Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Zdążyć przed ciemnością

Ten chłopczyk walczy z nowotworem od urodzenia. Rok temu lekarze w Polsce zalecili pilne usunięcie jedynego oka w celu ratowania życia. Dr John Hungerford z Londynu i lekarze z Great Ormond Street Hospital – dr Judith Kingston i dr Stefan Brew podjęli jednak jeszcze jedną próbę ratowania wzroku.

Dziecku podano lek Melphalan tętnicą udową bezpośrednio do oka. Zastosowana metoda powiodła się. Zdążyliśmy! Adaś cieszy się wzrokiem do dziś, a kolejne kontrole potwierdzają sukces w leczeniu nowotworu oka zwanego siatkówczakiem.

Już w 3. tygodniu życia Adaś został pacjentem Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Jego przypadek został określony jako szczególnie trudny. Mimo intensywnego leczenia (chemioterapia wspomagana krioterapią, termoterapią w CZD w Warszawie) nowotwór nie ustępował. Rodzina zdecydowała się na leczenie u dr Johna Hungerforda w Moorfields Eye Hospital w Londynie. Tam Adaś został poddany radioterapii pozasoczewkowej. Mimo to pół roku później nastąpił kolejny nawrót choroby. Konieczność usunięcia prawego oka spowodowała głęboki stres u dziecka i depresję opiekunów. Gdy rodzina otrząsnęła się z dramatu i zaczęła optymistycznie patrzeć na świat, kolejna kontrola powaliła ich na kolana.
– Należy pilnie usunąć oko, aby ratować życie dziecka, wszystkie możliwości leczenia zostały wyczerpane – powiedział lekarz CZD w Warszawie.

Broniąc się przed wyrokiem losu, opiekunowie skonsultowali dziecko u dr Johna Hungerforda. To on dał im jeszcze jedną nadzieję i zaproponował nowatorską kurację Melphalanem. Leczenie przeprowadzono w grudniu 2008 i styczniu 2009 r. w  Great Ormond Street Hospital w Londynie.  Wówczas 3,5 letni pacjent z Lublina wygrał w walce z siatkówczakiem. Mały Adaś Aftyka nie stracił jedynego oka.

Sukces dr Johna Hungerforda był tematem wrześniowej konferencji w Cambridge, na którą zaproszono również polskich lekarzy. Kuracja Melphalanem to ogromna szansa dla innych dzieci cierpiących na retinoblastomę. Barierą może być cena – ok. 25 tys. funtów za dwie kuracje.
Niestety, to prywatne leczenie. Istnieje możliwość finansowania leczenia dziecka za granicą, ale Narodowy Fundusz Zdrowia nieustępliwie stoi na straży swoich procedur.  Należy udowodnić, że proponowane leczenie jest niedostępne w Polsce i zapewnić o jego skuteczności. Bariery zaczynają się już na etapie wypełnienia wymaganego formularza do NFZ. Lekarze niechętnie to czynią, zachowując dystans do leczenia zagranicznego. A czas nieubłaganie leci. Rodzinie pozostaje poszukiwanie fundacji, stowarzyszeń, apele w mediach, akcje charytatywne. Dodatkowe zadanie dla obarczonych problemem choroby nowotworowej w rodzinie. Szybkie zebranie pieniędzy daje dziecku największą szansę na ratowanie wzroku.
Tak było i z Adasiem. Grono przyjaciół, znajomych poruszyło najżyczliwszych z życzliwych. I udało się w ciągu tygodnia zgromadzić 15 tys. funtów. ZDĄŻYLIŚMY!  
– Nasza radość nie zna granic – mówi niewidoma mama Adasia. Największym moim marzeniem jest uratowanie życia i wzroku synka. Sama chorowałam na nowotwór oka, ale 20 lat temu jedyną metodą było usunięcie chorych gałek ocznych – dodaje.

Błysk w oku może być złowróżbny. Żółty odcień  w źrenicy nie powinien być zlekceważony. To może być objaw choroby nowotworowej oka tzw. siatkówczaka. Rodzice, którzy zauważą go np. na fotografii swego dziecka koniecznie powinni zgłosić się do okulisty. Bezbolesne badanie dna oka wystarczy, aby wykluczyć zagrożenie. Wcześnie postawiona diagnoza i leczenie ratują widzenie. Siatkówczak (retinoblastoma) to złośliwy nowotwór oczu, który atakuje małe dzieci, najczęściej do 6. roku życia. Rozwija się podstępnie, prawie bezobjawowo. Niektóre jego symptomy to zez i tzw. „kocie oko”. To ostatnie dobrze widoczne jest  na zdjęciach. Wczesne wykrycie choroby zwiększa szanse całkowitego wyleczenia. Zdiagnozowany rak to jeszcze nie wyrok, ale rak oka u dziecka zawsze budzi przerażenie. Strach i lęk paraliżuje myśli, pogrąża w rozpaczy rodzinę, przyjaciół, znajomych. Ale zawsze jest nadzieja, jeszcze jedna szansa na leczenie. Kuracja zastosowana u małego Adasia przyniosła pozytywny rezultat. Na szczęście.

Autorka jest babcią 4-letniego chłopca chorującego na nowotwór siatkówki oka.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama