Rząd ogłosił w piątek sprzedaż do 70 proc. udziałów poczty (Royal Mail) w okresie dwóch tygodni. Przewidywana cena jednej akcji ma się mieścić w przedziale 260-330 pensów, co wycenia przedsiębiorstwo na ok. 3,3 mld funtów. Giełdowy debiut spodziewany jest 15 października. To największa tego rodzaju prywatyzacja od lat.
Rząd sprzedaje 52,2 proc. udziałów plus dodatkowe 7,8 proc. w przypadku dużego popytu. 10 proc. udziałów otrzymają pracownicy poczty. Indywidualni nabywcy mogą nabyć akcje, jeśli zainwestują minimum 750 funtów (500 funtów w przypadku pracowników poczty uprawnionych do akcji pracowniczych, jeśli chcą je dodatkowo dokupić).
Zakupu akcji można dokonać poprzez brokerów lub indywidualnie przez internet. Formularze rejestracyjne można też pobrać w urzędach pocztowych, a informację uzyskać pod specjalnym numerem telefonu.
Royal Mail osiągnęła rentowność za cenę zwolnień 50 tys. pracowników w latach 2006-11 (obecnie zatrudnia ponad 100 tys. osób), licznych restrukturyzacji i podniesienia opłat za usługi. Deficyt jej zakładowego funduszu emerytalnego sięgający 8 mld funtów został przejęty przez państwowy system emerytalny.
Jeszcze w 2005 r. brytyjska poczta doręczała 84 mln przesyłek dziennie. Dziś jest to 58 mln. Dzięki rozpowszechnieniu internetowej sprzedaży wzrosła za to liczba paczek stanowiących obecnie blisko połowę obrotów.
Brytyjska królewska poczta działa od 1512 r. na mocy przywileju królewskiego. W 1840 r. poczta wprowadziła pierwszy znaczek, a 1853 r. - pierwsze skrzynki pocztowe. W 1986 r. rozdzielono dział paczek i listów od usług świadczonych przez okienko.
Związek zawodowy CWU (Communication Workers Union) sądzi, że poczta powinna pozostać własnością publiczną, a skutkiem prywatyzacji będzie redukcja zatrudnienia i pogorszenie świadczeń pracowniczych. CWU grozi strajkiem, ale procedura strajkowa wymaga głosowania i uprzedzenia pracodawcy. Strajk nie zapobiegnie zatem prywatyzacji, ponieważ najwcześniej mógłby dojść do skutku 23 października.
Napisz komentarz
Komentarze