Polska – Szwecja 26:24 (12:12)
Polska: Sławomir Szmal – Przemysław Krajewski 5, Bartosz Konitz 5, Karol Bielecki 4, Robert Orzechowski 2, Kamil Syprzak 2, Maciej Gębala 2, Piotr Masłowski 1, Jakub Łucak 1, Adam Wiśniewski 1, Michał Daszek 1, Piotr Chrapkowski 1, Michał Jurecki 1, Michał Szyba 0, Piotr Grabarczyk 0.
Szwecja: Mikael Appelgren, Mattias Andersson – Lukas Nilsson 5, Philip Stenmalm 4, Viktor Ostlund 3, Andreas Nilsson 3, Markus Olsson 2, Jesper Nielsen 2, Fredrik Petersen 2, Johan Jakobsson 2, Mattias Zachrisson 1, Jesper Kondradsson 0, Linus Persson 0, Niclas Ekberg 0.
Początek meczu w wykonaniu Polaków był obiecujący, bo po trafieniu Przemysława Krajewskiego w 5. min. prowadzili 3:1. Przez kolejne sześć minut zespół niemieckiego trenera Michaela Bieglera nie potrafił jednak znaleźć sposobu na oszukanie obrony rywali i Szwedzi, którzy także mieli duże problemy ze zdobywaniem bramek, dorowadzili do remisu.
Do 18. minuty trwała wymiana gol za gol i żadnej z drużyn nie udało się wypracować przewagi. Kolejne minuty należały już bezdyskusyjnie do biało-czerwonych. Dzięki twardej obronie, świetnym interwencjom Sławomira Szmala i kontratakom Polacy odskoczyli na 10:6. Wydawało się, że drużyna trenera Bieglera będzie już kontrolować wydarzenia na boisku.
Później jednak ponownie Polakom przydarzył się kolejny kilkuminutowy okres słabej postawy w ofensywie, kiedy zmuszeni do ataku pozycyjnego odbijali się od twardej obrony rywali i na tablicy wyników szybko pojawił się remis (10:10).
Ponieważ w końcówce pierwszej połowy żadnej z drużyn nie udało się wypracować nawet minimalnej przewagi, druga odsłona spotkania zaczęła się od remisu 12:12 i wyglądała podobnie jak pierwsze 30 minut. Polacy nadal mieli problemy z atakiem pozycyjnym, i to nawet, kiedy grali w przewadze.
Biało-czerwoni dobrze za to spisywali się w defensywie i jak zwykle w bramce nie zawodził Szmal. Świetnie bronił również bramkarz szwedzki Mikael Appelgren i na 15 minut przed końcem spotkania był remis 18:18.
Wynik cały czas utrzymywał się wokół remisu (24:24 w 56. min). Oba zespoły starały się do tego momentu walczyć, ale widać było, że zawodnicy unikają twardych starć, o czym mogą świadczyć tylko dwa wykluczenia dwuminutowe. Emocje zaczęły także udzielać trenerowi Bieglerowi, który po jednej z akcji, kiedy arbitrzy odgwizdali rzut karny, mocno gestykulował w stronę boiska.
Było to przy stanie 25:24 dla Polski, kiedy chwilę wcześniej Krajewski nie wykorzystał rzutu karnego i szansy na podwyższenie prowadzenia. Szwedzi też jednak nie wykorzystali karnego, a chwilę później Karol Bielecki posłał potężny rzut w okienko bramki Appelgrena i na kilkadziesiąt sekund przed końcem Polacy prowadzili dwoma golami 26:24. Trener rywali próbował jeszcze ratować wynik, wziął czas, ale więcej goli nie padło.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze