Skąd pomysł na tegoroczny repertuar?
W tym roku duża część Kinoteki poświęcona jest filmom zrealizowanym w Polsce przed II wojną światową. Jest to związane z obchodami setnej rocznicy niepodległości. Z tego powodu staramy się przybliżyć lokalnej widowni, jaka była Polska w okresie międzywojennym. Jak wyglądały ulice w Warszawie, jak wyglądało życie kulturalne w tym czasie. Dlatego też robimy pokaz filmu z Polą Negri pod tytułem „Bestia”. To jest jeden z pierwszych filmów z Polą Negri, zrealizowany w Polsce jeszcze w 1917 roku! Po tym filmie, który będzie prezentowany z muzyką na żywo, odbędzie się wieczór taneczny, utrzymany w atmosferze lat 20. Będziemy starali się jak najbardziej przybliżyć klimat tej epoki.
Na zakończenie festiwalu pokażemy niemy film „Zew morza” w Barbican Center, także z muzyką na żywo. Był to dość nietypowy film, jeżeli chodzi o ten okres, bo nakręcony w dużej mierze w plenerach. Są tam piękne zdjęcia morza, dużo dzieje się poza studiem.
Czy trudno jest zainteresować współczesną publiczność kinem niemym?
Mam wrażanie, że w Anglii jest teraz moda na nieme kino. Wszystkie duże centra kultury – Barbican, BFI Southbank, włączają do swojego repertuaru pokazy filmów niemych, zazwyczaj z muzyką na żywo, więc jest na to popyt. Jeśli chodzi o polskie kino jest natomiast problem z podażą. Bardzo mało filmów przetrwało, dużo filmów spaliło się podczas powstania warszawskiego. A część tych filmów, która dotrwała naszych czasów jest w dość złym stanie.
A jak wyglądał wybór filmów do kategorii New Polish Cinema?
Co roku przyglądamy się wszystkim filmom, które zostały zrealizowane w Polsce w przeciągu ostatniego roku i staramy się wybrać filmy, które naszym zdaniem będą zrozumiałe także poza granicami Polski. Ale staramy się pokazać filmy, które są ciekawe albo formalnie, albo poruszają interesujące zagadnienia.
Jest problem ze zrozumieniem kina polskiego w innych krajach?
Są pewne gatunki filmowe, które nie są do końca zrozumiałe. Na przykład polska komedia czy komedia romantyczna. W dużej mierze te filmy bazują na bardzo znanych w Polsce aktorach, którzy tutaj zupełnie nie są znani. Komedie to jest najcięższy gatunek, jeśli chodzi o przekraczanie granic. Każdy kraj ma swój specyficzny humor, bardzo dużo żartów nawiązuje do sytuacji społecznych czy politycznych.
Gatunkiem, który dość dobrze trafia do brytyjskiej widowni jest polski thriller. Miałam przyjemność oglądać filmy „Jestem zabójcą” czy „Amok” z Brytyjczykami, programerami festiwali filmowych i oni nie mieli najmniejszego problemu, żeby te filmy zrozumieć i wciągnąć się w akcje. Może to zasługa skandynawskich thrillerów, które przygotowały brytyjską widownię do odbioru tego gatunku, niekoniecznie podawanego w języku angielskim.
Jaki obraz polskiego kina wyłania się z selekcji tegorocznej Kinoteki?
Każdy, kto dokładnie przyjrzy się programowi Kinoteki zauważy, że polskie kino jest w czołówce światowej pod jednym względem na pewno – jeśli chodzi o ilość reżyserek. Prawie połowa współczesnych filmów, które pokazujemy, została zrealizowana przez kobiety. Są to są filmy niezwykle interesujące. Byłoby ich nawet więcej, gdyby nie to, że byliśmy ograniczeni premierami międzynarodowymi. Także mam wrażenie, że polskie kino opiera się teraz głównie na kobietach.
Kobieta jest współreżyserką filmu otwierającego festiwal.
Tak, filmem otwierającym jest film Joanny Kos-Krauze „Ptaki śpiewają w Kigali”. Cieszy mnie to podwójnie. Po pierwsze, to jest film, który odniósł mnóstwo sukcesów na festiwalach. Po drugie mówi on o zagadnieniu globalnym. Odnosi się do historii innego państwa, ale zrobiony jest w bardzo delikatny sposób przez reżysera, który pochodzi z kraju, który też przeżył bardzo różne traumy.
Dlaczego w tegorocznej retrospektywie akurat duet Krzysztof Krauze i Joanna Kos-Krauze?
Ta retrospektywa była już planowana od jakiegoś czasu, ale wydarza się akurat w tym roku w dużej mierze na życzenie British Film Instytut. Dyrektorka BFI, która od wielu lat jeździ ze mną na festiwale do Gdyni, bardzo uważnie śledziła twórczość państwa Krauze. Od pierwszego filmu, który zobaczyła, bardzo polubiła ich twórczość. No drugi powód jest dużo smutniejszy, tym powodem jest śmierć pana Krzysztofa Krauze.
Rekomendacje na tegoroczny festiwal?
Oczywiście „Ptaki śpiewają w Kigali”. Uważam, że jest to bardzo wzruszający film. I bardzo udany, bo ciężko jest zrobić film o takiej tematyce, pokazać dramat ludzi, ale nie poprzez krwawe sceny. Ja na pewno sama wybiorę się na pokaz dwóch filmów z okresu międzywojennego – „Manewry miłosne” i „Czy Lucyna to dziewczyna”. A moje dzieci zabiorę na „Szatana z siódmej klasy”.
Rozmawiała Joanna Karwecka - Tygodnik Cooltura
uRban w Londynie: DZIELNICA TuRbanów
Napisz komentarz
Komentarze