Przypomniał, że banki strefy euro korzystają z awaryjnego wsparcia EBC, w ramach którego pod koniec ub.r. zaciągnęły niskoprocentowe pożyczki na sumę 489 mld euro.
- EBC zasadniczo dał do zrozumienia, że przez rok, dwa nie ma większego znaczenia, jeśli banki strefy euro nie będą mogły zaciągnąć pożyczek u komercyjnych wierzycieli, ponieważ bank centralny pożyczy im, ile potrzebują - uznał Peston.
- Ta szczodrość EBC na pewien przynajmniej czas zapobiegła najgorszym z możliwych skutków obniżenia ratingu Włoch lub Francji, tzn. sytuacji, w której jakiś duży bank zachodnioeuropejski odcięty od kredytu musiał ogłosić upadłość - dodał.
Przypadek włoskiego Unicreditu, którego akcje ostro straciły na wartości, gdy zasygnalizował zamiar rekapitalizowania się na drodze emisji nowych akcji na sumę 7,5 mld euro sugeruje, że "zgromadzenie dodatkowego kapitału obrotowego na rynku komercyjnego kredytu dla większości banków strefy euro stało się praktycznie niemożliwe" - wskazał Peston.
Jego zdaniem niższy rating państw odbije się na bankach strefy euro w dwójnasób. "Wartość ich pożyczek dla rządów - banki są właścicielami rządowych obligacji - będzie uznana za niższą, a co ważniejsze, niższy rating Włoch i Francji oznacza, że kraje te będą postrzegane jako mniej zdolne do finansowego wsparcia swych banków w sytuacji kryzysowej. Wzrośnie przez to ryzyko ponoszone przez innych wierzycieli" - dodał.
- Obniżki ratingu nie muszą być dla strefy euro śmiertelnym ciosem, ale spowodują, że zarówno jej system finansowy jak i gospodarka pozostaną na izbie chorych - podsumował komentator BBC.
Napisz komentarz
Komentarze