Jak pisze agencja dpa, powodem był spór między Niemcami a Francją o wpływy.
W oświadczeniu napisano, że okazało się, iż nie można pogodzić interesów stron uczestniczących w rozmowach.
"Szkoda, że nie osiągnęliśmy sukcesu, cieszę się jednak, że przynajmniej próbowaliśmy" - napisał szef EADS Tom Enders. Prezes BAE Ian King oświadczył, że jest rozczarowany fiaskiem rozmów o fuzji między rządami Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii.
W środę o godz. 18 upływał określony prawem brytyjskim termin ogłoszenia rezultatów dotychczasowych rozmów. Oba przedsiębiorstwa mogły wystąpić o przedłużenie tego terminu.
Jak pisze agencja AFP, powołując się na trzy źródła związane z negocjacjami w Paryżu, plany zawiązania fuzji zakończyły się niepowodzeniem, ponieważ oczywiste jest, iż Niemcy jej nie chcieli. Szefowie obu koncernów, Niemiec Tom Enders i Brytyjczyk Ian King, "doszli do przekonania, że Niemcy (rząd niemiecki) nigdy nie powiedzą +tak+ i że nikt nie zdoła ich do tego nakłonić" - poinformowało jedno ze źródeł, na które powołuje się AFP.
"Do dzisiejszego ranka czekali jeszcze na sygnał od Niemiec" - dodała druga osoba zaznajomiona z planami fuzji.
Niemcy nigdy jasno nie powiedzieli "nie", "ale mnożyli preteksty" - dodał ekspert blisko związany z negocjacjami, cytowany przez AFP.
"Niemcy zablokowały umowę, chociaż wszystkie żądania strony niemieckiej zostały spełnione - powiedział anonimowy rozmówca, na którego powołuje się agencja Reutera. - Główny niemiecki negocjator Lars-Hendrik Roeller był tym, kto sformułował wszystkie żądania, i tym, kto na koniec powiedział +nie+". Roeller jest doradcą ekonomicznym kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
Taką interpretację odpierał w środę niemiecki minister obrony Thomas de Maiziere. Pytany na marginesie posiedzenia ministrów obrony państw NATO w Brukseli o odpowiedzialność rządu niemieckiego za niepowodzenie fuzji de Maiziere odpowiedział: "To opinia, którą przyjmuję do wiadomości, ale nie podzielam jej".
"Przyjąłem do wiadomości niepowodzenie fuzji" i "nie jestem zdziwiony" - skwitował minister, podkreślając, że decyzja należała do przedsiębiorców. "Było w tej sprawie wiele rozmów, przedstawiliśmy nasze stanowisko" - dodał.
EADS i BAE potwierdziły w pierwszej połowie września, że prowadzą rozmowy w sprawie połączenia. Powstałby w ten sposób europejski gigant zbrojeniowy, znacznie przewyższający pod względem obrotów amerykańskiego Boeinga. Potem zaczęły się jednak pojawiać sygnały, że rokowania natrafiły na trudności.
Według BAE Systems koncern EADS miałby w nowej spółce 60 proc. udziałów. Planowano także zapewnienie rządom Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii pakietów uprzywilejowanych akcji, co zagwarantowałoby im ochronę własnych interesów w sektorze zbrojeniowym.
Jednak jedno z niemieckich źródeł podało na początku października, że jest raczej wykluczone, by Wielka Brytania zgodziła się na utrzymanie w nowej spółce 9-procentowych państwowych udziałów Francji i Niemiec, czego domagały się rządy obu krajów.
Z kolei agencja Reutera pisała we wtorek, że Francja domagała się prawa do ponad 10 proc., a Niemcy chciały otrzymać tyle samo udziałów co Francja.
W EADS Niemcy i Francja dysponują - pośrednio i bezpośrednio - udziałami po 22 proc. Interesy Niemiec reprezentuje firma Daimler.
Napisz komentarz
Komentarze