Miał wadę wrodzoną, stracił wzrok całkowicie w szkole podstawowej. Od 16 roku życia poruszał się o lasce. Kiedy po latach dostał psa przewodnika, zajęło mu to kilka miesięcy, zanim całkowicie mu zaufał i powierzył swoje zdrowie.
– To jest całkiem inny sposób poruszania się, bo laską dotykasz wszystkiego przy sobie, ścian czy chodników. A z psem czujesz się jakbyś pływał, bo nic nie dotykasz, nie wiesz, czy wokoło są krzesła, stoły, latarnie, samochody. Po prostu nie odbijasz się od niczego – tłumaczy Jan Goniszewski. – Pies kalkuluje nawet, co się dzieje nad twoją głową, uważa, żebyś nie został uderzony przez gałęzie. A jak idziesz o lasce, to czasem uderzysz się w głowę, bo laska „powie” ci tylko, co jest przed nogami pół metra od ciebie – opowiada i dodaje, że jego pies może biec nawet 5-7 km na godzinę.
– Złożyłem aplikację, aby dostać psa, bo moje ręce nie wytrzymywały tak długiego ruszania laską. Mogłem chodzić tylko 3-4 km dziennie. Kiedy dostałem psa, ręce od razu mi odpoczęły, poczułem, że mogę chodzić i jest mi z tym lekko. Laska zawadza o wszystko, uderzasz się w ręce, jesienią liście spadają i zakrywają chodniki i wtedy nie tylko kiwasz laską na prawo i lewo, ale i odgarniasz te liście – wylicza obciążenia dla rąk.
Jan Goniszewski dużo podróżuje, pracuje jako stroiciel pianin na terenie całego Londynu i okolicznych miejscowości. Podkreśla, że gdyby nie miał psa przewodnika, nie byłby już w stanie pracować.
– Warunki życia niewidomych w Londynie poprawiają się, ale nadal jest trudno. Trzy czwarte niewidomych w ogóle nie pracuje, dla mnie moja praca to wielkie szczęście. Gdybym nie miał psa, to już bym nie pracował, tylko siedział w mieszkaniu. A to byłby dla mnie koszmar – podkreśla.
Psy pomagające niewidomym w codziennym życiu przyznawane są przez organizację charytatywną The Guide Dogs for Blind Association. Obecnie na terenie Wielkiej Brytanii czynnych jest 4,600 psów przewodników, a pod opiekę organizacji podlega 8,000 psów (w tym szczeniaki, psy odbywające treningi oraz te „na emeryturze”). Psy przyznawane są niewidomym, którzy spełniają określone warunki i przejdą szereg testów oraz długie miesiące treningu. Utrzymanie psa przewodnika od urodzenia do śmierci kosztuje 35 tys. funtów, płaci za niego organizacja, niewidomy o niego dba.
Kiedy 4 lata temu w rodzinie Jana Goniszewskiego zrodził się pomysł pobiegnięcia w London Flora Marathon, bez wahania postanowił wziąć udział i zbierać pieniądze na zakup psów przewodników dla innych niewidomych. W trzech dotychczasowych startach zebrał 12,5 tys. funtów, w tym roku chciałby uzbierać kwotę 4 tys. Jak dotąd ma 1,200 funtów. Marzy mu się również, żeby poprawić swój czas w tegorocznym maratonie.
– Przygotowuję się do maratonu wieczorami w siłowni. Zaczynam po pracy o 20.00 lub 21.00. Biegam na bieżni 3 razy w tygodniu po 1,5 godziny, teraz rozpoczynam 2-2,5 godzinne sesje. Flora Marathon to 42,2 km – spory kawałek, a ja do tego mam słabe mięśnie nad kolanami, łapią mnie skurcze i po około 16 km pozostaje mi już tylko szybki marsz – opowiada.
Mimo, że na co dzień porusza się po Londynie z psem przewodnikiem, to w maratonie będzie biegł z przydzielonym partnerem Matthew Lobbem, bo jak sam twierdzi „psa każdy chciałby pogłaskać i nie ubiegłby nawet 2 km”.
Uwaga!
Jeśli chciałbyś wesprzeć Jana Goniszewkiego w jego biegu w London Flora Marathon na rzecz The Guide Dogs for Blind Association, możesz wysłać pieniądze internetowo na stronie: www.justgiving.com/pianojan09
lub wypisać czek na The Guide Dogs for Blind Association oraz wysłać go na adres: Jan Goniszewski, 84 Long Lane, Mill End, Rickmansworth, Herts, WD3 8YG.
Biegnie dla innych niewidomych
Niewidomy Jan Goniszewski już po raz czwarty weźmie udział w London Flora Marathon, aby zebrać pieniądze na zakup psów przewodników przez The Guide Dogs for Blind Association. Sam dostał swojego psa dopiero po 35 latach chodzenia o lasce i wie doskonale, ile mu zawdzięcza.
- 18.04.2009 13:01 (aktualizacja 31.07.2023 11:43)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze