Kontrola nad funduszami mimo sprzeciwu Londynu
Ministrowie finansów krajów UE zgodzili się we wtorek w Brukseli na regulację funduszy spekulacyjnych typu hedge funds, nie bacząc na zastrzeżenia Wielkiej Brytanii, pilnującej interesów londyńskiego City, skąd zarządzanych jest 70 proc. tych funduszy w Europie.
- 19.05.2010 09:04 (aktualizacja 06.08.2023 11:32)
Hiszpańska prezydencja zapowiadała, że jest gotowa przeforsować dyrektywę większością kwalifikowaną, mimo osamotnionej w sprzeciwie Wielkiej Brytanii (popierały ją jedynie Czechy). Ostatecznie do głosowania nie doszło i ministrowie "jednomyślnie" i bez dyskusji zgodzili się przyjąć stanowisko do dalszych prac wspólnie z eurodeputowanymi i Komisją Europejską.
Pierwsza przegrana Camerona
Komentatorzy odebrali to jako pierwsze przegrane starcie nowo wybranego konserwatywnego brytyjskiego premiera Davida Camerona z partnerami w UE. Obserwatorzy wskazują, że o ile socjalistyczny rząd w Madrycie zgodził się w marcu na prośbę prowadzącego kampanię wyborczą laburzystowskiego rządu Gordona Browna na przesunięcie dyskusji o kontrowersyjnej dyrektywie, o tyle nie chciał już robić takich gestów wobec konserwatystów.
Brytyjczycy chcą chronić potencjał i atrakcyjność City jako centrum światowych finansów, przynoszącego wpływy do brytyjskiego budżetu. Dla KE, popieranej przez niemal wszystkie kraje członkowskie, dyrektywa dotycząca firm zarządzających alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi (ZAFI) jest kluczowym elementem unijnej architektury nadzorczej, stanowiącej odpowiedź na kryzys finansowy.
Więcej przejrzystości
Zakłada ona więcej przejrzystości i uregulowanie działania funduszy hedgingowych, venture capital i private equity, nieruchomościowych czy towarowych. Są to w większości fundusze zamknięte, przeznaczone dla wąskiego grona inwestorów instytucjonalnych. Dotychczas nie podlegały regulacji, w przeciwieństwie do funduszy otwartych (tzw. UCITS).
"Ta dziura została wreszcie załatana. Jesteśmy zdeterminowani, by przyspieszyć regulację" - powiedział po spotkaniu niemiecki minister finansów Wolfgang Schauble. Jego zdaniem, "tak jest w Europie: jesteśmy wspólnotą i zdarzają się czasem decyzje wbrew pojedynczemu krajowi członkowskiemu".
Dyrektywa przewiduje od 2012 r. kontrolę przepływów finansowych funduszy alternatywnych i ich inwestycji, upublicznienie szeregu informacji oraz poddanie kontroli unijnego organu nadzoru finansowego - jednej z czterech instytucji, które mają zacząć działać od stycznia przyszłego roku. W zamian dyrektywa wprowadza paszport, o który walczą inwestorzy i zarządzający funduszami. To system, dzięki któremu spełnienie wymogów regulacyjnych w jednym kraju UE, da prawo prowadzenia działalności w pozostałych krajach. Analogiczna zasada jednolitego paszportu europejskiego funkcjonuje dla banków, firm ubezpieczeniowych i funduszy inwestycyjnych otwartych.
Kwestią sporną jest dopuszczenie do oferowania w UE produktów zagranicznych funduszy (zarządzanych w praktyce z City) i kontrola nad nimi. Projekt przyjęty przez ministrów nie przewiduje dla takich funduszy przyznania unijnego paszportu. Z tego zresztą powodu, amerykański sekretarz skarbu Tim Geithner w liście do Barniera, wyrażał zaniepokojenie "różnymi propozycjami, które mogłyby być dyskryminacyjne wobec firm z USA i zakazać im dostępu do rynku UE, z którego korzystają obecnie".
Liczą na poprawki
Wielka Brytania liczy na poprawki w dalszych pracach legislacyjnych. Niespodziewane wsparcie przyszło ze strony eurodeputowanych. Komisja ds. gospodarczych i finansowych Parlamentu Europejskiego przyjęła w poniedziałek wieczorem wersję dyrektywy, przewidującą paszport dla zagranicznych funduszy.
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział po spotkaniu, że "nad tą dyrektywą trzeba będzie jeszcze trochę popracować. Jednym z problemów jest to, że nie zostały wystarczająco jasno określone wymogi minimalne paszportu europejskiego".
Szacuje się, że ZAFI zarządzają obecnie aktywami o wartości ok. dwóch bilionów euro.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze