Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Wyjdę na ring i wygram

– Mam wiarę w swoje umiejętności i mogę walczyć z każdym. Ta walka otworzy mi pierwszą dziesiątkę światową, czyli najkrótsze i najszybsze dojście do walki o mistrzostwo świata – powiedział polski pięściarz Albert „Dragon” Sosnowski na konferencji prasowej poprzedzającej mającą się odbyć 9 kwietnia w Alexandra Palace w Londynie walkę z Brytyjczykiem Audleyem Harrisonem.


Konferencja poprzedzająca walkę o pas mistrza Europy, który obecnie jest w posiadaniu Polaka odbyła się w miniony poniedziałek w The Dorchester Hotel, w centrum Londynu. Spotkanie, na które obaj pięściarze zjawili się wraz ze swoimi promotorami (w ekipie Alberta Sosnowskiego taką rolę pełni Krzysztof Zbarski), poprowadził Barry Hearn, szef firmy promocyjnej Matchroom, współpracującej z telewizją SKY, która będzie transmitowała walkę „Dragona” z Harrisonem. Walka zapowiada się arcyciekawie, a jej zwycięzca znajdzie się w ścisłej czołówce pięściarzy kategorii ciężkiej, z realnymi szansami na walkę o tytuł mistrza świata, np. z Brytyjczykiem Davidem Haye.
Zanim to jednak nastąpi, obu bokserów czeka gorący wieczór,
9 kwietnia w Alexandra Palace, m.in. o którym z Albertem „Dragonem” Sosnowskim rozmawiał Dariusz A.Zeller:

Jak przebiegają przygotowania do walki z Audleyem Harrisonem?

Nastąpił moment ostatecznego odliczania. Zbliżają się najważniejsze sparingi, ten miesiąc będzie więc pracowity, następnie chwila odpoczynku, a później już walka. Całe przygotowanie fizyczne jest już praktycznie za mną. Będziemy chcieli sprawdzić czy jest ono odpowiednie, ewentualnie nanieść jakieś poprawki techniczne i poprawki taktyczne po sparingach z zawodnikami leworęcznymi, a takim jest Audley Harrison.

Jak oceniasz swojego najbliższego przeciwnika?
Jest to duży facet, który chce wrócić na szczyt, więc na pewno będzie świetnie przygotowany. Tym lepiej dla mnie, ja chcę walczyć z najlepszymi, a ta walka będzie dla mnie drzwiami do spełnienia marzeń. Przed walką z Paolo Vidozo marzyłem żeby być mistrzem Europy. Teraz nabrałem doświadczenia i pewności siebie. Mam wiarę w swoje umiejętności i mogę walczyć z każdym. Ta walka otworzy mi pierwszą dziesiątkę światową, czyli najkrótsze i najszybsze dojście do walki o mistrzostwo świata.

Audley wychodząc daleko w przyszłość wspominał o swoich planach na kolejną walkę. Co ty na to?
Powiem tak jak mówi stare, polskie przysłowie: Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli. Ja koncentruje się na tej walce, nie spekuluję. Wyjdę na ring i wygram, a zrobię wszystko by tak się stało. Dzięki temu stworzą się ogromne możliwości i będę mógł przebierać w ofertach i wybrać tę najlepszą.

Powiedział także, że wie jak wielu jest w Londynie Polaków, ale nie boi się twojego dopingu, gdyż ma swoich fanów.

Przede wszystkim zapraszam was serdecznie na moją walkę. Mam nadzieję, że stawicie się na niej licznie. Wasz doping uskrzydla mnie, jest moją jakby „trzecią ręką” w boksie. Jest tak jak przysłowiowy, dwunasty piłkarz na boisku. Mam zatem nadzieję, że przyjdziecie i będziecie mnie wspierać gorącym dopingiem. Bardzo na was liczę. Wiem, że angielscy kibice będą licznie kibicować dla Audleya, ale ja zrobię wszystko by wsparty Waszym dopingiem wygrać tę walkę, a Wy żebyście wyszli w wyśmienitych humorach z tego pojedynku.

Czyli 9 kwietnia zapowiada się ringowa wojna „polsko-brytyjska”?

Dokładnie. I między innymi dlatego cieszę się, że tak szybko i tak licznie rozrasta się mój fan klub na Wyspach. Fakt, że jestem tu rozpoznawany i uznawany dzięki współpracy z tutejszymi polskimi mediami jest dla mnie niezmiernie ważny i miły. Audley, jako były mistrz olimpijski także ma tutaj liczną grupę kibiców, ale mam nadzieję, że ta „polsko-angielska bitwa” wśród kibiców, czyli o doping, będzie gorąca, a moja też będzie świetna. I że zarówno ja, jak i Wy, wyjdziemy z niej zwycięsko.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama