Linie sięgają po samoloty, które wcześniej wyłączyły z eksploatacji. W tym roku branża lotnicza na świecie zarobi nawet 2,9 mld dol. – pisze „Rzeczpospolita”.
Najwięksi przewoźnicy wycofują potężne maszyny zaparkowane na amerykańskiej pustyni Mohave. Inne linie, wśród nich polski LOT, kupują nowe samoloty. Wszystko wskazuje na to, że branża wychodzi z zapaści – informuje Międzynarodowe Stowarzyszenie Przewoźników Lotniczych IATA.
Podczas lipcowego Międzynarodowego Salonu Lotniczego w Farnborough pod Londynem linie lotnicze złożyły zamówienia na ponad 400 maszyn o łącznej wartości 28 mld dolarów. To wciąż daleko od rekordu sprzed dwóch lat, kiedy wartość kontraktów sięgnęła 88,7 mld dol., jednak wtedy banki nie skąpiły pieniędzy. Zresztą znaczna część zamówionych wówczas samolotów nie została odebrana albo dostawy zostały przełożone na później.
– Po wywołanej wybuchem wulkanu na Islandii wielkiej kwietniowej zapaści, która poważnie odbije się na tegorocznych wynikach, zwłaszcza przewoźników europejskich, branża wychodzi na prostą – uważa dyrektor generalny IATA Giovanni Bisignani.
88,9 mld dol. to wartość rekordowych zamówień linii lotniczych w 2008 r.
Rosnący popyt sprawia, że swoje maszyny wycofuje z gigantycznego parkingu na amerykańskiej pustyni Mohawe British Airways, który powraca do dobrej kondycji po fali strajków, hongkoński Cathay Pacific korzystający z dynamicznych zwyżek w Azji i największy przewoźnik na świecie United Airlines /Continental.
Powrót przewoźników lotniczych do dobrej kondycji, ich zakupy i dbałość o komfort pasażerów oznaczają również koniec wojny cenowej, która miała zapewnić wypełnienie samolotów. Nie ma się już co łudzić, że będziemy bombardowani superofertami. Jeśli się pojawią, to wiele miesięcy przed planowanym wylotem i będą trudniejsze do złapania.
Napisz komentarz
Komentarze