Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

O miłości po arabsku

Choć w swojej rodzinie nie odnalazła orientalnych korzeni, Aneta Barcik brzmi jak rodowita Arabka. Szczególnie, gdy śpiewa o miłości.
Muzyka orientalna podobała mi się od zawsze, choć nie płynie we mnie arabska krew. Jedynie, co da się ustalić, to domieszka tatarskiej – śmieje się Aneta Barcik, piosenkarka, tancerka i reżyserka, od 15 lat mieszkająca i działająca w Hamburgu.
Aneta wraz z rodzicami wyjechała do Niemiec, gdy miała 12 lat. Z muzyką miała styczność od dzieciństwa. – Mój tata jest gitarzystą, a mama piosenkarką, pracowała w teatrze muzycznym, więc już jako mała dziewczynka miałam kontakt z tańcem, śpiewem i aktorstwem – mówi Aneta.
W wieku 16 lat wzięła udział w konkursie piosenkarskim, który wygrała, co zapoczątkowało poważniejsze występy. Tuż po maturze zaproponowano jej główną rolę w musicalu „Time After Time” w jednym z hamburskich teatrów. – Był to spory sukces jak na mój wiek – przyznaje Aneta. Później przyszedł kolejny: stypendium w prestiżowej szkole musicalowej Joop van den Ende Academy, która realizuje w Niemczech wszystkie największe musicale światowe. – Tam uczyłam się śpiewu, tańca i aktorstwa. Będąc 22-latką, miałam pierwsze lekcje baletu! – śmieje się. – Ćwiczyłam jak wariat, zostawałam po zajęciach, wychodziłam ostatnia, raz nawet portier zamknął mnie w budynku, bo myślał, że już nikogo nie ma.
Przez ostatnie lata Aneta opracowała własne metody nauczania śpiewu. – Uważam, że każdy potrafi to robić – przyznaje artystka. – Należy jednak poznać sposoby na wydobycie z siebie głosu. Tego właśnie uczę – wyzwolenia się z kompleksów, barier, odpowiedniego oddychania. Można powiedzieć, że to rodzaj terapii. Miałam studentów, którzy twierdzili, że w ogóle nie posiadają zdolności śpiewania – dziś nie mają z tym żadnych problemów – cieszy się Aneta. Dzięki sumiennej edukacji uczy też tańca modern, bliskie są jej rytmy latynoskie oraz afrykańskie.
Jednak to w klimatach arabskich czuje się jak w domu. Niedługo po przyjeździe do Hamburga zetknęła się z muzyką orientalną, w szczególności z Egiptu i Turcji; współpracowała z wieloma muzykami. Teraz ma własny 9-osobowy zespół – Aneta Barcik Oriental Project. – Sami komponujemy muzykę, mieszamy różne gatunki, także wychodzi z tego tzw. world music – przyznaje pomysłodawczyni grupy, która w Niemczech jest już publiczności dobrze znana.
Polka skończyła także islamistykę w Instytucie Azji i Afryki na uniwersytecie hamburskim. Włada więc sprawnie językiem arabskim: – Oczywiście mam akcent, ale Arabowie twierdzą, że im to w rozumieniu mojego śpiewu nie przeszkadza – śmieje się Aneta.
W swoich przedstawieniach artystka łączy elementy tańca, śpiewu, multimediów i występów teatralno-aktorskich. – Nie jest to stricte koncert, musical, ani sztuka teatralna. Pasuje raczej określenie „performance” – przyznaje.

Z okazji Walentynek, 14 lutego w sobotę, wystąpi w Londynie (Muna´s Restaurant, 599 Green Lanes, London, N8 ORE, tel. 08714268836) i szykuje coś specjalnego – najpiękniejsze arabskie utwory wykona przy akompaniamencie Abdula Salam Kheira, libańskiego muzyka i kompozytora muzyki filmowej, znanego ze współpracy z Led Zeppelin. – Będę śpiewać oczywiście o miłości. Repertuar to klasyczne arabskie ballady wielkiej gwiazdy libańskiej – legendarnej Fairouz. – zachęca Aneta.
Koncert będzie pierwszym krokiem w kierunku przeniesienia swojej działalności artystycznej do Londynu, którym Aneta jest zachwycona.
– Choć to trudne miasto, jest najlepsze do wybicia się. Jeśli ci się powiedzie w Londynie, prawdopodobnie uda ci się wszędzie. Dlatego jeszcze w tym roku panuję rozpocząć tutaj moje projekty – chcę tutaj stworzyć platformę artystyczną, w której mogłabym pracować.
Aneta przyznaje, że marzy o występach dla londyńskiej Polonii. – Chciałabym zaśpiewać tutaj po polsku. W Hamburgu koncertuję dla Polaków razem z mamą (Jolą Barcik), więc w tamtejszym kręgu polonijnym jesteśmy rozpoznawalne – opowiada Aneta, która mimo długiego pobytu w Niemczech po polsku mówi perfekcyjnie. – Mamy własny repertuar – mama śpiewa jeszcze piosenki, które prezentowała na festiwalu w Opolu.
– Zawsze podkreślam, że jestem absolutnie polska i staram się Polskę jak najlepiej reprezentować. Dlatego uparłam się i zrobiłam dwie matury – polską i niemiecką. Współpracowałam także z polonijną gazetą w Hamburgu.
Aneta, będąc człowiekiem-orkiestrą, realizuje się także w zakresie filmu – w roli reżysera. – Nakręciłam film o big-bandzie jazzowym, który prawdopodobnie wejdzie do kin jeszcze w tym roku. Teraz zajmuję się filmem dokumentalnym o moich lekcjach śpiewu – mówi z entuzjazmem Aneta.
To pewne, że podczas londyńskiego koncertu „polskiej Fairouz”, jak nazywana jest Aneta, będzie panowała magiczna, orientalna atmosfera. Aneta na pewno przywiezie ją z Maroka, gdzie właśnie się wybiera.




Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama