podczas ostatniej rozprawy, na prokurator przypomniał, że dziewczynka wracała do domu kiedy 17-latek schwytał ją za gardło i zaciągnął do strumyka i zgwałcił ją po tym, jak straciła przytomność. Ofiara zanim jeszcze została napadnięta, usiłowała zadzwonić do matki, czując że od dłuższego czasu ktoś za nią idzie. Wtedy właśnie 17-latek zaatakował, wyrzucił telefon i powalił ją, dziewczynka wzywała pomocy.
Po jakimś czasie na miejscu pojawiła się policja zaalarmowana przez przechodniów.
Brutalny gwałt miał miejsce w zeszłym roku, w środę sąd ukarał sprawcę. Prowadząca sprawę sędzia Juliet May przyznała: „Naruszył intymność ofiary w najbardziej okrutny sposób”, mówiła. „Po tym, jak ją zgwałciłaś, zostawiłeś jeszcze samą, na wpół zanurzoną w wodzie, przemoczoną”, dodała.
Z opinii biegłych z dziedziny psychiatrii wynika, że gwałciciel sam przyznał, że jest zły i groźny. Lekarze opisał ten gwałt jako „najgorszy przypadek, z jakim kiedykolwiek mieli do czynienia”.
Wyrok zapadł po kilku próbach skazania chłopaka. W marcu ława przysięgłych uniewinniła go od zarzutu próby morderstwa, jednak nie podjęto wtedy decyzji w sprawie zarzutu o gwałt. Podczas kolejnej rozprawy w lipcu, 17-latek przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
Sędzia wydała wyrok prewencyjny, co oznacza, że gwałciciel będzie musiał odbyć minimum pięć lat kary, zanim złoży wniosek o przedterminowe zwolnienie. Przez kolejnych osiem lat, będzie podlegał restrykcyjnym kontrolom.
Napisz komentarz
Komentarze