Koniec władzy labourzystów - jego zdaniem - nie oznacza wielkiej zmiany dla tego kraju, ani dla jego stosunków z USA.
"Koalicja z liberalnymi demokratami jest mniej prawdopodobna z powodu znacznych różnic dzielących ich od kandydata torysów na premiera, Davida Camerona. Ten ostatni jest przeciwny reformom wyborczym proponowanym przez liberalnego przywódcę Nicka Clegga, a po drugie, ich obu różni stosunek do Unii Europejskiej: Clegg nie podziela eurosceptycyzmu lidera konserwatystów" - powiedział ekspert Brookings w rozmowie z PAP.
Rząd mniejszościowy w Wielkiej Brytanii jest rzadkością, gdyż w brytyjskim systemie parlamentarnym stwarza sytuację braku politycznej stabilizacji.
Zdaniem Calingaerta, rządy torysów nie przyniosą w Zjednoczonym Królestwie zasadniczych zmian polityki.
"Którakolwiek partia będzie u władzy, musi teraz przeprowadzić pewne posunięcia w gospodarce, jak cięcia wydatków rządowych, co będzie trudne, ale nieuniknione. Konserwatyści będą także kontynuować udział wojsk brytyjskich w siłach międzynarodowych w Afganistanie. Są oni mniej entuzjastycznie nastawieni wobec Unii Europejskiej, ale podlegają oczywistym ograniczeniom polityki w tej sprawie - nie wycofają się przecież z Unii" - powiedział Calingaert.
Uważa on też, że mimo ideologicznych różnic dzielących Camerona z prezydentem USA Barackiem Obamą, zmiana rządu w Londynie nie spowoduje rozluźnienia stosunków Wielkiej Brytanii z USA.
"Nie znajduję problemów, które wywołałyby między nimi konflikty. Gdyby Wielka Brytania wycofała się z Afganistanu, to by stworzyło problem, ale tak się nie stanie. Poza tym między Obamą a (premierem Gordonem) Brownem nie ma dobrej chemii" - powiedział ekspert Brookings Institution.
Napisz komentarz
Komentarze