Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

„Idiot test”, czyli co kraj to obyczaj

Co brytyjscy kierowcy wiedzieć powinni przed wyjazdem za granicę? Prowadzenie pojazdu na Wyspach różni się nie tylko stroną, po której jedziemy. Narodowy charakter też ma tu wiele do powiedzenia. Widać to wyraźnie, gdy przekraczamy granicę.


Nie trzeba daleko. Najbliżsi sąsiedzi, Francuzi, lubią prowadzić agresywnie. W miesiącach letnich, dniach wolnych i w niemal każdą sobotę lipca i sierpnia, wsiadają w swoje samochody i jadą na południe kraju. Praktycznie wszyscy. Anglik francuskie drogi postrzega  raczej jako stresujące. Chociaż przyznać trzeba, że ich bezpieczeństwo poprawia się. Liczba ofiar śmiertelnych w ciągu ostatnich ośmiu lat wyraźnie spadła. Wśród rozmaitych ograniczeń i kar jest także 35 euro i punkt karny za rozmawianie przez telefon w trakcie jazdy.

Udając się dalej na Wschód Europy, dojedziemy do Niemiec – kraju, gdzie nade wszystko, największą przyjemność kierowcom sprawia szybka jazda. Pewnie dlatego drogi w tym kraju są naszpikowane strefami ograniczonej prędkości, niskiej emisji zanieczyszczeń (zwłaszcza w centrach miast) i kamerami rejestrującymi prędkość aut. Przyznać trzeba, że niemiecki porządek widać w licznych regulacjach dotyczących użytkowania dróg. Jazda w śniegu bez opon zimowych jest zabroniona, a jeśli dojdzie do wypadku kierowca traci również ubezpieczenie. 30 euro zapłaci każdy z niezapiętymi pasami. Za wykonanie gestu palcem środkowym w stronę innego kierowcy również jest kara. Nawet 566 euro, jeśli ten kierowca to policjant. Łatwo więc tracić punkty. Gdy pójdą wszystkie, czyli 16, z prawem jazdy trzeba się pożegnać na rok. Ci, którym się to przytrafiło, zwłaszcza pod wpływem alkoholu, jeśli z powrotem chcą odzyskać prawko, są poddawani psychologicznemu testowi, pod wiele mówiącą nazwą „idiot test”. Specjaliści orzekają, czy danej osobie można ponownie zaufać i wpuścić na drogę.

Znudzeni poprawną jazdą w Niemczech możemy odreagować w Hiszpanii, gdzie jezdnie są piękne, duże i ostatnio nie za bardzo przeludnione. Wybudowane z myślą o coraz większej liczbie turystów i mieszkańców odwiedzających swoje hiszpańskie domy. Kryzys zahamował nieco ruch na hiszpańskich trasach i gdyby nie tamtejszy temperament (czyt. niecierpliwość), prowadzenie auta na Półwyspie Iberyjskim byłoby marzeniem. Ofiar śmiertelnych jest mniej z roku na rok. Wśród najczęściej dokonywanych wykroczeń w czołówce znajdują się: wysoka prędkość, jazda po pijanemu i przewożenie nadmiernej ilości osób w jednym samochodzie.

Z tego wszystkiego, chyba najlepiej przez Francję, Hiszpanię i Niemcy uciec do Włoch, gdzie przepisy są, ale nie po to, by nadmiernie niepokoić użytkownika dróg. Czerwone światło jest ważne, owszem, ale nie przesadzajmy. Zwolnić trzeba, ale żeby zaraz zatrzymywać? Najczęściej tak, ale przecież nie zawsze można. Nawyki Włochów zmieniają się niezwykle powoli. Rząd wprowadza coraz to nowe restrykcje, by poprawić stan bezpieczeństwa. Pieniądze na ten cel łożą sami kierowcy płacąc mandaty, główne z dwóch powodów: niedozwolone parkowanie i nadmierna szybkość. Największym problemem są liczne wypadki, których sprawcami są młodzi ludzie wracający z dyskotek położonych za miastem.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama