Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Nie bój się latać

Czarna seria ostatnich katastrof lotniczych może przyprawiać o dreszcze tych, którzy zaplanowali wakacje z biletem na samolot w pakiecie. Podróże służbowe mogą wywoływać więcej emocji, niż dostarczały dotychczas. Sam lot, który powinien być tylko drogą do celu, staje się czynnikiem decydującym o naszych wyborach. A przecież samolot to wciąż najbezpieczniejszy środek transportu. Co zatem należy zrobić?


Należy zrozumieć samolot i podstawowe siły, powodujące, że w odróżnieniu od naszych przodków,  mamy okazję spoglądać na chmury z góry. Samoloty spadają od początku historii lotnictwa. Zdarza się to na szczęście stosunkowo rzadko. Pierwszy przypadek nieudanego lotu, to słynny Ikar, który symbolizuje nasze marzenia o latającym człowieku.

Bezpiecznie mimo zagrożeń, czy niebezpiecznie mimo zabezpieczeń?
„Samolot linii Air France, lecący z Rio de Janeiro do Paryża, zniknął z radarów w poniedziałek rano, wkrótce po opuszczeniu kontynentu południowoamerykańskiego. Na pokładzie było 228 osób, w tym 12 członków załogi. Wszystko wskazuje na to, że doszło do katastrofy.” To informacja, która ukazała się 1 czerwca na portalu internetowym onet.pl. We wszystkich mediach zrobiło się głośno – samolot wpadł do Atlantyku, świadczą o tym plamy oleju na powierzchni wody. Linie lotnicze prowadzą dochodzenie w celu ustalenia przyczyn tragedii. W tym samym czasie rozpoczynają się spekulacje opinii publicznej czytającej między wierszami, dając początek nowym teoriom spiskowym, nakręcając przy tym spiralę strachu.
Załoga za sterami to wyszkoleni fachowcy, którzy pomyślnie przeszli psychotesty i wylatali wiele godzin na nowoczesnych symulatorach lotów. Obecnie produkowane maszyny są tak konstruowane, by szanse na wypadek były bliskie zeru. Ale elementu ryzyka nie da się wyeliminować, można jedynie zminimalizować. Pojedyncza usterka nie powinna spowodować poważnego wypadku. Jednak pojedyncza usterka plus splot niefortunnych wydarzeń, to już scenariusz katastrofy. Pożar, piorun, turbulencje, ptaki czy silnik odmawiający posłuszeństwa – to wszystko są okoliczności przewidziane, na które współczesny pilot jest przygotowany. Najczęściej jednak zawodzi tzw. human factor, czyli człowiek i jego niedoskonałość.

Oszukać przeznaczenie
Wypadki samolotowe zawsze budzą sensację, ze względu na sporą liczbę ofiar. Przeciętnie pasażerski samolot przewozi jednorazowo około 150-200 osób. Jeśli giną, to zazwyczaj wszyscy. Jedną z ostatnich katastrof przeżyła tylko 14 letnia dziewczynka. Mimo to, latanie jest bezwzględnie najszybszym i najbezpieczniejszym środkiem transportu.
Spośród 3,3 miliarda ludzi, którzy podróżowali samolotami pasażerskimi w roku 2004 zginęło zaledwie 420 osób, zaś dla porównania, w tym samym roku tylko w Polsce w wypadkach drogowych zginęło ponad 5200. I choć liczby potwierdzają to wyraźnie, sporo osób jakoś nie ma przekonania.
– Robi mi się słabo, ręce się pocą, w gardle sucho, w uszach szum... objawy stresu są tak silne, że nie mogę nad nimi zapanować – przyznaje Greg z Southampton, który na wakacje wybiera tylko takie miejsca, gdzie można dojechać samochodem. – Nie lubię sytuacji, w których nic ode mnie nie zależy, na które nie mam żadnego wpływu – dodaje. Jednych dopada panika, drudzy wsiadają do samolotu bez obaw. Decyzję podejmujesz w momencie kupowania biletu, wtedy to wybierasz środek transportu. Na lotnisku nie znajdujesz się przecież przypadkowo, to konsekwencja wcześniej podjętych działań. To nie czas na strach ani walkę z nim. Chociaż to niewątpliwie moment, na próbę uśmierzenia jego skutków.
Krzysztofowi Burzyńskiemu wiele lat temu w Warszawie Cyganka wywróżyła interesujące życie i... śmierć w katastrofie lotniczej. Jak na razie pierwsza część przepowiedni można podpiąć pod życie Krzysztofa, który przez lata filmował wojny dla amerykańskich telewizji. Sporo podróżował, wiele się w jego życiu wydarzyło. W trakcie podróży służbowych przeżył dwa lądowania awaryjne i upadek helikoptera w Iranie.
– Tuż przed lądowaniem w górzystym terenie zgasł silnik. Śmigłowiec runął z kilkunastu metrów, wstrząs, łoskot, ale wszyscy przeżyli – wspomina i przyznaje, że nie ma czasu bać się, gdy leci. Uważa, że wsiadając do samolotu nie narażamy swojego życia bardziej, bo wypadek równie dobrze może nam się przytrafić, jak będziemy jechać samochodem lub rowerem po prostej drodze.

