Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Kult na horyzoncie!

Już niebawem, jak ostatnio regularnie co roku, jesienią zawita do Londynu legenda polskiej sceny muzycznej – Kult. Koncerty, które odbędą się w sobotę, 4 października w Astorii 2 oraz w niedzielę, 5 października w Astorii zapowiadają się więc jako wielkie święto fanów Kazika Staszewskiego i spółki...

Czy brytyjska stolica jest już żelaznym punktem na Waszej corocznej trasie?

- Wszystko na to wskazuje. Nie wiem, który to już raz (siódmy i ósmy – przyp. DZ), ale uzbierało się tego niemało. Miasto, które ktoś nazwał kolejnym polskim województwem z racji rzeczy musi się znaleźć w grafiku trasy pomarańczowej. Żałować jedynie należy, iż w innych skupiskach naszych rodaków - oprócz może Edynburga i Dublina - nie ma 2-3 energicznych osób, które by mogły przepoczwarzyć się na chwilę w organizatorów koncertów.

 

Graliście wiele razy tak w Londynie, jak i innych miejscach poza granicami Polski. Czy jest jakaś różnica – jeśli chodzi o te miejsca - w odbiorze tego co prezentujesz, czy to grając z Kultem, czy też innych Twoich projektach muzycznych? 

- Grałem wiele razy za granicą. No, może poza Brazylią to wszędzie raczej dla rodaków. Bardzo energetyczne są to występy, wyraźnie widać, że audytorium mocno spragnione jest polskiej muzy na żywo, bo całą resztę ma w asortymencie dużo pełniejszym.

 

Ale najbardziej chyba wyczekiwaną piosenką, szczególnie poza granicami kraju jest „Polska”. Ten utwór jest ponadczasowy, zresztą jak wiele innych Twoich piosenek...

- Dobra kompozycja, dobry tekst, z dobrej kapeli ściągnięte.

 

Powiedz więc jak odnosisz się do problemu tak licznej emigracji Polaków za granicę?

- Bardzo dobrze, że się tak dzieje. Sami tego chcieliśmy głosując za Unią. Emigracja gimnastykuje skostniały szkielet narodu i robi mu dobrze. Poza tym nie jest już takim wyborem totalnie dramatycznym i nieodwracalnym jak za komuny było. Każdy może wyjechać i wrócić kiedy chce, każdy może odwiedzać kiedy chce.

 

Ale w samym Londynie ty akurat bywałeś już dość dawno temu. Powiedz coś o tym...

- Najpierw robiłem na West Hampstead remonty dużych domów w firmie angielsko -cypryjskiej. Tam było dobrze, godnie płacili i był luz. Niestety, najgorzej było u rodaków gdzie zarobki były żenująco niskie a stosunki pracy jak w Konzentrazion Lager Gusen. Wreszcie najlepiej było jak wpadłem na pomysł i ogłosiłem w prasie lokalnej na Ealingu, że jestem „Proffessional painter and dekorator”. Nie mogłem się niemal opędzić od zleceń, mimo, że zawodu uczyłem się raczej w trakcie i te „Proffessional” to było na maxa naciągane.

 

No tak, skądś to zdaje się i teraz znamy... Ale Matchboxów już nie zbierasz?

- Nie zbieram. Zresztą widziałem parę dni temu jakieś współczesne „Matchboxy” - niestety ich jakość jest bardzo niedobra. Natomiast zdarza mi się jeszcze od czasu do czasu skleić jakiś czołg „Airfixa” czy „Revella”. Albo samolot. Pod warunkiem, że są niemieckie :)

 

Wróćmy zatem do Twojej twórczości. Nie spytam z przyczyn oczywistych jak powstają Twoje teksty ;) Ale jak to się dzieje, że to, co tworzysz już od ponad 26 lat (tyle ma sam Kult) jest bez względu na czas, system i preferowane nurty muzyczne, tak aktualne?

- Nie wiem. Zapytaj się tych ludzi. Ja swoje robię uczciwie i z szacunkiem dla słuchacza.

 

...którego cechuje wielopokoleniowość. Sam mam siedmioletniego syna, którego ulubionym kawałkiem jest „Hej, czy nie wiecie...”. Myślę, że to w jakiś sposób pokazuje skalę zjawiska „Kazikomanii”. Odczuwasz ją na co dzień?

- Nie bardzo. To znaczy może inaczej - przyzwyczaiłem się. Nie lubię dawać autografów czy pozować do wspólnych zdjęć, ale ludzie to lubią i moje zdanie tu gówno znaczy. Chlebodawca płaci i wymaga! A, że gęba rozpoznawalna? No, żyję z tym, a w urzędach nieraz pomaga, pomaga też w kontaktach z policją, szczególnie drogową - choć w końcu prawo jazdy zabrali, ale już zdałem ponownie. Chociaż też przyjemnie gdzieś za granicą wtopić się w anonimowy tłum. Lecz już raczej nie w UK.

 

Pewien krytyk muzyczny nazwał Ciebie swego czasu „Sumieniem narodu polskiego”. Czy swoją działalność odbierasz jako swego rodzaju „misję społeczną”?

- Nie. Nie chcę nikogo nauczać, niech to co wyśpiewuję będzie zarazem i zabawą jak i początkiem namysłu i dyskursu. Nie chcę by ludzie wyłącznie słuchali, chcę by myśleli.

 

No i Twoje teksty nie pozostają zazwyczaj bez echa. Są komentowane, czasami wręcz analizowane i w końcu funkcjonują w obiegowej myśli społecznej, jak np. wspomniana „Polska”, „Lewy czerwcowy”, piosenki z obu albumów Taty Kazika, czy choćby „12 groszy” z Twojego albumu solowego. A to tylko nieliczne przykłady...

- Niektóre są ponadczasowe, lecz niektóre tracą na aktualności szybciej lub wolniej. K...wa, nie każ mi rozprawiać o takich czy innych aspektach moich wypocin, na boga!

 

Zatem popraw mnie, jeśli się mylę - Twoja i Wasza działalność muzyczna wyrosła z buntu. Zresztą przeciwwstawianie się „systemowi” to znak rozpoznawczy Kultu. Chiałbym jednak spytać o Twój stosunek do aktualnej sceny muzycznej w Polsce. Jak byś ją na chwilę obecną ocenił?

-  Jakiego buntu? Zawsze byłem dobry z tzw. dialektyki negatywnej. Ale w rozwiązaniach tej materii nie było buntu, bowiem kiedyś była wiara, a teraz są inne rzeczy, które stanowią dla mnie sens życia. Jezus jest początkiem wielu strasznych i bałaganiarskich, okrutnych sytuacji na naszem świecie, lecz jedną rzecz przynajmniej powiedział fajnie - „Cesarzowi co cesarskie, bogu co boskie”. Znajdź człowieku wolność i harmonię w sobie najpierw, a potem ewentualnie chciej uszczęśliwiać innych. A z tym całym Jezusem - to pewno powiedział jeszcze parę rzeczy innych fajnych, nie tylko tę jedną. A aktualna scena muzyczna? Ta nieoficjalna, w mediach nie istniejąca w mediach ma się dobrze. Wiem, bo do niej należę i mam tam paru dobrych znajomych i kolegów. A to co leci w TV i radio? Nie oglądam i nie słucham. Z radia tylko Tok FM, bo tam nie ma muzyki. No i ta piosenkarka Doda to wspaniała lacha. Jeden mój kolega twierdzi, że ona w końcu kiedyś zostanie prezydentem.

 

W następnym roku ma się ukazać Wasza kolejna płyta „Concentrazion Gigantica”. Czy możesz już zdradzić jakieś szczegóły jej dotyczące?

- Nie mogę. Poza tym, że wreszcie ja będę jej realizatorem i producentem. Będzie dobra, chociażby z tego względu, że trzeciej chały pod rząd już sobie nie życzę. Śnią mi się dobre piosenki i potem z kolegami sprowadzamy je na jawę.

 

A czy – ewentualnie - zagracie coś z niej w Londynie?

- Nie. Nie gramy nowych numerów jeszcze, bo momentalnie lądują w internecie i znika element zaskoczenia - tak moim zdaniem przyjemny przy zetknięciu z nową płytą. A w Londynie zagramy wybór 30 piosenek dokonany metodą losowania z żelaznej 80. Losowania nie było jeszcze więc sami nie wiemy. Koncerty będą różne bowiem losowanie dokonane będzie na oba występy jednocześnie.

 

W takim razie już czekamy na Was w polskim Londynie. Do zobaczenia na koncertach w Astorii2, 4 października oraz w Astorii dzień później!

- Pozdrawiam fanów z Polski czasowo przebywających na Wyspach czy to Brytyjskich czy Kanaryjskich i zapraszam na koncert. Uwaga: Będą dwa zupełnie różne!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama