KINOTEKA rusza już po raz ósmy
4 marca rozpocznie się w Londynie polski festiwal filmowy KINOTEKA. Przez 5 tygodni oglądać będziemy około 40 najważniejszych i najciekawszych polskich produkcji filmowych, które powstały nad Wisłą w minionym roku. Wybór był trudny, bo widzowie stają się coraz bardziej wymagający. Organizatorzy zapowiadają jednak wiele atrakcji.
- 03.02.2010 15:16 (aktualizacja 02.08.2023 11:36)
Przy każdym większym festiwalu filmowym dają o sobie znać ambicje, wymagania widzów i stres, bo przecież każdy chce wypaść jak najlepiej. A przynajmniej lepiej niż rok wcześniej. Dla Instytutu Kultury Polskiej w Londynie jedno jest pewne: festiwal KINOTEKA musi się odbyć, bo jest swoistym znakiem rozpoznawczym nie tylko samego Instytutu, ale chyba przede wszystkim polskiej kultury w Wielkiej Brytanii.
– Do tej pory udało nam się kontynuować tradycję festiwalu, a nawet go rozbudowywać. Rozrasta się też formuła imprezy, bo oprócz projekcji są też wystawy i koncerty. Ale oczywiście, im większy festiwal, tym większe szanse na stres i problemy – mówi Marlena Łukasiak, dyrektor artystyczny KINOTEKI.
Swobodnie omijać przeszkody
Największy stres zawsze wiąże się z tym, aby kopia filmu na czas dojechała do Londynu. Bardzo często jest tak, że istnieje tylko jedna z napisami w języku angielskim i jakieś czynniki zewnętrzne zawsze mogą pokrzyżować plany organizatorów festiwalu. Zła pogoda, pomyłka kuriera i problem gotowy. Do tej pory tak się nie wydarzyło, choć zdarzało się, że nie dojechali aktorzy czy reżyserzy. Do dziś organizatorzy KINOTEKI najbardziej żałują nieobecności Andrzeja Wajdy, który miał się zjawić w Londynie 2 lata temu. Nie tak dawno zdarzyło się też, że Instytut dostał zgodę na pokaz pewnego polskiego filmu (ze względu na tajemnicę handlową nie można ujawnić tytułu), ale na cztery dni przez pokazem do organizatorów festiwalu zadzwonił brytyjski producent filmu, który zażądał jego wycofania z imprezy. – Stwierdził, że to on ma prawa do tego filmu i nie zgadza się na jego pokaz, a jeśli zignorujemy jego decyzję, złamiemy prawo. Okazało się też, że owszem, zgodę dostalibyśmy, gdybyśmy zapłacili jakieś straszliwie wielkie pieniądze – wspomina Marlena Łukasiak. – Na szczęście udało się film zaprezentować, ponieważ prawa festiwalowe tego tytułu ciągle należały do producenta polskiego. Dzięki temu mogliśmy film wyświetlić. Panowie się po prostu nie zrozumieli, ponieważ nie zamierzaliśmy organizować pokazów komercyjnych, do czego rzeczywiście prawa miał Brytyjczyk.
Dotrzeć do jak największej rzeszy widzów
5 lat temu KINOTEKA rozpoczęła swoją ekspansję i jak się później okazało, triumfalny przemarsz przez najważniejsze centra kultury w Londynie, a od ubiegłego roku także całej Wielkiej Brytanii. – Początkowo nasze projekcje odbywały się w jednym miejscu, a sama impreza trwała zaledwie kilka dni. Z czasem zaczęliśmy poszukiwać nowych kin, w których moglibyśmy promować polskie produkcje filmowe i wyprowadzić festiwal z Hammersmith – mówi Marlena Łukasiak. – Na początku było trudno, bo nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Nie mieliśmy też wystarczających funduszy na to, żeby wynajmować sale kinowe na określony czas. Od samego początku chcieliśmy, żeby to były pokazy publiczne, a nie komercyjne, czyli żeby to były partnerskie pokazy nasze i kina, w którym miały one mieć miejsce. I to się nam udało – zaznacza. Z roku na rok coraz więcej kin chce gościć KINOTEKĘ i brać udział w jej współorganizacji. W końcu udało się pozyskać takich partnerów jak BFI Southbank i Barbican. To z kolei otworzyło drzwi do innych placówek. W tym roku, po raz pierwszy KINOTEKA zagości m.in.: w kinie EMPIRE na londyńskim Leicester Square, słynącym z wielkich premier najnowszych produkcji hollywoodzkich. Sukces tym większy, że to właśnie szefostwo kina samo zechciało pokazać coś innego, niż superprodukcje i urozmaicić swoją ofertę tym, co proponuje KINOTEKA. W ubiegłym roku festiwal po raz pierwszy opuścił Londyn. Tak samo będzie i w tym roku. Pokazy odbywać się będą równocześnie, w brytyjskiej stolicy, ale też i w Belfaście, Exeter, Sheffield i w Bath. Co prawda ciągle pojawiają się kolejne zaproszenia i kolejne miasta chciałyby gościć KINOTEKĘ u siebie, ale nie zawsze jest to możliwe. – Z przyczyn czysto technicznych – podkreśla dyrektor festiwalu. – Nie możemy po prostu trzymać danego filmu przez miesiąc w Wielkiej Brytanii. Często dysponujemy jedyną kopią z napisami z języku angielskim i film musi z Londynu jechać na kolejny festiwal. Dlatego też postanowiliśmy ograniczyć liczbę miejsc, do których przyjedziemy.
Stańko i kilka innych magnesów
KINOTEKA to nie tylko prezentacje filmowe, ale także choćby koncerty. W tym roku organizatorzy festiwalu zdecydowali się zaprosić Tomasza Stańko, który wraz z zespołem zaprezentuje muzykę Krzysztofa Komedy z filmów Romana Polańskiego. Koncertowi w Barbicanie towarzyszyć będzie także retrospektywa filmów Polańskiego. Sam festiwal rozpocznie się projekcją filmu „Rewers”, uznanym za jedną z najciekawszych polskich produkcji, jakie pojawiły się w ostatnich kilku latach. – Jestem bardzo dumna, że w końcu mamy film, który artystycznie stoi na bardzo wysokim poziomie, a oprócz tego będzie przyjemnym doświadczeniem dla każdego widza. Scenariusz filmu jest doskonale napisany, aktorzy wręcz oczarowują swoją grą, a całość ma przepiękną oprawę fotograficzną. Sam reżyser, Borys Lankosz, ma także pojawić się na londyńskiej premierze – mówi Marlena Łukasiak. Podkreśla przy okazji, że zawsze film otwierający festiwal stanowi jego wizytówkę. Od reakcji widzów i dziennikarzy po pierwszej projekcji zależy powodzenie całej imprezy, co nie jest niczym zaskakującym. Pomijając wszystkie walory artystyczne filmu, „Rewers” uznano, że produkcja w pełni odzwierciedla trendy filmowe minionego roku w Polsce. Przede wszystkim, jest to film debiutancki i pełnometrażowy. A takich właśnie pojawiło się w minionym roku kilkanaście. Mówi się, że rok ubiegły zdecydowanie należał do debiutantów i znajdzie to odbicie w Londynie. Widzowie zobaczą „Moją krew”, „Zero”, czy też „Galerianki”. Przy tej okazji, organizatorzy spodziewają się obecności reżyser „Galerianek” Katarzyny Rosłaniec. Pokaz tego filmu w BFI Southbank także będzie nowym dla KINOTEKI »
wydarzeniem, ponieważ po raz pierwszy zostanie zorganizowany w ramach nie tylko polskiego festiwalu, ale też londyńskiego Birds Eye View, który prezentuje szeroko pojęte kino kobiece. Do Londynu ma w tym roku przyjechać także Ksawery Żuławski, reżyser filmu „Wojna polsko-ruska.” Organizatorzy KINOTEKI spodziewają się też obecności Jacka Borcucha, który ma się pojawić w Londynie w związku z projekcją jego filmu „Wszystko co kocham”.
Konkurencja jest, ale pożądana, zdrowa
Przygotowywanie KINOTEKI to przede wszystkim trafny wybór filmów. Za każdym razem trzeba dokonywać wyborów, które nie są łatwe, ale (paradoksalnie) z pomocą przychodzi konkurencja. KINOTEKA jest jednym z ponad stu festiwali filmowych, odbywających się na Wyspach niemal w tym samym czasie. Przy wyborze produkcji, które mogą być zaprezentowane podczas festiwalu, Instytut Kultury Polskiej niejako dzieli się z twórcami innych tego typu festiwali. – Zwracamy uwagę na to, co chce pokazać Edynburg, czy London Film Festiwal. Oni też sięgają po polskie kino, więc nie chcemy dublować niektórych pokazów. Musimy pamiętać o tych imprezach i tak planować dobór filmów, żeby nikt do nikogo nie miał pretensji. To też odciąża. Są też filmy, które uznajemy za doskonałe, ale wiemy, że w żadnym stopniu nie dotrą do brytyjskiego widza, a takiego też musimy uwzględniać w naszych planach. Oczywiście, produkcji czysto rozrywkowych, romantycznych komedii, które dotrą tylko do Polaków nie możemy pomijać, bo to także jakiś kierunek polskiego kina i takie filmy też się u nas pojawiają. W ubiegłym roku był to „Idealny chłopak dla mojej dziewczyny”, czy też „Ile waży koń trojański” – podkreśla Marlena Łukasiak. KINOTEKA od wielu lat współpracuje z organizatorami festiwali w Edynburgu czy też London Film Festival i od lat ceni sobie zdrową konkurencję, która zawsze będzie istniała. – Co roku zabieram do Gdyni przedstawicieli obu imprez i już wtedy wybieramy co chcielibyśmy u siebie pokazać – mówi dyrektor KINOTEKI. – Z kolei ich komentarze są dla mnie cichymi wskazówkami dotyczącymi tego, co może zainteresować widza brytyjskiego i na co mam zwrócić szczególną uwagę, przygotowując program naszej imprezy – dodaje.
KINOTEKA ma swoją wierną publiczność, która od siedmiu lat ufa organizatorom festiwalu i poświęca swój czas polskiemu kinu. Ostatnie badania wykazały, że publiczność imprezy niemal równo podzieliła się na Polaków i londyńczyków, których język polski nie jest językiem ojczystym. To znacznie podnosi poprzeczkę, bo tym pierwszym trzeba zaserwować to, co najlepsze, a tych drugich umacniać w przekonaniu, że polskie kino naprawdę warto cały czas oglądać. Przez siedem ostatnich lat to się udawało.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze