Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Bank Anglii obawia się przegrzania rynku nieruchomości

Z obawy przed przegrzaniem rynku nieruchomości Bank Anglii (BoE) nie będzie udostępniał taniego kredytu bankom komercyjnym z myślą o finansowaniu kredytów mieszkaniowych – zapowiedział jego prezes Mark Carney. Posunięcie ma charakter profilaktyczny.

W ramach wspólnego z ministerstwem finansów programu tzw. FLS (Funding for Lending Scheme) Bank Anglii udostępniał bankom tani kredyt, pod warunkiem, że zwiększą akcję pożyczkową dla biznesów i gospodarstw domowych. 

FLS zainaugurowany latem 2012 r. i wprowadzony na okres 2,5 roku nie spełnił swoich celów w odniesieniu do firm. Wartość pożyczek netto dla małych i średnich firm nie przestaje się zmniejszać, za to znacznie wzrosły pożyczki pod zastaw nieruchomości, po części spekulacyjne. Stąd od 1 stycznia program będzie dostępny tylko dla firm. 

BoE zdecydował też, że na każdą nową pożyczkę mieszkaniową banki i towarzystwa hipoteczne będą musiały wyasygnować wyższe rezerwy, co czyni pożyczki mniej opłacalnymi. Doroczne testy odpornościowe przeprowadzane przez BoE będą uwzględniać scenariusze krachu na rynku nieruchomości. 

Decyzje te są zaskoczeniem, choć Carney zastrzegł, że jest to posunięcie o charakterze profilaktycznym i powodów do obaw nie ma. 

Ceny nieruchomości mocno wzrosły w 2013 r. Średnia cena jest o ok. 7 proc. powyżej poziomu z 2012 r. i nadal zwyżkuje, zwłaszcza w Londynie. Niektórzy ekonomiści wyrazili w związku z tym obawy, że na rynku nieruchomości utworzy się nowa "bańka spekulacyjna", której pęknięcie będzie dla gospodarki bardzo dotkliwe. 

Niezależnie od FLS, w październiku rząd uruchomił osobny program wsparcia dla nabywców nieruchomości, tzw. H2B (Help to Buy) polegający na tym, że gwarantuje 15 proc. kredytu przyznawanego pod zastaw nieruchomości, co oznacza, że nabywca wykłada tylko 5 proc. rynkowej ceny domu lub mieszkania. 

Według Carney’a jest jeszcze za wcześnie, by oceniać H2B, którego BoE i tak nie może zawetować. 

Nieoficjalne doniesienia sugerują, że rząd obciąży obcokrajowców posiadających nieruchomości w W. Brytanii podatkiem od zysków kapitałowych według stawki 28 proc., by zapobiec sytuacji, w której brytyjskie nieruchomości staną się, jak to napisał publicysta "Evening Standard" Joe Murphy, "skarbonką zagranicznych bogaczy".


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama