Nikt o tym nie słyszał? Cóż – spotkanie chyba było tajne. Potem ochrzczono je jako „spotkanie z przedstawicielami Polonii”. Co prawda nikt nie wie jaki był klucz w doborze "przedstawicieli Polonii”, ale właśnie może o to chodziło. Im mniej osób wie, tym lepiej. Podobno.
Nie rozumiem celu spotkania oprócz czysto propagandowego. Nic więcej się nie dowiedzieliśmy ponad to, co na okrągło (również okrągłymi zdaniami) mówią przedstawiciele różnych brytyjskich i polskich ministerstw.
Już wcześniejsze spotkania „konsultacyjne” w sprawie Brexitu wzbudzały we mnie mieszane uczucia, ale to ostatnie było już jakieś kuriozalne.
Nagle, w jednej z restauracji w POSK-u, na herbatce pojawiają się „przedstawiciele” i Theresa May. Nie mam nic do „przedstawicieli” – niektórych nawet znam i lubię. Jednak to nie chodzi o to, kogo lubimy a kogo nie, tylko żeby takie spotkanie miało jakiś sens. A wizyta brytyjskiej premier w polskim ośrodku nie ma absolutnie żadnego znaczenia oprócz waloru „onanizmu towarzyskiego” dla uczestników. Bleh.
Ale co ja tylko o Polonii. Z wywiadu dowiedzieliśmy się, że było to spotkanie „z grupą Polaków, reprezentującą ponad 3 mln mieszkających tu obywateli Unii Europejskiej” – no to się już musieli Hiszpanie, Włosi, Niemcy, Francuzi czy Bułgarzy zdziwić.
To znaczy, mogliby się zdziwić, gdyby o takiej reprezentacji i spotkaniu wiedzieli. Obawiam się, że żyją w nieświadomości, obgryzając paznokcie podczas nerwówki wynikającej z niepewności o przyszłość „po-brexitową”.
TUTAJ ZNAJDZIESZ WYWIAD Z THERESĄ MAY
A jeśli chodzi o sam wywiad? Proponuję czytelnikom taki quiz:
Wybierz dowolne pytanie z wywiadu i wklei sobie, pod równie dowolną, odpowiedź Theresy May.
Prawda, że pasuje?
Czary…
Znowu Dobroniak
Napisz komentarz
Komentarze