Normalnie wesoły pogodny 27-letni pracownik budowlany, po 11 miesięcznym pobycie za kratami zaczynał popadać w głęboką depresję i okazywał znaki wyraźnej choroby psychicznej. Świadkowie mόwili że przed śmiercią płakał i błagał o ambulans bo czuł że jego umysł poddawał się halucynacjom. Poprosił nawet o kopię Koranu, choć był praktykującym katolikiem. Zignorowano jego prośby o pomoc. Po paru godzinach inni internowani odkryli jego na w pόł żywe ciało zawieszone u belki stropowej. Polski kolega starał się go odratować ale nieskutecznie. Przewieziono go do szpitala gdzie, nie odzyskawszy przytomności, po paru dniach zmarł.
Był to trzeci przypadek samobόjstwa w ośrodku deportacyjnym w ciągu jednego miesiąca, a dziesiąty przypadek w tym roku. Harmondsworth jest jednym z szeregu takich ośrodkόw, często znajdujących się na peryferiach lotnisk czy portόw [morskich], gdzie przetrzymuje się imigrantόw na czas nieokreślony przed ostateczną deportacją. Ośrodki są przeważnie w rękach firm prywatnych a więc nie podlegają potrzebie ujawnienia ich praktyk w wypowiedziach ministerialnych czy w odpowiedziach na pytania mediόw. Więźniowie nie są oskarżani o żadne przestępstwa ale podlegają restrykcjom w wyniku niejasności ich prawa pobytu w Wielkiej Brytanii.
W tych ośrodkach zatrzymania “detention centres” (a jest ich 12) więźniowe często są trzymani za dnia w swoich celach przez 10 godzin, rzadko mają dostęp do adwokatόw czy konsulów ze swoich krajόw, i nie mają prywatności nawet przy załatwieniu czynności fizjologicznych. Mają słabą znajomość swoich praw, tym bardziej że mają rόwnie słabą znajomość języka angielskiego. Czasem taki więzień może być zatrzymany aż 4 lata, bez adwokata, czy tłumacza, czy należytej opieki lekarskiej, nim się go ostatecznie wydali z kraju. Władze tych ośrodkόw zatrzymania nie mają żadnego obowiązku informować jak długo więzień będzie zatrzymany, a najczęściej nawet Home Office nie ma odpowiedzi na takie pytanie.
Decyzja wysłania tam więźnia wydana jest przez urzędnika Home Office, ktόry często nie musi przed nikim usprawiedliwić swojej decyzji i może nawet “zapomnieć” o swoim więźniu, jeżeli nic nowego w jego sprawie nie następuje. To trochę jak zapomniany więzień Edmond Dantes osadzony w Chateau d’If.
Interpelacja poselska w roku 2015 stwierdziła, że warunki dla internowanych przypominają więzienia dla szczegόlnie niebezpiecznych kryminalistόw, mimo że większość internowanych nie jest winna żadnego przstępstwa, a inni tam się znajdują po drobnych przewinieniach jak pijaństwo czy kradzież ze sklepu.
Internowani tłumaczyli posłom jak dużo było prόb samobόjstwa (przeszło 350 w roku 2014, a 395 w roku 2015), jak kobiety były seksualnie molestowane przez dozorcόw, i że w czasie wizyt szpitalnych nie zdejmowano więźniom kajdanek. Jeden więzień opisywał jak znalazł się w obozie po przebyciu tortur jako niewolnik w drodze do Anglii, zjawił się bez paszportu, i czeka przeszło 3 lata w ośrodku na decyzję, dlatego że pochodzi z nieokreślonego terenu na pograniczu Nigerii i Kamerunu. Ze względu na niepewność co do swojej przyszłości już parokrotnie starał się udusić prześcieradłem.
Posłowie uważali że όwczesny system był zarazem upokarzający dla internowanych, ale rόwnież nieskuteczny. Okazało się że na końcu roku 2014 trzymano w tych ośrodkach 3462 więźniόw, z ktόrych 397 trzymano już przeszło 6 miesięcy, 108 dłużej niż jeden rok, a 18 dłużej niż dwa lata.
Przeszło 30 tys. przewaliło się w sumie przez te ośrodka w jednym tylko roku. Komisja poselska zaproponowała aby trzymano internowanych bez decyzji nie dłużej niż 28 dni, aby nie trzymać w nich kobiety w ciąży ani dzieci i apelowali o bardziej staranne dopilnowywanie zdrowia psychicznego zatrzymanych. Rząd nie zwrόcił na te rekomendacje żadnej uwagi, za wyjątkiem sprawy trzymania tam dzieci. Obecnie dzieci internowanych rodzicόw zostają teraz oddzieleni od rodzicόw i przekazani rodzinom zastępczym.
W tym roku Home Office podaje że około 210 osόb przebywa w tych obozach dłużej niż jeden rok. A więc system jeszcze bardziej się zaostrzył.
Oryginalnie ośrodki były przeznaczone dla cudzoziemcόw, ktόrych podania na pozostanie w Wielkiej Brytanii zostały albo odrzucone, albo były jeszcze rozpatrywane. Są wśrόd nich azylanci i ludzie ktόrych kraj pochodzenia, jak np, Iran czy Algeria, nie przyjmie ich z powrotem. Są tacy, ktόrzy mieszkali już w Wielkiej Brytanii wiele lat ale ich narodowość jest niejasna.
Ostatnio gazety pisały o kobiecie, ktόra przyjechała tu jako dziewczynka z Jamajki przeszło 50 lat temu, jeszcze przed wprowadzeniem ostrej Ustawy Imigracyjnej z roku 1971, ale teraz nagle podpadła jakiemuś urzędnikowi bo nie posiada pisemnego uzasadnienia przyjazdu, mimo że ma tu liczną rodzinę z wnukami, a Jamajki nigdy nie odwiedziła.
KONIECZNIE PRZECZYTAJ:
Śmierć Polaka w Harmondsworth: Podobno polska dyplomacja interweniowała…
Los Polakόw w angielskim Podlasiu
Napisz komentarz
Komentarze