Zamknięcie europejskiej przestrzeni powietrznej z powodu zagrożenia pyłem wulkanicznym, spowodowało ogólny spadek przychodów o 2,3 proc. do 1,94 mld funtów. Przychód z pasażerów był niższy o 3,4 proc. BA ocenia zarazem, iż gdyby nie zakłócenia, to byłby on o 11 proc. w ujęciu rocznym wyższy.
Pełen koszt kilkudniowego zawieszenia lotów nad Europą po wybuchu wulkanu w kwietniu oraz 22-dniowego strajku personelu pokładowego, z czego 15 dni przypadło na pierwszy kwartał, wyniósł 250 mln funtów.
Przewoźnik zdołał zmniejszyć koszty własne o 3,3 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem ub. r. Niższa strata operacyjna za pierwszy kw. (72 mln funtów) była związana z niższą cena paliwa, a także wzrostu obrotów działu towarowego (cargo) o ponad 36 proc. w ujęciu rocznym.
Szef BA Willie Walsh z okazji ogłoszenia wyników powiedział, że nadal oczekuje, iż za obecny rok finansowy przewoźnik wyjdzie na zero. W minionych dwóch latach linie były stratne. Ogólny trend, zarówno w segmencie lotów pasażerskich jak i cargo, uznał jednak za pozytywny. Zapowiedział kontrolę kosztów i dalsze zmiany organizacyjne.
Z początkiem lipca, władze USA zgodziły się na sojusz BA z American Airlines i Iberią na trasach transatlantyckich. Linie BA porozumiały się też z władzami brytyjskimi w sprawie sposobu uregulowania niedoboru zakładowego funduszu emerytalnego.
Związek zawodowy Unite, zrzeszający personel pokładowy BA odrzucił "ostateczną ofertę" kierownictwa, co grozi nowymi strajkami na jesieni. Związkowcy domagają się przywrócenia przywilejów pracowniczych, których zostali pozbawieni za udział w strajku.
Napisz komentarz
Komentarze