Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

„Kaczyński i PiS nie mieli wyboru”

Ani Jarosław Kaczyński, ani Prawo i Sprawiedliwość nie mieli wyboru - napisał na swym portalu "Daily Telegraph" w komentarzu do decyzji lidera PiS-u o kandydowaniu w wyborach prezydenckich.

Gazeta wskazuje, że w katastrofie pod Smoleńskiem zginął nie tylko brat bliźniak Jarosława Kaczyńskiego - Lech, ale także czołowi politycy partii, co "pozostawiło Jarosława jako jedynego wchodzącego w grę polityka z nazwiskiem i rangą".

Podobnego zdania jest "Financial Times": "Kaczyński był postrzegany jako jedyny potencjalny kandydat PiS-u zarówno z powodu bliskości z bratem, jak i z powodu tego, że robił co mógł, by w jego partii nie pojawili się przywódcy konkurencyjni wobec niego".

Obie gazety wskazują, że przed katastrofą sądzono, iż prezydent Lech Kaczyński będzie ubiegał się o drugą kadencję, choć sondaże wskazywały, że może doznać porażki w wyborach planowanych wówczas na październik br.

"Daily Telegraph" twierdzi, że "wprawdzie PiS zyskał większe poparcie od czasu katastrofy z 10 kwietnia, ale Jarosławowi nie będzie łatwo wygrać". Dziennik zauważa, że w okresie, gdy Jarosław Kaczyński był premierem, w Polsce dochodziło do politycznych napięć, które mu się pamięta.

W ocenie "Financial Timesa" Jarosławowi Kaczyńskiemu, który był głęboko wstrząśnięty tragedią pod Smoleńskiem, Polacy współczują, jednak sondaże opinii sugerują, że faworytem w wyborach jest marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

"FT" przypomina, że przed katastrofą Jarosław miał złe notowania, co gazeta tłumaczy "jego agresywnym językiem i wyraźnym pogorszeniem stosunków Polski z Rosją, Niemcami i UE w okresie, gdy był premierem (2006-07)".

"Kaczyński nie zdołał udowodnić swojej tezy, że Polska jest pod wpływem zakulisowej siatki złożonej z przedstawicieli przestępczego półświatka, dawnej komunistycznej agentury i biznesmenów" - napisał "FT".

Z kolei BBC nie wyklucza, że katastrofa pod Smoleńskiem może przysporzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu wyborców, którzy zagłosują dla niego z osobistej sympatii i współczucia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama