"Musimy zadbać o to, by utrzymać UE i wspólny rynek jako spójną całość, a spotkanie Rady Europejskiej wyznaczone na najbliższy poniedziałek będzie kluczowym momentem" - zaznaczył Dowgielewicz na seminarium zorganizowanym w ambasadzie RP w Londynie dla podsumowania polskiej prezydencji.
Minister uważa, że istnieje perspektywa "całkiem dobrego" porozumienia w sprawie paktu fiskalnego, choć "najprawdopodobniej bez Wielkiej Brytanii".
"Porozumienie w sprawie paktu fiskalnego nie może w żaden sposób osłabiać wspólnych unijnych instytucji. Nie powinniśmy robić niczego, co mogłoby zaszkodzić procesowi podejmowania decyzji w UE" - podkreślił.
Według niego, bez względu na to, co stanie się z porozumieniem (które muszą ratyfikować wszyscy członkowie eurostrefy - PAP), "należy zadbać o to, by pakt fiskalny był otwarty dla państw takich jak Wielka Brytania i Polska".
Dowgielewicz uznał podczas dyskusji, że UE ma dobre powody, by rozważać wprowadzenie niepopularnego w londyńskim City podatku od transakcji finansowych, ponieważ byłby on źródłem przychodu i stabilizowałby gospodarki eurostrefy.
Polski minister wystąpił też przeciwko stawianiu Węgier pod pręgierzem, a tym bardziej obwinianiu ich za trudności państw tzw. starej Unii. Jego zdaniem "niektóre aspekty sytuacji na Węgrzech są niepokojące, ale Komisja (Europejska) ma instrumenty, żeby wpływać na rząd węgierski".
Dyrektor ośrodka badawczego Centre for European Reform Charles Grant w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na najważniejsze tendencje, które nazwał "geostrategicznymi i ekonomicznymi", które będą kształtowały UE w najbliższych miesiącach, a nawet latach.
Wymienił wśród nich: zajęcie przez Niemcy rangi niekwestionowanego przywódcy UE, wzrost tendencji eurosceptycznych we Francji, groźbę osłabienia Komisji Europejskiej, deficyt demokracji, spadek prestiżu UE w świecie oraz izolację W. Brytanii.
Niemcom nie jest wygodnie w nowej roli, a Francuzom grozi eurosceptycyzm, gdy uświadomią sobie, że nie rozdają w UE kart - uważa Grant. Jego zdaniem najgroźniejsza jest natomiast groźba odebrania KE obecnego statusu, ponieważ stoi ona na straży wspólnego rynku, broni idei multilateralnej i jest obrońcą interesów małych państw.
"Joschka Fischer (minister spraw zagranicznych Niemiec w latach 1998-2005) mówi obecnie, że Komisja powinna stać się sekretariatem i stracić inicjatywę (ustawodawczą). Gdy przyjaciele UE, do których należy Fischer, występują z takimi pomysłami, to co powiedzą wrogowie" - pytał Grant.
"Alternatywą dla obecnej Europy Monneta i Schumana jest Europa gen. de Gaulle'a. Nie jestem zwolennikiem tej drugiej, ponieważ osłabi wspólny rynek i jest niepożądana" - tłumaczył.
Za najtrudniejszy problem Grant uznał demokratyczny deficyt, wskazując na konflikt między ekonomią a polityką (rozwiązanie kryzysu eurostrefy wymaga zacieśnienia integracji ekonomicznej, tymczasem demokratycznie wybrane rządy nie chcą zrezygnować z suwerenności i samodzielnego kształtowania polityki - PAP).
"Parlament Europejski nie jest rozwiązaniem dla problemu demokratycznego deficytu, ponieważ brak mu legitymizacji prawnej i politycznej. Frekwencja w wyborach do niego systematycznie maleje" - podkreślił.
Perspektywę wystąpienia W. Brytanii z UE w najbliższych 10 latach szef Centre for European Reform ocenił na 50 proc.
Odpowiedzialnością za pogorszenie stosunków W. Brytanii z UE obciążył Grant unijnego komisarza ds. rynku wewnętrznego Michela Barniera, autora wielu propozycji w sprawie regulacji rynku usług finansowych, które londyńskie City (a tym samym spory odłam związanej z nim Partii Konserwatywnej) uznaje za nie do przyjęcia.
Ideę podatku od transakcji finansowych Grant nazwał "toksyczną".
Napisz komentarz
Komentarze