W południe, w wystąpieniu przed Grobem Nieznanego Żołnierza, prezydent apelował o cnotę mądrości, porozumienia i zgody. "Nie dyktujmy innym jak mają kochać Polskę" - wzywał. "Świętujmy ten dzień razem" - mówił.
Prezydent zwrócił uwagę, że Polacy muszą uszanować prawo innych ludzi do wyrażania ich własnych, czasem odmiennych przekonań. "Niech zwłaszcza 11 listopada ich manifestowanie odbywa się bez agresji i bez nienawiści, bez uzurpowania sobie przez kogokolwiek monopolu na Polskę" - podkreślił. Jak zaznaczył, także "ów listopadowy cud odrodzenia Polski stał się możliwy, dlatego że ówcześni przywódcy polityczni potrafili się ze sobą porozumieć w imię nadrzędnych polskich interesów". "Nie kochali się nawzajem, ale kochali Polskę. To wystarczyło, żeby przezwyciężyć wzajemną nieufność, czasem nawet wrogość" - dodał.
W uroczystościach na pl. Piłsudskiego brała udział prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Wieniec przed Grobem Nieznanego Żołnierza złożył też premier Donald Tusk oraz marszałkowie Sejmu i Senatu.
Po południu doszło w stolicy do starć z policją. Pierwszy incydent miał miejsce na Nowym Świecie, gdy grupa przedstawicieli organizacji lewicowych wdała się w bójkę z grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać; doszło wtedy do ataku na funkcjonariuszy. Przedstawiciele organizacji lewicowych, niektórzy w kapturach, zabarykadowali się w kawiarni. Po kilku godzinach zostali wyprowadzeni przez policjantów do furgonetek.
Do poważniejszych starć doszło przy okazji zorganizowanego przez środowiska narodowe "Marszu Niepodległości". Jeszcze przed jego rozpoczęciem ok. godz. 15.00 grupy zamaskowanych osób atakowały kordon policji, oddzielających ich od odległego o kilkaset metrów wiecu środowisk antyfaszystowskich. Wiec pn. "Kolorowa Niepodległa" zablokował ul. Marszałkowską, uniemożliwiając przemarsz narodowców. Ruszyli oni zatem bocznymi ulicami pod pomnik Romana Dmowskiego na Placu na Rozdrożu. Po godz. 17.00 marsz tam rozwiązano.
Policję atakowano kamieniami, petardami, kostką brukową i butelkami. Funkcjonariusze użyli armatek wodnych, pałek i gazu łzawiącego. Agresja napastników kierowała się także na media: pobito fotoreportera, na pl. Na Rozdrożu spalono dwa samochody TVN; uszkodzono także wozy Polsatu, Polskiego Radia i innych mediów.
Zamieszki to efekt prowokacji osób, które chciały oczernić marsz - twierdzi prezes Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki. Jak zaznaczył, "nie czuje się odpowiedzialny za prowokacje, które nie dotyczyły kolumny marszowej".
Premier Donald Tusk był na bieżąco informowany o sytuacji w Warszawie – zapewnił rzecznik rządu Paweł Graś. Dodał, że szef rządu zaleci surowe karanie sprawców przemocy. "Na pewno będzie zalecenie pana premiera, żeby karać zatrzymanych z całą bezwzględnością, bez względu na przynależność czy sympatie polityczne, czy narodowość. Wszyscy, którzy dopuszczali się dziś łamania prawa, muszą liczyć się z tym, że zostaną surowo ukarani" - dodał Graś.
W sobotę o manifestacjach podczas Święta Niepodległości premier będzie rozmawiał z ministrami sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji, komendantami policji - głównym i stołecznym - oraz prezydent stolicy.
W reakcji na zajścia w stolicy prezydent Komorowski zlecił prawnikom prace nad znalezieniem rozwiązań, które - bez zmiany konstytucji - nowelizowałyby Prawo o zgromadzeniach. Według prezydenta organizatorzy manifestacji powinni w większym niż obecnie stopniu ponosić odpowiedzialność za szkody i zniszczenia. Z kolei policja ma uzyskać prawo łatwiejszej identyfikacji osób zakrywających twarze. Komorowski wyraził też żal i ból z powodu "hańbiących zachowań" podczas obchodów święta niepodległości. Nazwał "narodowym wstydem" zapraszanie do Polski obcokrajowców, którzy "nie są zainteresowani świętowaniem polskiej niepodległości, a urządzaniem na polskich ulicach burd i awantur".
Stołeczny ratusz opracował propozycje zmian w przepisach o zgromadzeniach; w piątek wieczorem rozwiązania te przekazano prezydentowi - poinformowała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Obowiązujące prawo jest zbyt liberalne - oceniła.
Policja zatrzymała w stolicy ok. 200 osób, w tym obywateli Niemiec. Wieczorem warszawskie pogotowie poinformowało, że po demonstracjach do szpitali przewieziono 29 rannych. Natomiast policja podała, że w wyniku starć lekko rannych zostało 40 funkcjonariuszy. Z tej liczby 22 policjantów zostało przewiezionych do szpitali, większość z nich po udzieleniu pomocy i badaniach lekarskich opuściła placówki medyczne. Życiu żadnego z rannych nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do marszów organizowanych przez środowiska narodowe doszło w kilku miastach w Polsce; nie miały one takiego przebiegu jak w Warszawie. We Wrocławiu doszło do słownych przepychanek między narodowcami a grupą antyfaszystów.
Z okazji Święta Niepodległości w całej Polsce odprawiano msze za ojczyznę. Patriotyzm w czasie pokoju najpełniej wyraża się przez pracę, podejmowaną na rzecz dobra wspólnego, któremu na imię Polska - podkreślił biskup polowy WP Józef Guzdek podczas mszy w Katedrze Polowej WP. Dość tej recydywy walki z krzyżem, bo my już to przeżywaliśmy po 1945 r. - powiedział w Bazylice Mariackiej metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Dzień święta narodowego uświadamia nam, że aby przetrwać chwile kryzysu i sporów wewnętrznych, musimy pamiętać o naszej tożsamości i korzeniach narodowych, z których wyrośliśmy – mówił podczas mszy na Wawelu kard. Stanisław Dziwisz.
O rocznicy polskiej niepodległości pamiętał także hiszpański klub piłkarski Real Madryt. Na jego oficjalnym profilu na Facebooku (ponad 21 mln fanów) pojawił się wpis: "Pozdrowienia dla wszystkich Polaków z okazji 93. rocznicy dnia niepodległości kraju".
Napisz komentarz
Komentarze