W dzień studia, w nocy teatr
W Poland Street odpowiedzialny za PR i kontakty z mediami. WOJTEK OSTROWSKI zaraz po maturze przyjechał na studia do Londynu. Właśnie skończył je i wraca do Polski. Ma obawy.
- 23.05.2009 06:01 (aktualizacja 31.07.2023 17:08)
Studiować na dwóch wydziałach, to jest sztuka, ale do tego pracować? To niemożliwe.
Możliwe. Od 18.30 do 22.00 pracuję w teatrze jako bileter. To jedyne zajęcie, które mogłem czasowo pogodzić z nauką. Poza tym, czysta przyjemność oglądać najsłynniejsze gwiazdy na scenie teatru na West Endzie.
Z tego możesz się utrzymać?
Tak. Dostałem jeszcze stypendium.
Ile godzin tygodniowo zajęć na uczelni?
Nie dużo. Maksymalnie 25.
Masz więcej czasu dla siebie, niż gdybyś studiował na miejscu.
Dzięki Bogu.
Ile z tych 25-ciu jest obowiązkowe?
Ani jedna. Tylko prace zaliczeniowe i egzaminy - wtedy wymagana jest obecność.
Jaka jest frekwencja na wykładach?
Jest frekwencja. Na pewno największa na początku. Zachodni system jest tak skonstruowany, by każdy student jak najwięcej pracował samodzielnie, a jak najmniej miał wyłożone na tacy.
Z czego korzystasz ucząc się?
Podręczniki ze szkolnej biblioteki, internet.
Kiedy bronisz swoją pracę licencjacką "Transformacja ustrojowa w Chile"?
W ogóle nie bronię. Przez to, że często spotykam się z promotorem, on wie jak bardzo jestem w nią zaangażowany.
Dostaniesz ocenę?
Oczywiście. Wyda ją komisja, po zapoznaniu się z materiałem. W Polsce na uczelni przekazywana jest bardzo duża ilość wiedzy. Powiem szczerze, że na początku brakowało mi tego. Ale czy ta cała wiedza zostaje? Nie. Jeśli podamy mniej informacji, więcej z nich zostanie w głowie. Ja byłem uczony praktycznych rzeczy, które przydadzą się bezpośrednio w pracy. Wiele prezentacji ustnych przed moją grupą.
Jaki egzamin z języka zdawałeś zanim przyjęli cię na uczelnię?
IELTS, specjalnie skonstruowany dla osób, które zamierzają studiować w krajach anglojęzycznych.
Czy twoi znajomi z liceum studiują za granicą?
Nie, tylko ja.
Prócz tego, aktywnie działasz w Poland Street. Miałeś kogoś przed sobą, na kim się wzorowałeś.
Nie znałem nikogo takiego. Miałem za to na Wyspach rodzinę, co na pewno było wsparciem, bo nie czułem się sam.
Dziewczyna w Polsce.
(śmieje się) Tak. Jadę tam 27 maja.
Na wakacje?
Na zawsze.
Tak było zaplanowane?
Tak, wszystko planuję.
I wychodzi ci?
W stu procentach. Tutaj nauka trwa krócej. Mamy cztery miesiące wakacji. W jedne z nich pojechałem do Warszawy do pracy w branży public relations. Spodobało mi się.
Dlaczego postawiłeś na public relations?
W podstawówce, gimnazjum i liceum, pisywałem do gazetki szkolnej. Public relations jest ściśle związana z dziennikarstwem.
Nie myślałeś o tym, by spróbować swoich sił w Wielkiej Brytanii?
Mam wrażenie, że na wyższe stanowiska Anglicy niechętnie wprowadzają obcych. Chyba, że ktoś był tu od początku, wyrobił sobie silną pozycję. To zajmuje całe lata.
To w pewym sensie zrozumiałe. W Polsce byłoby podobnie. Na zaufanie pracuje się długo.
Kupując bilet do Londynu, wiedziałem, że jadę tylko na trzy lata.
Wracasz odmieniony?
Nabrałem pokory, stałem się bardziej otwarty i tolerancyjny. Polacy są ludźmi nieufnymi.
Nie mieli gdzie ćwiczyć?
Nie mieli.
Czy twoi brytyjscy znajomi interesują się polityką?
Koledzy z roku tak, z racji kierunku. Natomiast inni, zauważyłem, że najczęściej udzielają się w organizacjach pozarządowych, jak Amnesty International. Bardzo popularny jest wolontariat. Młodzi starają się odciąć od polityki.
Chcą uniknąć podejrzeń, że robią to dla korzyści?
Dokładnie tak. Chcą pomagać ludziom, bez wdawania się w niuanse i spory partyjne.
Którzy z naszych polityków wzbudzają twój szacunek?
Profesor Geremek. Lech Wałęsa, podczas ostatniej nagonki jeszcze bardziej zyskujący moje uznanie. Danuta Hubner (tak się składa, że jesteśmy absolwentami tego samego liceum). Niezależnie od tego, jaki mieliśmy rząd w kraju, zawsze służyła dla dobra Polski. Jest wysoko cenionym urzędnikiem unijnym w Brukseli. To jedna z naszych wizytówek.
W wywiadzie ze mną powiedziała, że brakuje Polaków w instytucjah unijnych. Nie kusiło cię to?
Kusiło (uśmiecha się).
Nie boisz się tego, że możesz się w Warszawie nie odnaleźć?
Mam takie obawy.
Nie wiem, jakie warunki finansowe zaproponowano ci. To potrafi znieczulić.
Na dzień dobry zdecydowanie powyżej średniej krajowej (uśmiecha się), ale to jedna z większych firm w tej branży. Wiesz, na pierwszym roku studiów za granicą, nic mi się nie podobało. Właściwie pierwsze dwa lata były bardzo ciężkie. Dziś, po trzech, jestem przekonany, że mógłbym tu zostać.
Sugerujesz, że w zapasie masz zawsze powrót.
Jak najbardziej.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze