"Obawiam się, że Europa będzie iść do przodu, a Brytyjczycy powiedzą, że spasują. Będzie szkoda, ponieważ W. Brytania jest koniecznym głosem w liberalnym politycznym i gospodarczym porządku" - zaznaczył.
Szef MSZ ostrzegł, że Wielka Brytania, jako nowe wydanie "Szwajcarii offshore", wciąż będzie musiała stosować się do norm i rozwiązań europejskich, nie mając na nie żadnego wpływu. UE nazwał "mnożnikiem siły" poszczególnych państw umożliwiającym im wspólne zrobienie tego, czego nie mogłyby dokonać same.
Podobne treści znalazły się w przemówieniu Sikorskiego z 22 września w Blenheim Palace pod Oksfordem, miejscu urodzenia Winstona Churchilla. Od tego czasu presja eurosceptyków na premiera Davida Camerona w jego własnej Partii Konserwatywnej nasiliła się.
31 października Izba Gmin przyjęła poprawkę, niewiążącą dla rządu, w której uznała, że stanowisko negocjacyjne Camerona w sprawie unijnego budżetu powinno być twardsze i zamiast żądania zamrożenia budżetu na lata 2014-20, na poziomie z 2011 r. plus inflacja, powinien on domagać się realnego cięcia wydatków.
W reakcji na pogłębienie integracji strefy euro, eurosceptycy w partii torysów sądzą, że Londyn powinien wynegocjować na nowo warunki członkostwa i przedstawić je brytyjskim wyborcom w referendum. Cameron, choć wskazuje, iż członkostwo w UE jest w brytyjskim interesie, nie wykluczył rozpisania referendum w nowej kadencji parlamentu.
"Nostalgia Brytyjczyków za chwalebną przeszłością nie powinna wpływać na osąd teraźniejszości. Zgadzam się z Davidem Cameronem, gdy mówi, że status Szwajcarii offshore byłby zaprzeczeniem brytyjskiego interesu. Mam nadzieję, że nasi przyjaciele wśród torysów przyswoją sobie tę przestrogę" – dodał Sikorski.
Stosunki Szwajcarii z UE opierają się na serii dwustronnych traktatów. W zamian za przynależność do wspólnego rynku, Szwajcaria musiała przyjąć różne postanowienia europejskiego prawa.
Napisz komentarz
Komentarze