Jakoś przekraczają granice. A potem żyją tu poza prawem. Przez lata. Z jednej strony Home Office większości odmawia przyznania statusu uchodźcy, z drugiej strony rząd Wielkiej Brytanii nie ma odwagi zgwałcić konwencję praw człowieka i odesłać ich tam, skąd uciekli. Tkwią tu w zawieszeniu, z nadzieją na zmiany. Taką samą, jaką mieliśmy sześć lat temu. – Pamiętam jak staliśmy w długiej kolejce pod ambasadą, żeby głosować za Unią – wspomina Marzena, która mieszka w Anglii od ośmiu lat. – Ludzie zjeżdżali się z całego Londynu, czekaliśmy po kilka godzin, bo wiedzieliśmy, że to zmieni nasze życie. Że już nie będziemy tylko przeznaczeni do pracy w knajpie i tanim hotelu.
Marsz Wsparcia
W Bank Holiday, 4 maja o godzinie 10.30 w Katedrze Westminsterskiej odbędzie się msza za emigrantów. A potem wielki marsz wsparcia. – W 2007 roku mieliśmy (...) pierwszy marsz na Trafalgar Square. To wywołało z kolei debaty parlamentarne na temat imigracji, a pod koniec roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaczęło na nowo rozpatrywać wiele przypadków osób, którym odmówiono dalszego pobytu na Wyspach. Przyszło też wówczas poparcie ze strony Liberalnych Demokratów, a także Borisa Johnsona – mówił w wywiadzie dla Gazety Niedzielnej pomysłodawca kampanii, Austen Ivereigh.
A co to zmieni? Takie marsze nic nie dają – mówi studentka Birkbeck University. Kiedyś opiekowała się dziećmi, sprzątała domy, uczyła się języka. Potem bez problemu znalazła pracę w agencji zatrudnienia, otworzyła jedno, drugie konto, ma kartę kredytową, podróżuje po całym świecie, kończy studia... Łatwo się zapomina. Takie marsze, msze, artykuły, listy stanowią społeczny sposób nacisku na polityków, którzy w końcu, niech to będzie nawet po latach, muszą podjąć jakąś decyzję. Przecież nikt nie wie tego lepiej, niż my.
Okrutne i głupie
Celem kampanii Strangers into Citizens (www.strangersintocitizens.org.uk) jest jednorazowa amnestia dla tych emigrantów, którzy żyją tutaj co najmniej od czterech lat. To wcale nie oznacza, że od razu staną się pełnoprawnymi obywatelami UK. Na prawo stałego pobytu będą musieli sobie zasłużyć. Kiedy znajdą pracę, muszą utrzymać ją przynajmniej przez dwa lata, w tym czasie angażować się również w społeczne życie miasta i opanować język angielski. Podobne amnestie przeprowadzono już we Włoszech, Hiszpanii, Grecji i Holandii. Zwłaszcza w Hiszpanii spowodowała znaczne ograniczenie czarnego rynku i przemytu. Było to również ekonomicznie opłacalne przedsięwzięcie, które przyniosło wzrost inwestycji, rozwój miejsc pracy i odciążenie systemu socjalnych zasiłków. Status uchodźcy to legalne zatrudnienie, a co za tym idzie rejestracja w urzędzie podatkowym. Jak napisał publicysta The Independent w tekście zatytułowanym „Cruel. And Stupid”: „Okrutnym jest ze strony rządu odmawiać uchodźcom prawa do pracy. Ale uniemożliwianie im płacenia tutaj podatków, zwłaszcza w obecnym stanie finansów państwa, z pewnością można traktować w kategoriach głupoty.”
Oni – My
Jesteśmy trzecią, co do liczebności, grupą etniczną w Zjednoczonym Królestwie. Abyśmy mogli otrzymać tutaj możliwość legalnego życia, też przed laty ktoś się o to upominał. Dziennikarze pisali artykuły, lobbowali politycy i organizacje społeczne, zabierano głos na nasz temat. Teraz my możemy zrobić to samo dla innych. Jak mówi Austen Ivereigh: – Ważne jest, by Polacy wzięli udział w tym marszu, bo sami byli kiedyś tutaj w podobnej sytuacji osób o nieuregulowanym statusie imigranta. Doświadczyli tego i wiedzą, jak to jest. Ale oprócz tego, doświadczyli również otrzymania pełni praw. Myślę, że rodzi się tutaj naturalne pytanie o solidarność.
Bank Holiday, 4 maja
godz. 11.30, Tothill Street SW1
Napisz komentarz
Komentarze