Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Zbyt mało kobiet na „wysokich stołkach”

W Wielkiej Brytanii nie ma kwot, ani prawnych uregulowań odnoszących się do reprezentacji kobiet w zarządach firm, ale rządowi zależy na tym, by na kierowniczych stanowiskach pań było więcej.

Premier David Cameron zagroził, że weźmie pod uwagą narzucenie firmom ustawowych wymogów, jeśli same, we własnym zakresie, nie podejmą działań w tym kierunku. 

"Dowody jasno świadczą o tym, że firmy są zarządzane lepiej, jeśli mężczyźni i kobiety pracują obok siebie. Jeśli tego celu nie uda się osiągnąć innymi sposobami, to sądzę, że będziemy musieli wprowadzić kwoty" - powiedział ostatnio. 

Pomysł wprowadzenia kwot dla kobiet jest w W. Brytanii kontrowersyjny. Kobiety, które wybiły się w biznesie, są mu przeciwne. Wychodzą z założenia, że zdolne jednostki i tak się przebiją, zaś ustawowe wyrównywanie arytmetycznej nierówności będzie odstępstwem od zasad merytokracji. 

Takie "kwotowo dowartościowane" kobiety nie będą miały poważania u męskich kolegów - obawia się Helena Morrisey, doradczyni premiera Camerona z funduszu zarządzania aktywami Newton Investment Management. 

Kobiety stanowią obecnie ok. 15 proc. ogółu dyrektorów największych brytyjskich korporacji. Cameron chce podwojenia tego wskaźnika do 30 proc. Raport przygotowany w ub. r. na zlecenie rządu zaleca, by wprowadzić system kwot, jeśli proporcja kobiet w zarządach firm nie sięgnie 25 proc. do 2015 r.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama