Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Naturalizacja dla cichych i zasłużonych

Imigranci ubiegający się o naturalizację i brytyjski paszport będą musieli sobie na nie zasłużyć. Zgodnie z założeniami nowego systemu obowiązującego od lipca br., po 5 latach zamieszkiwania na Wyspach i spełnieniu warunków minimum (praktycznej znajomości angielskiego, płacenia podatków, niekaralności), imigrant staje się obywatelem warunkowym. O tym, kiedy uzyska naturalizację przesądzi system punktów i dwustopniowy egzamin z wiedzy obywatelskiej.

Satyryk porównał nowy system do zbierania punktów na karcie lojalnościowej w sieci supermarketów Tesco albo do telewizyjnej zgaduj zgaduli, w której urzędnik MSW występujący w roli konferansjera przyznaje punkty za trafne odpowiedzi i odbiera je za niewłaściwe.
MSW opublikował kryteria w oparciu, o które będzie punkty przyznawał. Imigranci dostaną je za potencjał zarobkowania, kwalifikacje zawodowe, artystyczny lub naukowy talent, biegłą znajomość angielskiego, zamieszkiwanie w Szkocji (gdzie przyrost naturalny jest niski), a także za zachowanie. Złe zachowanie jak np. niechęć do integracji, czy „czynne lekceważenie brytyjskich wartości”, będzie oznaczało utratę punktów, zaś darmowa praca w roli wolontariusza przysporzy ich. Żony i dzieci Hindusów i Pakistańczyków – największe źródło migracji (ok. 80 tys. osób rocznie) przed uzyskaniem wizy będą musiały zdać test z angielskiego.
Wielu Brytyjczyków z członkami rządu włącznie, mogłoby mieć duży problem z określeniem tego, czym są „brytyjskie wartości”. Jedną z nich jest wolność głośnego i czynnego protestowania w granicach prawa, nawet jeśli się rządowi nie jest to w smak. Inne wartości jak np. tolerancja podlegają różnej interpretacji. Czy przejawem braku tolerancji jest np. niezgoda na wszechobecną polityczna poprawność? I co z brytyjskimi wartościami, które sam rząd nagina i łamie, jak np. prawo do prywatności? Z powodu brytyjskiego kryzysu wartości liczni obcokrajowcy, zwłaszcza muzułmanie – i nie tylko oni – przeżywają głębokie rozterki.
Propozycje są kompromisem między dążeniem do ograniczenia imigracji, która rosła w ostatnich latach, a zachowaniem jej liberalnego charakteru – jako kraj o gospodarce otwartej na handel ze światem, Wielka Brytania nie może zatrzasnąć drzwi dla imigrantów. Wcześniej rząd wprowadził system punktów dla imigrantów zbliżony do australijskiego i kanadyjskiego, zamykając dostęp imigrantom niskokwalifikowanym i niewykwalifikowanym.

W przeddzień ogłoszenia rządowych propozycji ujawniono, iż nielegalny imigrant przemycił się do Wielkiej Brytanii z Francji, chowając się pod podwoziem autobusu wiozącego celników. Uznano to za post scriptum dopisane przez życie. Szef MSW Alan Johnson ogłosił propozycje ws. punktów w adresowanym do niewybrednej publiki tabloidzie News of the World, zanim jego minister stanu Phil Woolas przedstawił je oficjalnie. W dużym stopniu rząd działa pod presją polityczną.
Obawy związane z imigracją, zwłaszcza kolorową tkwią u podłoża wyborczych sukcesów skrajnie prawicowej partii BNP i eurosceptycznej UKIP. W okresie przedwyborczym rząd pokazuje, iż jest muskularny, twardy wobec imigrantów i patriotyczny. Według Woolasa „nowe zasady oznaczają zerwanie więzi pomiędzy czasową migracją zarobkową, a prawem do osiedlenia się”. Dalszym etapem ma być zniesienie automatycznego związku pomiędzy migracją, a dostępem do systemu świadczeń i zasiłków socjalnych (zwykle po 2 latach).
Niektórzy w rządowych propozycjach widzą sito do odsiania niepatriotycznych elementów. Szef doradczej służby imigracyjnej Keith Best sądzi, iż w okresie ubiegania się o nie kandydat będzie miał ograniczone niektóre prawa obywatelskie i lepiej dla niego, by się politycznie nie udzielał. Zauważa, iż pojęcie „czynnego lekceważenia brytyjskich wartości” nie jest sprecyzowane w prawie i może być interpretowane szeroko.

Rządowe propozycje nie wyglądają też na spójne. Jeśli paszport ma być wyrazem przeświadczenia władz, iż imigrant przyjął na siebie brytyjski system wartości i swobodnie czuje się w kulturze kraju, to czy dłuższy okres zamieszkiwania poza Wielką Brytanią nie osłabia jego więzi? Okazuje się bowiem, że dodatkowe punkty będzie mógł otrzymać, jeśli wyjedzie z Wielkiej Brytanii do kraju pochodzenia, angażując się w programie jego rozwoju. Imigrant będzie też mógł zamrozić proces ubiegania się o naturalizację, jeśli wyjedzie na dłużej tam, skąd przybył. Motywem tych propozycji ma być powstrzymanie drenażu mózgów w państwach rozwijających się.
O przyznanie brytyjskiego obywatelstwa ubiega się rocznie 159 tys. legalnych imigrantów, z czego połowa to żony i dzieci obywateli brytyjskich z urodzenia, bądź naturalizacji. Ale jak zauważył „Guardian”, liczba przyznanych naturalizacji nie musi mieć związku z liczbą imigrantów.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama