W 1999 roku oglądałem fragment papieskiej pielgrzymki do Polski, kiedy to na kilka godzin Jan Paweł II wraz z całym orszakiem pojawił się w Zamościu. Kilka dni wcześniej popełniłem pewien tekst, powieliłem w kilkuset egzemplarzach i rozdawałem przybyłym do Zamościa pielgrzymom. Zatytułowałem to „PAP KULTURA”. A właściwie było to coś pomiędzy „PAP KULTURĄ”, a „POP KULTURĄ”, bo słowie „PAP” litera „A” była wkomponowana w literę „O”. A było to o tym, jak to jeszcze w XIX wieku Fryderyk Nietzsche stwierdził, że wiek XX będzie wiekiem idoli. I napisałem, że się sprawdziło. I pod koniec wieku XX taki oto idol jeździ oto z miasta do miasta, z kraju do kraju, występując na megamasowych imprezach. A za nim jeżdżą tłumy zaślepionych fanów i na pamięć znają jego największe przeboje. I je razem śpiewają, a w festiwalowych kramikach kupują pamiątki z jego wizerunkiem, a zarabiają na tym trochę inni fani. Inni, bo bardziej cwani, którzy nie dość, że wielbią swojego idola, to potrafią jeszcze na nim zarobić. No i w ogóle to na takich imprezach jest niezły czad. A potem ci fani powracają do swej szarej, egzystencji, żyją codziennymi zasadami, nierzadko niezgodnymi z tym, co głosi ich idol.
Po około roku okazało się, że moje ulotki narobiły nieco szumu. W jednej z lokalnych knajp jakiś żulik, uważający się z pewnością za jednego z opisanych fanów, kiedy dowiedział się, że to ja byłem autorem owego tekstu, niemal nie spuścił mi za to niezłego lania. Wrzeszczał coś, że chce obije mi mordę, bo ja to naród polski obraziłem, że się Boga nie boję itp. Wtedy uświadomiłem sobie, że i tak miałem szczęście, że za te ulotki ktoś mnie do sądu nie podał o obrazę uczuć religijnych, urażenie głowy państwa czy o coś w tym rodzaju.
Kiedy dwa lata temu Jan Paweł II umierał, nie tylko polskie gazety poświęcały mu na swych łamach wiele uwagi. Działo się tak także na Wyspach. Prestiżowy dziennik „The Times” wydał wówczas kilkustronicowy dodatek poświęcony całemu pontyfikatowi. Były zarówno zasługi papieża w obaleniu komunizmu, jak i rozwinięciu dialogu Kościoła Katolickiego z innymi religiami. Nie zabrakło też i spojrzenia na kontrowersyjne sprawy. Na jednej ze stron dziennik zamieścił zdjęcie z antypapieskich protestów, które odbywały się niegdyś we Francji. Widniała na mim karykatura papieża z prezerwatywą na nosie. Podtekst był oczywisty – owe wystąpienia skierowane były przeciwko konkretnemu stanowisku Jana Pawła II – braku zgody na używanie nienaturalnych środków antykoncepcyjnych.
Nieco wcześniej, jakieś dwa lata temu, na jednej z londyńskich wystaw moją uwagę zwróciła plakietka – tzw. badges. Także na niej widniała karykatura papieża, opatrzona napisem: „Rome or reason?”, czyli „Rzym czy rozum?”. Potem dowiedziałem się, że w 1982 r. takie znaczki przypinało sobie do ubrań wielu Brytyjczyków, a było to na znak protestu przeciwko ówczesnej wizycie papieża w Wielkiej Brytanii.
Około miesiąca po konklawe w 2004 roku w Wielkiej Brytanii odbywały się wybory. Moi znajomi z Polski nie kryli zdziwienia, kiedy opowiadałem im, jak to największy tutejszy dziennik – „The Sun” – wykorzystał niedawne konklawe do działań marketingowych. Otóż na dachu swej siedziby zebrało się szefostwo wydawnictwa tej bulwarówki, by przedyskutować, za jaką opcją polityczną opowiedzą się podczas zbliżających się wyborów. Społeczeństwu zamierzali obwieścić swoją decyzję kolorem unoszącego się z nad budynku dymu. Czerwony miał oznaczać poparcie dla laburzystów, biały dla torysów, a niebieski dla demokratów. Nad budynkiem uniósł się wówczas dym o zabarwieniu czerwonym.