Czy oddając nasze życie w ręce pilota mamy podstawy do obaw? Czy jest to uczucie uzasadnione? Oskar Maliszewski, pilot: – Nie boi się tylko ten, kto jest zupełnie pozbawiony wyobraźni. Nie można latać i się nie bać. W powietrzu dochodzi do wielu nieprzewidzianych sytuacji. Większość wyszkolonych pilotów na szczęście w sytuacji stresowej reaguje w sposób konstruktywny. Przy prędkości 500-800 km/godz. nie ma czasu na „banie się”. Jest mobilizacja, jest działanie. Ktoś, kto reagowałby inaczej już na samym początku szkoły jest eliminowany.
Pasażer musi czuć się komfortowo i bezpiecznie. Dlatego duże linie lotnicze organizują kursy dla walczących ze strachem klientów. Trwają one zazwyczaj 1-2 dni i programem obejmują zaznajomienie z dźwiękami samolotu, wyjaśnienie podstawowych pojęć, czyli tak zwane „oswojenie”.

Nie taki diabeł straszny
Różne są sposoby radzenia sobie ze strachem, najprostszym jest alkohol, który rozluźnia i dodaje odwagi. Anna Rączyńska, dziennikarka, przyznaje, że bez drinka nie ma mowy o lataniu. Żartuje, że „zamiast masek tlenowych powinny wyskakiwać rurki z malibu plus sok ananasowy”.
Nauki zajmujące się naszą psychiką odróżniają uzasadniony strach od irracjonalnych lęków.
– Lęk przed lataniem to rodzaj fobii, takiej samej jak arachnofobia (czyli lęk na widok pająka) czy klaustrofobia (lęk wywołany zamknięciem w małym pomieszczeniu). Fobia może być nabyta, gdy dana osoba kojarzy obiekt wywołujący lęk z niebezpieczeństwem. Najskuteczniejszą metodą pozbycia się go jest systematyczne odwrażliwianie, które polega na stopniowym konfrontowaniu pacjenta z przedmiotem jego lęku – tłumaczy psychiatra Robert Wojciechowski. – Dlatego niektórzy przewoźnicy oferują drogie kursy, które mają za zadanie tzw. oswojenie, jest to rodzaj terapii – dodaje dr Wojciechowski. Do tańszych metod zmierzenia się z własnym lękiem należy też wiara, modlitwa czy medytacja. Osoby nieuduchowione mogą spróbować rozmaitych technik relaksacyjnych, jak choćby kontroli oddechu. Racjonalizacje i dokładne wytłumaczenie sobie i zrozumienie mechanizmów funkcjonowania samolotu, również zmniejsza lęk, bo racjonalizacja to jedna z tzw. technik obronnych organizmu, a człowiek w samolocie ma prawo czuć się nieswojo. To nie jest nasze środowisko naturalne. Na nasz organizm działąją siły, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni, ale nie oznacza to, że są one dla nas groźne.
Jeśli te metody zawiodą, można zwrócić się o pomoc do psychiatry. Medycyna oferuje leki łagodzące to paraliżujące uczucie: B-Blokery, Benzodiazepiny oraz całą gamę antydepresantów.  Zaś alkohol, jako naturalny środek o działaniu przeciwlękowym, może zwiększać irytację i drażliwość. 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama