Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Biznesmeni przestrzegają Camerona

Dziesięciu czołowych brytyjskich biznesmenów w liście do środowego "Financial Timesa" ostrzegło premiera Davida Camerona przed stawianiem pod znakiem zapytania przyszłego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE.

Cameron pod presją eurosceptyków w jego własnej Partii Konserwatywnej chce nowego modelu członkowskiego i sądzi, że zmiany w traktatach europejskich, które UE wprowadzi w związku z wprowadzeniem paktu fiskalnego i unii bankowej, są okazją, by wynegocjować przez W. Brytanię zmianę warunków. 

Według sygnatariuszy listu ewentualne wyjście W. Brytanii z UE musiałoby oznaczać, że trzeba by na nowo negocjować umowy handlowe, z których Londyn już teraz korzysta. Mogłoby to zająć nawet 10 lat, uderzyć w brytyjski eksport, w tym profesjonalne usługi finansowe i prawne. 

Okres niepewności związany z ewentualnymi negocjacjami i wynikiem referendum w sprawie członkostwa, sugerowanego na dalszym etapie, mógłby skłonić firmy mające siedzibę w Wielkiej Brytanii, lecz prowadzące interesy w UE, do przeniesienia się za kanał La Manche, co pozbawiłoby brytyjskiego fiskusa przychodu z podatków, szacowanego na 25 mld funtów rocznie. 

Sygnatariusze przyznają, że unijna dyrektywa o czasie pracy i budżet UE wymagają zmian, ale stawianie pod znakiem zapytania brytyjskiego członkostwa nie jest sposobem na ich wymuszenie. 

Sądzą też, iż brytyjski wniosek "hurtowej" renegocjacji stosunków z UE "z pewnością zostałby odrzucony" w UE, a samo jego wysunięcie wywołałoby "szkodliwą niepewność dla biznesu". 

Wśród sygnatariuszy listu są m.in.: Martin Sorrell – szef WPP, potentata na rynku reklamy, Roger Carr – prezes największej organizacji pracodawców CBI, Chris Gibson-Smith – prezes londyńskiej giełdy czy Jan du Plessis – prezes koncernu górniczego Rio Tinto. 

W przemówieniu, które David Cameron ma wygłosić jeszcze w styczniu, zamierza on zarysować swój plan nowego modelu stosunków Londynu z UE, który będzie starał się wynegocjować, a następnie podda pod głosowanie w referendum. 

Ok. 50 proc. brytyjskiego eksportu trafia do UE.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama