Brytyjski premier oświadczył w środę, że coraz ściślejsza unia, do której zmierza Europa, nie jest celem Wielkiej Brytanii. Potwierdził, że zamierza renegocjować relacje Londynu z UE, a wynik tych starań zostanie poddany pod referendum do końca 2017 r.
"99 proc. wystąpienia Davida Camerona jest na użytek wewnętrzny, brytyjski, jest próbą wyjścia z pewnych problemów politycznych wewnątrz Wielkiej Brytanii i to nie był tak naprawdę komunikat do nas, do innych Europejczyków, ale raczej do swojej partii i wyborców" - uważa Tusk.
Jak podkreślił, od dłuższego czasu obserwuje działania Brytyjczyków, przede wszystkim w Radzie Europejskiej i "wystąpienie premiera Camerona nie było dla niego zaskoczeniem". "Powtórzył wielokrotnie powtarzane tezy w czasie spotkań roboczych w Brukseli" - dodał szef rządu.
Według Tuska, rzeczywiście jest tak, że "Brytyjczycy mają specjalny status w Europie - choćby rabat brytyjski". "Brytyjczycy przystępowali do UE w jakimś sensie na trochę specjalnych zasadach i widać, że w czasie dyskusji nad budżetem (UE na lata 2014-2020) chcą tę odrębność podkreślić" - mówił premier.
Cameron zapowiedział, że jego Partia Konserwatywna zwróci się do wyborców o udzielenie mandatu dla przyszłego konserwatywnego rządu na wynegocjowanie nowych warunków z Brukselą. Następne wybory parlamentarne mają się odbyć w 2015 roku. W razie wygranej konserwatystów, do końca 2017 r. rozpisane zostanie referendum w sprawie pozostania W. Brytanii w UE.
Napisz komentarz
Komentarze