Brytyjski rząd zapowiedział wprowadzenie minimalnej ceny emisji CO2 w celu zaktywizowania inwestycji w odnawialne źródła energii. W 2013 r. cena tony ekwiwalentu CO2 nie będzie mogła być niższa niż 15,70 funta i stopniowo rosnąć, by w 2020 roku osiągnąć poziom 30 funtów, a w 2030 roku 70 funtów za tonę.
Zdaniem szefa Essar Oil, taki poziom ceny dwutlenku węgla sprawi, że brytyjskie rafinerie ponownie pogorszą swoją konkurencyjność nie tylko w stosunku do rafinerii pozaeuropejskich, ale także zakładów z innych krajów UE.
„W tej chwili na korzyść rafinerii działa stosunkowo wysoki poziom marż, ale jeśli ponownie spadną one do niskich poziomów, to w połączeniu z innymi czynnikami, może to doprowadzić do poważnych problemów dla brytyjskich rafinerii” – stwierdził Volker Schultz.
„Nie podoba nam się wszystko, co uderza tylko w brytyjskie rafinerie. Oczekujemy tych samych reguł gry dla wszystkich, jeśli nie na całym świecie to przynajmniej w Europie” – dodał.
Według Brytyjskiego Stowarzyszenia Przemysłu Paliwowego (UKPIA) wprowadzenie minimalnej ceny CO2 może sprawić, że koszty działalności brytyjskich rafinerii wzrosną o 20 mln funtów rocznie. Inne regulacje, zarówno unijne jak i brytyjskie, dołożą do tych kosztów dalszych 75 mln funtów w skali roku. Zdaniem przedstawicieli sektora, pomimo rządowych zapowiedzi wprowadzenia mechanizmów ochronnych dla najbardziej energochłonnych gałęzi przemysłu, stwarza to poważne obawy o przyszłość sektora rafineryjnego w Wielkiej Brytanii.
Na terenie Wielkiej Brytanii działa obecnie siedem rafinerii. Na początku 2012 roku było ich osiem, jednak na skutek bankructwa szwajcarskiej spółki Petroplus, zamknięta została ostatecznie rafineria w Coryton. Brytyjscy związkowcy mieli za złe rządowi, że nie zrobił nic by uratować rafinerię i ponad 800 zatrudnionych w niej pracowników. Jako dobry przykład podawali rząd francuski, który wsparł finansowo inną rafinerię Petroplus, dzięki czemu działa ona do chwili obecnej.
Napisz komentarz
Komentarze