Małgosia kontra Malgosia
Urodziło wam się dziecko w Wielkiej Brytanii? Wasze nazwisko zawiera polskie znaki? Uważajcie, bo mogą was spotkać pewne utrudnienia.
Rafałowi urodził się syn. Dostał na imię Jan. Radość dziadków, zdjęcia na Naszej Klasie, ogólny zachwyt oraz standardowe komentarze znajomych pod zdjęciami z pierworodnym. Wydawać by się mogło idylla i poczucie spełnienia.
- 20.07.2009 06:00 (aktualizacja 01.08.2023 00:18)
W szpitalu obowiązkowe ważenie i podstawowe badania. Dziecko dostaje pierwszy w życiu dokument i razem z rodzicami udaje się do lekarza pierwszego kontaktu. Tam jest znowu badane, dostaje kolejne papierki i formularze rejestracyjne, które mają spowodować, że dziecko stanie się częścią systemu. Bez tej rejestracji nic nie będzie możliwe w jego życiu. Nie będzie istniał dla rzeszy urzędników.
Rafał więc, pod rękę z małżonką, a pod pachą z synem, udaje się, do Register Office (Urząd Stanu Cywilnego), aby oficjalnie wpisać syna w tryby wielkiej machiny systemu. Pada podstawowe pytanie urzędnika. – Jakie imię wybraliście dla swojego dziecka? – Jan - odpowiada dumny Rafał. – Jan Łukasiewicz – dodaje z dumą. – Mógłby Pan napisać nazwisko na tej kartce? – Uśmiechnięty urzędnik podaje kolejny formularz…
Niby wszystko proste
Rafał wychodzi z brytyjskim aktem urodzenia. Jego syn oficjalnie przyszedł na świat, ma już na to papiery i nie zawaha sie ich użyć. Trzeba przecież dziecko zaprezentować rodzinie w Polsce. Do tego potrzebny jest paszport dla Jasia, inaczej Jaś nigdzie nie wyjedzie. Rafał zmierza więc do Wydziału Konsularnego Ambasady Polskiej w Londynie, chcąc złożyć wniosek o wydanie paszportu dla syna. Miła Pani Konsul przyjmuje w okienku wniosek i skrupulatnie sprawdza dane rodziców. Jej uwagę zwraca angielski dokument.
– Ale jak właściwie ma na nazwisko wasz syn? – pyta pani Konsul. – Bo na akcie urodzenia widnieje Lukasiewicz.
– Łukasiewicz - mówi lekko zdezorientowany Rafał. – Jan Łukasiewicz.
– Z aktu urodzenia tak nie wynika - stwierdza konsul. – Musi pan wrócić do Register Office i oni muszą wpisać polski znak. W przeciwnym razie nie jesteśmy w stanie wydać prawidłowego polskiego dokumentu…
– Wtedy zaczyna się zwyczajna, urzędnicza przepychanka – opowiada Rafał, dodając – Register Office nie wydaje dokumentów z polskimi literami (w języku urzędniczym to „znaki diakrytyczne“). Angielscy urzędnicy tłumaczą się bowiem… brakiem polskiej klawiatury na swoich komputerach – dodaje z uśmiechem.
Wydział Konsularny, na swojej stronie internetowej informuje, że wystarczy dokument wystawiony ręcznie. – Jeżeli sam napiszę wniosek, w języku angielskim, z polskimi znakami, to oni go przyjmą – mówi Rafał.
Jednak oczekiwanie na potwierdzenie takiego dokumentu może się znacznie przedłużyć w czasie. Nawet o kilka tygodni. Dlatego, że takich „polskich“ spraw są dziesiątki. Zaczął się okres wakacyjny i wszyscy chcą jak najszybciej wyrobić sobie paszporty.
Jest jednak rozwiązanie
– Można uniknąć takich sytuacji - mówi rzecznik Ambasady Polskiej w Londynie, Robert Szaniawski. – Rodzic nie musi krążyć między urzędami. Wystarczy, że o akt urodzenia wystąpi w Polsce. Korzystne w tym przypadku jest to, że nie musi tego robić osobiście. Wystarczy pośrednictwo, na przykład dziadków (pełnomocnictwo wystawione przez rodziców dziecka), którzy po załatwieniu sprawy odeślą odpowiednie dokumenty z powrotem do Wielkiej Brytanii.
Wydział Konsularny Ambasady także może pomóc w takich przypadkach i czasem w nich pośredniczy. Trzeba jednak liczyć się z tym, że czas oczekiwania znowu się przedłuży. Droga takich dokumentów jest bardzo oficjalna i odbywa sie za pośrednictwem poczty dyplomatycznej.
Co zatem z naszym nazwiskiem? Czy wpisanie nazwiska „Łukasiewicz“ bez polskiego znaku zmienia coś w świetle prawa? – W żadnym wypadku nie – zaprzecza rzecznik. – Dla polskiego urzędnika zawsze będzie to Łukasiewicz przez „Ł“.
Każdego obywatela identyfikuje się za pomocą numeru PESEL w Centralnej Ewidencji Ludności i tam właśnie jest zapisane dokładnie nasze nazwisko – precyzuje. Właśnie dlatego tak ważne jest, żeby na angielskich dokumentach były polskie znaki. – Dla brytyjskiego urzędnika nasze „Ł“ jest natomiast zwykłym „L“, ponieważ „Ł“ nie występuje w brytyjskim alfabecie i w świetle brytyjskiego prawa, taka litera nie istnieje. Stąd wynikają często nieporozumienia w Wydziale Konsularnym – dodaje rzecznik. Ale to nie jedyna przyczyna.
Potęga dokumentu
– Dlaczego wcześniej nie było takich problemów? – pyta Rafał, który jest już trochę zmęczony całym zamieszaniem. Nie było, bo i system w Wydziale Konsularnym był inny. Teraz system się zmienił. Wiele kompetencji przeszło w ręce polskich Konsulów, a Konsulaty przeszły na pełną informatyzację. Pozwala ona na bezpośredni dostęp do Centralnej Ewidencji Ludności i ewentualne zmiany w jej systemie. Poza tym nigdy obcy akt urodzenia nie zastąpi polskiego dokumentu. Jest jednak ustępstwo. Pierwszy paszport dla dziecka wystawia się tylko na rok i w tym przypadku Konsulowie idą na rekę rodzicom i wystawiają paszport na podstawie angielskiego aktu urodzenia.
- Pod warunkiem, że wszystkie dane się zgadzają i nie ma problemu ze znakami diakrytycznymi – podkreśla rzecznik ambasady. Jednym słowem, nazwisko musi być jednoznaczne z tym, które wpisane jest w ewidencji ludności.
Po dwunastu miesiącach, jeśli nie będzie polskiego pełnego aktu urodzenia, nie wyrobimy dziecku drugiego paszportu. A dziecko nie otrzyma numeru PESEL. Koło się zamyka.
Przepisy, przepisy i jeszcze raz przepisy
Często błędem rodziców jest także to, że sami wnioskując do urzędu brytyjskiego, nie podają w nazwisku polskich znaków. Taki „błędny“, brytyjski akt urodzenia, można poprawić w Register Office, aplikując o jego poprawienie. Jako powód podając błąd w wypełnianiu aplikacji. Na poprawkę trzeba czekać około miesiąca. Na podstawie poprawnego brytyjskiego aktu, Wydział Konsularny wystawia polski akt urodzenia. Tak robi wiekszość rodziców, których nazwiska nie zawierają znaków diakrytycznych. Przy czym, nawet jeśli dziecko będzie miało wpisane w dokumentach nazwisko z błędem, to wobec polskiego prawa ma dalej takie samo nazwisko, jakie noszą jego rodzice.
Jest jednak wyjątek, na który trzeba uważać. Jeśli Register Office wpisze w akcie urodzenia imię dziecka, bez polskiego znaku, może być problem. Zamiast „Michał“ na dokumencie będzie „Michal“ i jeśli nie sprostujemy tego „w okienku“ w Konsulacie, to nasza pociecha będzie miała inne imię od zamierzonego. Tutaj urzędy pozostawiają wszelką dowolność, w granicach rozsądku oraz w zgodzie z obowiązującymi przepisami. I wtedy zamiast polskiego Miłosza, będzie Milosz, a zamiast Aleksa – Alex.
– Konsul zawsze upewni się, jakie imię ma wpisać w dokumentach – uspokaja Robert Szaniawski. – Rodzice jednak, niech zapoznają się z przepisami przed przyjściem do Wydziału Konsularnego. Nie będzie niespodzianek – dodaje.
A przepisy, jak zwykle w dobie pełnej informatyzacji, można poznać na stronie Wydziału Konsularnego Ambasady: www.londynkg.polemb.net
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze