Polacy w gazetach – the good, the bad and Giles Coren
Niemal wszystkie gazety brytyjskie zajęły się opisywaniem kontrowersyjnego raportu o Polakach w tygodniu na przełomie stycznia i lutego. Artykuły opatrzone były zdjęciami polskich sklepów, które po 2004 r. wyrastają na brytyjskich „high streets” jak przysłowiowe grzyby po deszczu. „The Guardian” postawił na suche przedstawienie faktów i statystyk o najnowszych doniesieniach Censusa.
Jego rywal, „The Times”, zareagował natomiast w inny sposób – wysłał reporterkę Lucy Bannerman do jednej z najbardziej „polskich” dzielnic Londynu, Hammersmith. Ta od razu udała się do POSK-u, gdzie podczas lunchu rozmawiała o Polakach z redaktorami „Cooltury”. Artykuł opatrzony był minisłowniczkiem polskim i zdjęciami słynnych osób polskiego pochodzenia, a także testem: „Co znaczy być Polakiem”.
Cristina Odone, brytyjska dziennikarka, pochwaliła naszą liczną obecność na łamach „Daily Telegraph”. Odone tak uzasadnia swoją aprobatę dla Polaków: „Po pierwsze, Polacy to katolicy. Po drugie, są tutaj, ponieważ Wielka Brytania zaoferowała im pracę. Oni kompletnie podważają mroczną wizję kapitalizmu, w którą wierzy liberalny establishment”. Odone dodaje, że Polacy zawsze znajdują pracę na Wyspach, mimo że wszyscy lewicowcy bezustannie powtarzają, iż za rządów torysów pracy brakuje. „Polacy biorą taką pracę, jaka jest, i zawsze z dumą ją wykonują. Narzekania pozostawiają tym, którzy mają za dużo wolnego czasu” – pisze dziennikarka.
1 lutego londyński „Evening Standard” opublikował również list Wiktora Moszczyńskiego, byłego radnego dzielnicy Ealing, chwalącego liczną obecność Polaków na Wyspach.
„Polacy mają spory i dobry wkład w historię Londynu. Oczywiście niektórzy wciąż mają trudności z zaadaptowaniem się do tutejszych warunków życia, ale z czasem kultura i tradycje większości Polaków dostosowują się do tutejszego otoczenia na tyle wystarczająco, aby mogli się oni z nim zintegrować, zachowując jednocześnie swoją własną tożsamość” – tłumaczy Moszczyński.
Napisz komentarz
Komentarze