Zastanawiam się, jak polskie media, polska prokuratura, a przede wszystkim polskie społeczeństwo zareagowałoby, gdyby ktoś nad Wisłą publicznie demonstrował karykaturę Jana Pawła II, protestował przeciwko głoszonym przez niego poglądom, czy po prostu drwił ze zwyczajów panujących w Watykanie. Chociaż, co się tutaj zastanawiać – jeden werdykt już niedawno zapadł. Jerzy Urban został w zeszłym roku skazany przez sąd za to, że przed jedna z papieskich pielgrzymek do Polski opublikował na łamach tygodnika „Nie” satyryczny tekst, zdaniem wielu osób obrażający papieża. Co prawda Urban powiedział że na razie nie zapłaci 20 tys. zł grzywny i zapowiedział, że będzie się odwoływał od wyroku do Trybunału w Strasburgu, ale precedens – kara za obrazę papieża – stał się w Polsce faktem.
Nie płakałem Janie Pawle II, bo nie przygwoździła mnie psychoza żałobnego klimatu, panującego wówczas nad Wisłą – atmosfera, która do dziś sprawia, że zaślepieni Polacy nie dostrzegają minusów pontyfikatu, które z kolei dla wielu grup społecznych, także w Polsce, powodem do dumy bynajmniej nie są. Bo papież-Polak był bardzo wielkim człowiekiem, ale mógłby być jeszcze większym, gdyby nie głoszone przez niego niektóre poglądy, z którymi zupełnie się nie zgadzam. Nie zgadzam się z tym, że papież nie odważył się na zezwolenie stosowania nienaturalnych środków antykoncepcyjnych – nawet prezerwatyw, co szczególnie w dobie AIDS jest kuriozalnym stanowiskiem. Nie zgadzam się też z tym, że papież nie zezwolił na małżeństwa księży i kapłaństwo kobiet. Nie zgadzam się też z tym, że papież nie zezwolił kobietom na pełne decydowanie o swoim ciele – by one same decydowały, czy mają urodzić dziecko czy nie. I z tym, że stanowczo nie odnosił się on do wielu afer w Kościele – jak np. pedofilia wśród księży. I z wieloma innymi jego poglądami, o których długo by pisać, też się nie zgadzam, choć zaznaczam, że moim zdaniem był on wielkim człowiekiem. Dlatego też nie wziąłem udziału w żadnym z dwóch marszy papieskich, które przeszły ulicami Londynu. I nie płakałem po Janie Pawle II, bo wraz z nim odeszła pewna epoka – epoka zakazów – i mam nadzieję, że jego następcy sprawią, że Kościół Katolicki odejdzie w przyszłości od tych wszystkich zakazowych stereotypów z którymi się w zupełności nie zgadzam.
Nie płakałem po papieżu
2 kwietnia 2005 r. oczy całego świata zwrócone były na Watykan. Jan Paweł II umierał. Wydarzenie to nieco inaczej wyglądało w Polsce, a zupełnie inaczej w innych krajach. Ja miałem okazję obserwować je z Londynu. I całe szczęście, bo utwierdziło mnie to w kilku przekonaniach odnośnie zjawiska, jakim był pontyfikat polskiego papieża. Spoglądając na transmisje brytyjskich telewizji, relacje tutejszych gazet, umocniłem się w przekonaniu, jak bardzo polskie spojrzenie na Jana Pawła II jest subiektywne, jak bardzo różni się od tego, jak widzą go na świecie, szczególnie w krajach takich jak Wielka Brytania, gdzie wolność słowa ceni się wyżej, niż jakiekolwiek religijne czy ideologiczne wartości.
- 02.04.2006 12:47 (aktualizacja 22.08.2023 21:30)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze