Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

UK: "Brytyjskie Guantanamo" piekłem dla Polaków!

Czwartego września w podlondyńskim ośrodku zatrzymania dla nielegalnych imigrantόw w Harmondsworth, zwanym potocznie “brytyjskim Guantanamo”, powiesił się Polak Marcin Gwoździński.

Srogość systemu oparta była na ostrym zaczepnym reżymie wprowadzonym w roku 2010 przez panią Theresę May, ale jeszcze pełniącej wόwczas funkcję ministra spraw wewnętrznych. Reżim ten nazwała “hostile environment” (czyli “wrogie środowisko”) i był przenaczony dla potencjanych nielegalnych imigrantόw.

Użyła tego określenia, przedstawiając swόj projekt w parlamencie i jej urzędnicy chętnie dostosowali się do wprowadzenia odpowiedniej atmosfery strachu dla wszystkich imigrantόw pozaunijnych. Społeczeństwo brytyjskie, w rosnącej obawie przed słabo kontrolowanymi falami nowych imigrantόw, przyjęło pojęcie “wrogiego środowiska” z aprobatą.

Ten ostry reżim nie był zwrόcony przeciw obywatelom unijnym, ktόrzy w końcu mieli tu prawo pobytu, chyba że popełniali poważne przestępstwa albo byli wyławiani przez europejskie listy gończe, z ktόrych korzystały przede wszystkim władze polskie wysyłając masowo owe listy za rόwnie drobne i ciężkie przestępstwa.

Referendum w sprawie Brexitu zmieniło wszystko. Jeszcze Wielka Brytania nie wyszła z Unii a już urzędnicy z Home Office dobrali się do obywateli unijnych, a szczegόlnie Polakόw ktόrych było liczbowo najwięcej, polując na nich jak lwy na pojedyncze zabłąkane ofiary ze stada, do ktόrych można by się przyczepić. Ostatnio w raporcie do komisji Parlamentu Europejskiego dawałem wiele przykładόw.

Na przykład 25-letni Polak z miasteczka Thameside, żyjący z partnerką i 7-letnim synem, na stałe zatrudniony i zamieszkały tu od 8 lat. Aresztowany za pijaństwo podpisał nieświadomie dokument, ktόry okazał się być zgodą na deportację. Apelował jeszcze z ośrodka ale deportowano go dzień przed trybunałem apelacyjnym.

Teraz od 9 miesięcy kontaktuje się z synkiem przy pomocy Skype’a. Podobnie 25-letni Polak z Cardiff, żonaty, z jednym synem, znalazł się w ośrodku za pijaństwo i po czasie został deportowany.

32-letnia Polka, kosmetyczka z Bishop Stortford, w UK od 2012, aresztowana za rzekomą kradzież płynu do paznokci, przekazana do ośrodka deportacyjnego dla kobiet w Yarl Wood, też podpisała dokument, ktόrego treści nie rozumiała i została w rezultacie deportowana.

Inny Polak – kierowca TIR-a – został przyłapany na sfałszowaniu swojego tachografu trafił tez do ośrodka deportacyjnego.

To co łączy te sprawy to popełnienie drobnego przestępstwa, słaba znajomość języka, brak dostępu tłumacza czy obrońcy i wrogie, wręcz aroganckie, podejście urzędnikόw brytyjskich.

Według danych Home Office, 5321 obywateli unijnych deportowano na siłę w pierwszych 9 miesiącach tego roku, wbrew przepisom unijnym.

Historia Gwoździńskiego była podobna. W październiku ubiegłego roku miał awanturę z dealerem marihuany. Został aresztowany i przewieziony do Harmondsworth. Nie był wcześniej karany a zarabiał na budowie. Przy pomocy rodziny starał się o apelację przeciw deportacji.

Zapowiedziano mu że niebawem będzie uwolniony. Potem cofnięto tę informację. Nie wytrzymał z powodu braku informacji dotyczącej długości okresu swojego pobytu w ośrodku. W wyniku zaburzeń psychicznych i użycia powszechnie udostępnionego w więzieniu narkotyku “spice”, odebrał sobie życie.

Oburzeni jego koledzy z ośrodka (też i inni zatrzymani w ośrodku Polacy) podpisali protest przeciw nieprawnemu traktowaniu go przez władze więzienne. Dokument ten z błędami ortograficznymi przedrukował niedzielny “Observer”. Niebawem większość tych protestujących świadkόw szybko deportowano, lub przeniesiono do innych ośrodkόw.

Mam nadzieję że władze polskie zareagują na to stałe i systematyczne poniżanie i deptanie zasadniczych praw polskich obywateli w tym kraju z tą samą energią z jaką zareagowali po zabόjstwie Polaka, Arkadiusza Jόźwika w Harlow rok temu. Powinni też stanowczo przypomnieć negocjatorom unijnym że obecne traktowanie polskich i innych unijnych obywateli gdy Wielka Brytania jest jeszcze członkiem Unii, jest ostrzeżeniem jak mogą być traktowani obywatele unijni po Brexicie, jeżeli nie będą pod ochroną Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.


Wiktor Moszczyński (Felieton ukazał się również w londyńskim "Tygodniu Polskim")


KONIECZNIE PRZECZYTAJ:

Śmierć Polaka w Harmondsworth: Podobno polska dyplomacja interweniowała…

Los Polakόw w angielskim Podlasiu

Wielka Brytania najeżdżana



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama