Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Emailowe eldorado

W dalekiej Arizonie doszło do pewnego niezwykłego wydarzenia. Znalazło się ono na czołówkach większości najważniejszych tytułów prawniczych na całym świecie, podczas gdy reszta prasy albo sprawę przemilczała, albo wspominała o niej jedynie wyrywkowo. Tymczasem sprawa ta w większym lub mniejszym stopniu dotyczy każdego z nas, kto tylko posiada konto poczty elektronicznej i korzysta z niej dość często. Prędzej czy później bowiem zaczynają się w niej pojawiać wiadomości, których nie tylko od nikogo nie oczekiwaliśmy, ale których nawet nie zamierzamy otwierać. Jednym słowem: spam.
W dalekiej Arizonie doszło do pierwszego w historii skazania prawomocnym wyrokiem sądu dwóch spamerów, rozsyłających dziesiątki tysięcy listów zawierających treści erotyczne lub zaproszenia do odwiedzin stron pornograficznych. Według prawa amerykańskiego każda działalność polegająca na rozsyłaniu spamu jest sprzeczna z prawem i zagrożona nie tylko wysokimi grzywnami, ale przede wszystkim więzieniem. Dwóch spamerów trafiło za kratki na pięć lat, ale nawet po wyjściu przez kilka kolejnych nie będą mieli prawa usiąść przed ekranem komputera, a do tego czekać będzie na nich grzywna ponad milion dolarów, którą muszą zapłacić. Karę muszą zapłacić, bo wysyałając spam dostawali prowizję od każdego, kto po przeczytaniu maila wszedł na opisywaną przez nich stronę.
 
Zjawisko spamu istnieje na świecie od lat, ale dopiero w ostatnim czasie do działania przystąpiły rządy i organizacje sprawujące nadzór nad działaniem internetu, próbując ograniczyć rozwój całego zjawiska. Według AOL – America On Line – jednego z największych dostawców internetu w USA każdego dnia ich serwery i filtry antyspamowe przechwytują ponad 2 miliardy przesyłek zeskanowanych jako spam. Wiele z nich zawiera nie tylko reklamy produktów czy usług, ale także wirusy, które mogą nie tylko wykraść dane z naszego kompuera, ale coraz częściej również z naszego konta bankowego.
 
W Polsce takiego problemu nie ma. Gdy cztery lata temu wszedłem na jedną ze stron wymagających zarejestrowania, do tej pory otrzymuję przesyłki promocyjne, które są niczym innym jak tylko spamem. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że fakt, iż mieszkam w UK, może pomóc mi wywalczyć odszkodowanie. Tylko, czy po dziesiątkach prób wykreślenia mojego adresu email z ich listy wysyłkowej mogę się jeszcze łudzić, że teraz grośba procesu sądowego bardziej podziała na ich wyobraźnię? Nie sądzę. A chciałbym któregoś dnia obudzić się rano, zajrzeć do skrzynki i być mile zaskoczonym komunikatem: nie masz żadnej wiadomości w folderze spam.

Ale to tylko marzenie.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama