Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Sprzątający pianista

Polonia w Wielkiej Brytanii usłyszała o nim ponad rok temu. Niedawno zagrał swój pierwszy koncert przed publicznością w Polsce, w rodzinnej Rudzie Śląskiej. Sam uważa, że jego historia nie jest przykładem przymusu okropnej pracy, ale marnowania talentu w „innej pracy”. ALEKSANDRA KUDAJCZYKA w mediach porównywano do bohatera filmu „Buntownik z wyboru”.
O talencie pianisty-sprzątacza z Glasgow ujawnionym przez przypadek przez obsługę uniwersytetu, gdzie Aleksander pracował, media donosiły w czerwcu. Podobno BBC była zainteresowana nawet przeniesieniem historii w film dokumentalny. W połowie października pianista zagrał po raz pierwszy publicznie w ojczyźnie, w rodzinnej Rudzie Śląskiej. Jego występ zainaugurował Rudzką Jesień Kulturalną.
– Koncert bardzo się udał. Był sukcesem w pełnym tego słowa znaczeniu. Jedynie nie miałem czasu zobaczyć nikogo z wielu, z którymi chciałem się spotkać, bo udzielałem wywiadów już w przerwie występu – opowiada o wrażeniach z pierwszego występu przed Polakami. Sala była pełna.

Choć chłopak pochodzi ze Śląska, ukończył Akademię Muzyczną w Łodzi. Potem postanowił wyjechać do Szkocji, żeby uczyć i grać. – W każdym razie chciałem robić to, co potrafię najlepiej za nieco bardziej godziwe pieniądze, niż było to możliwe w Polsce – przyznaje Aleksander. Przyjechał na początku 2008 roku.
Można powiedzieć, że zaczynał tak, jak wielu. Na początku pracował w kuchni, później trafił na uniwersytet w Glasgow. Pewnie nie o takich posadach marzył muzyk, który jeszcze przed zakończeniem studiów odpracował 2 kontrakty dla Carnival Cruise Lines.
– Grając na amerykańskich statkach wycieczkowych, głównie w restauracjach, ślepo wierzyłem, że ludzie najchętniej trawią przy muzyce klasycznej – śmieje się 28-latek, który gra na fortepianie od 4. roku życia.

Wkrótce po przyjeździe do Szkocji, Polak znalazł pracę na uniwersytecie w Glasgow w charakterze sprzątacza. – Nie uważam, żeby taka praca kogokolwiek hańbiła, mówię to głównie ze względu na Szkotów – podkreśla Aleksander.
Któregoś dnia poprosił o zgodę na ćwiczenie gry na fortepianie od czasu do czasu w uniwersyteckiej kaplicy. Sprzątał rano, a kiedy tylko mógł, siadał przed klawiszami. Pewnego dnia jego grę zarejestrowała kamera umieszczona w kaplicy. Nagranie zobaczyła przypadkiem sekretarka, która bezpośrednio przyczyniła się do ujawnienia talentu posiadanego przez Aleksandra, który sam nie odczuwał nigdy potrzeby mówić o swoim doskonałym muzycznym wykształceniu.
– Po moim ponownym, można powiedzieć, „odkryciu” musiałem być własnym agentem, co traktowałem z niechęcią i co zabierało lwią część mojego czasu, który powinienem był poświęcić na granie – wspomina Aleksander. – Jednak wiele się wtedy nauczyłem. Szczególnie miło pamiętam koncert w St Mongols Church w Glasgow, gdzie po dostawieniu dodatkowych krzeseł dla przybyłej publiczności, musieliśmy rozczarować pozostałych parędziesiąt chętnych brakiem miejsc...

Aleksander obecnie powrócił do pracy w charakterze nauczyciela fortepianu. Występuje też z własnymi koncertami. – W świadomości wielu ludzi moja historia to los sprzątacza grającego na fortepianie, podczas gdy chodzi o sprzątającego pianistę – uważa Aleksander, który jest absolwentem jednej z najlepszych szkół muzycznych w Polsce.
– Moje inspiracje muzyczne są niezwykle szerokie – to od dawna Chopin, Prokofiew, Rachmaninow, ale i inni kompozytorzy. Powinienem zacząć od Bacha... – zamyśla się. – Niemałe wrażenie od jakiegoś czasu wywiera na mnie też muzyka dawna. Zachwycam się także Arkadim Volodosem jako pianistą żyjącym i jestem wielkim fanem Józefa Hofmana. Z kim chciałbym wystąpić? Jest wiele takich osób... Na pewno chciałbym zagrać z Antonim Witem i orkiestrą warszawską.
W najbliższych planach jednak Aleksander ma kwietniowy koncert w Edynburgu.
Jakie jest jego największe muzyczne marzenie? Odpowiada z uśmiechem: – Zagrać w Carnegie Hall w Nowym Jorku dla pełnej sali koncert jubileuszowy w wieku 80 lat. I zagrać dobrze.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama