Dodaje jednak, że "przyzwyczaić się" - czyli dorosnąć do roli - muszą też polscy politycy. Bo w zatytułowanym "Zła krew" tekście prestiżowy tygodnik komentuje w ten zaskakujący sposób fatalne stosunki Polski z Litwą.
"Zdumiewająco złe i niebezpiecznie się pogarszające" - tak, według "Economista", wyglądają dla zagranicy stosunki Polski z Litwą. Brytyjski tygodnik przypomina o sześciu wiekach polsko-litewskiej historii i unii obu krajów, ale podkreśla, że dziś stosunki na linii Warszawa - Wilno są lodowate.
"Ministrowie spraw zagranicznych Radosław Sikorski i Audronius Azubalis nie rozmawiają ze sobą" - pisze "Economist" i cytuje opinię Eugeniusza Smolara o "panującej wśród najważniejszych polskich polityków zgodzie co do tego, że zachowanie Litwy jest nie do zaakceptowania". Wymienia też najważniejsze powody polsko-litewskiego sporu: postrzeganie Polaków przez Litwinów jako "aroganckich" i wtrącających się w sprawy Wilna i przekonanie "12 razy liczniejszej Polski", że Litwini źle traktują liczącą 8 proc. społeczeństwa mniejszość polską na Litwie.
A na koniec "Economist" komentuje w zaskakujący sposób, stawiając Polskę na pozycji "większego sąsiada", zmęczonego zaczepkami graniczącego z nim mikrusa.
"Cierpliwość polskich polityków wobec najmniejszego sąsiada jest na wyczerpaniu. Nowym czynnikiem jest tu rosnący status Polski jako zawodnika wagi ciężkiej w Europie. Jej sąsiedzi muszą się do tego przyzwyczaić, ale polscy politycy też" - kwituje "Economist".
Napisz komentarz
Komentarze