Kolejne obietnice finansowe premiera
Boris Johnson przebywa na północy Zjednoczonego Królestwa, gdzie zadeklarował chęć przekazania 300 milionów funtów Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Środki te mają pomóc w scaleniu kraju po Brexicie.
„Jesteśmy globalną marką i razem jesteśmy bezpieczniejsi, silniejsi i bardziej zamożni. Kiedy przygotowujemy się do naszej świetlanej przyszłości po Brexicie, ważne jest, aby odnowić więzi, które wzmacniają nasze Zjednoczone Królestwo”, dodał.
Downing Street już zapowiedziało, kolejne wizyty gospodarcze premiera w Walii i Irlandii Północnej. Ta ostatnia skupi się na trwających w Belfaście rozmowach mających na celu przywrócenie porządku w Stormont (siedziba rządu Irlandii Północnej).
Od stycznia 2017 roku, Irlandia Północna nie ma rządu z powodu nieporozumień między Demokratyczną Partią Unionistyczną a ugrupowaniem Sinn Fein. Obie strony nie mogą się porozumieć w kwestii podziału władzy.
Szkocja stoi również w obliczu niepewnej przyszłości, pierwszy minister Nicola Sturgeon rozważa przeprowadzenie kolejnego referendum w sprawie niepodległości o ile no-deal Brexit stanie się faktem dokonanym. Walijski odpowiednik Sturgeon, Mark Drakeford jest podobnego zdania co szkocka polityk, wyjście z Unii bez umowy nazwał bezdusznym rozwiązaniem.
Premier, od początku swojej kadencji podkreśla, że nie ulegnie naciskom Europy, która dąży do akceptacji przez niego umowy wynegocjowanej przez May. Jeżdżąc po kraju, szuka sojuszników, zwłaszcza w regionach mniej przychylnych Downing Street.
Jego próba zdobycia poparcia w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej jest też w pewnej mierze koniecznością, po tym jak szef rządu, w sobotę w Manchesterze zapowiedział przekazanie 3,6 mld funtów miastom w Anglii.
Jonathan Reynolds z Partii Pracy zauważyła że 300 milionów funtów to zaledwie „skromny datek” i nie wystarczy by nadrobić prawie dekadę szukania oszczędności.
29.07.2019 17:00