Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Kradł, żeby ratować swój sklepik

Mieszkańcy miejscowości w hrabstwie Hertfordshire złożyli się, żeby sklepikarz, który okradał pocztę, by utrzymać dalsze działanie swego sklepu, mógł zwrócić skradzione pieniądze.

55-letni właściciel sklepu w Fowlmere, Graham Warnes, dostał wyrok kary więzienia w zawieszeniu za kradzieże pieniędzy, których jako ajent punktu pocztowego, dopuszczał się w latach 2007-2009 - pisze internetowy serwis BBC.

Kiedy trzy lata temu zaczęły się trudności, zaczął regularnie kraść pieniądze należące do brytyjskiej Poczty Królewskiej, aby podtrzymać funkcjonowanie sklepu. Prowadzi go od 21 lat i, jak mówił w sądzie, uważa za bardzo ważne miejsce dla mieszkańców.

Kradzieże odkryto w sierpniu zeszłego roku, kiedy poczta przeprowadzała audyt. Warnes od razu przyznał się do przywłaszczenia ponad 28 tys. funtów. Sprawa jednak i tak znalazła finał w sądzie.

Warnes był w stanie zwrócić ukradzione pieniądze, ponieważ mieszkańcy Fowlmere udzielili mu pożyczek, kiedy dowiedzieli się, co się stało.

Obrońca Warnesa powiedział: "Ludzie, którzy angażują się w przestępstwa finansowe zazwyczaj czynią to z chciwości lub żeby sfinansować poziom życia, na jaki normalnie nie mogliby sobie pozwolić. Nie miało to zastosowania w tej sprawie". Dodał, że motywem w tym przypadku było usiłowanie zapewnienia dalszego funkcjonowania sklepu.

Graham Warnes dostał 9 miesięcy w zawieszeniu na 12 miesięcy i musi społecznie przepracować 200 godzin. Będzie musiał też zapłacić 965 funtów kosztów sądowych.

Filię poczty, którą prowadził zamknięto i otwarto nową w miejscowym pubie.

Warnes nadal prowadzi swój sklep.

Rektor miejscowego Kościoła anglikańskiego Canon Linda Church powiedziała: "Graham był uczciwy w stosunku do wszystkich. Przyznał się, mówiąc +zrobiłem to, a nie powinienem+. Nie próbował szukać usprawiedliwień. Wie, że popełnił błąd i chce to teraz naprawić".

"W rezultacie powstała olbrzymia fala wsparcia i część mieszkańców pożyczyła mu pieniądze, a ci, którzy tego nie zrobili, zapewnili, że będą nadal korzystać z jego sklepu i nie pójdą po zakupy gdzie indziej" - wyjaśniła.

W jej ocenie dowodzi to, że duch wspólnoty w społeczności wciąż żyje.

Warnes obiecał, że będzie starać się co sił, aby jak najszybciej zwrócić pożyczone mu pieniądze. Ma nadzieję, że uda mu się to w ciągu półtora roku, najdalej - dwóch lat.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama