Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Światowa prasa: Polska płacze, ale myśli o wyborach

Wulkaniczny pył pokrzyżował plany części żałobników - pisze w swoim komentarzu do niedzielnych uroczystości pogrzebowych brytyjski "Times". Z kolei "New York Times" podkreśla, że choć Polska płakała, to jednak niektórzy politycy myślą już o wyborach.

W sumie na uroczystości w Krakowie i Warszawie wydano dziennikarzom kilka tysięcy akredytacji, a uroczystości relacjonowały m.in. CNN, Sky News, Al-Dżazira, France 24, TV5 Monde, Szwajcarska VTR czy Czeska TV PRIMA oraz media rosyjskie: Kanał 1, Rossija i NTV.
Zazwyczaj ograniczały się one do opisu samego przejazdu konduktu z ciałem prezydenta i jego żony, przebiegu mszy w Bazylice Mariackiej i pochówku na Wawelu. BBC wspominał o 21 armatnich wystrzałach na cześć Lecha Kaczyńskiego, o biciu dzwonu Zygmunta i tłumach na rynku. CNN mówi o "końcu podróży wypełnionej smutkiem dla środkowoeuropejskiego narodu". Z kolei Al-Dżazira przypomniała przy tej okazji kontrowersje związane z pochówkiem na Wawelu, obok największych postaci polskiej historii.

Wybory za pasem
O odrobinę głębszą analizę pokusiły się za to gazety. Amerykański "NYT" podkreśla, że żałoba narodowa w Polsce dobiega końca, wybory za pasem, a wciąż nie jest jasne, czy brat bliźniak zmarłego prezydenta - Jarosław Kaczyński - wystartuje w wyścigu o prezydenturę. Zdaniem Jolanty Szczypińskiej, powinien. - Obieraliśmy sygnały, że Polacy chcą, by Jarosław ubiegał się o prezydenturę. Tego się oczekuje - mówi posłanka PiS amerykańskiej gazecie. - Znam go dobrze i wierzę, że będzie chciał kontynuować dziedzictwo brata - dodaje.

"NYT" przytacza też opinię socjologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego Jarosława Flisa, który ocenił, że na poziomie emocjonalnym katastrofa pod Smoleńskiem jest dla Polaków podobną traumą, jak dla mieszkańców USA zabójstwo prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego.

Komentatorzy gazety zwracają też uwagę na zbliżenie między Moskwą a Warszawą, do którego doszło w ciągu ostatnich dni. Podkreślają przy tym, że mimo wszystkich trudności spowodowanych przez pył wulkaniczny, na uroczystości przyleciał prezydent Rosji Dimitrij Miedwiediew.

Zamiast na pogrzeb wybrał pole golfowe
"Washington Times" wraca do odwołanej wizyty Baracka Obamy w Polsce. Komentuje, że prezydent USA postanowił wykorzystać ograniczenia w ruchu powietrznym nad Europą i zamiast na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego udał się... na pole golfowe w bazie lotniczej Andrews Air Force Base. To już 32. raz od czasu objęcia urzędu, gdy Obama znalazł się na polu golfowym. Gra więc znacznie częściej niż George W. Bush, który przez 8 lat urzędowanie tylko 24 razy wybrał się, by zaliczyć 18 dołków - analizuje dziennik.

Gazeta przypomina też, że pył powstrzymał nie tylko Obamę, ale też kanclerz Niemiec Angelę Merkel czy prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.

Także brytyjski "Times" zwraca uwagę na niedzielne uroczystości w kontekście problemów z komunikacją. "Światowi przywódcy, królowie i książęta, odwołali swoje podróże do Krakowa, gdzie mieli oddać hołd zmarłemu Lechowi Kaczyńskiemu i obwinili (za to) chmurę wulkanicznego pyłu unoszącego się nad Europą - pisze londyński dziennik.

W rezultacie zakazu lotów do Krakowa przyjechali głównie przywódcy z Centralnej i Wschodniej Europy, którzy przybyli na uroczystości pociągami lub samochodami.

"Times" przypomina przy tym, że choć przelot do Krakowa był wykonalny w małym samolocie - co udowodniła delegacja Maroka lądująca w sobotę w Krakowie cessną bez najmniejszych problemów - wielu przywódców odstraszył pył znad Islandii. Ich postępowanie przeciwstawia się postępowaniu Jerzego Buzka, który podróż wszerz Europy odbył samochodem, a wielu eurodeputowanych wsiadło do pociągów.


Saakaszwili dotarł do Krakowa

Jeden z najbliższych sojuszników prezydenta Kaczyńskiego przyleciał do Krakowa już po tym, gdy w Bazylice Mariackiej zakończyła się msza pogrzebowa pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich.  Samolot z Saakaszwilim wylądował na lotnisku w Balicach dopiero około 17:00.

Jak podały gruzińskie media, gruziński prezydent, który przebywał z wizytą w USA, najpierw przyleciał do Portugalii, stamtąd udał się do Włoch, następnie do Turcji, dalej do Bułgarii, a później do Rumunii. Dopiero z tego kraju udało mu się przylecieć do Polski.

Po tragicznej katastrofie pod Smoleńskiem, w której zginął m.in. prezydent RP, Micheil Saakaszwili nadał Lechowi Kaczyńskiemu pośmiertnie tytuł Narodowego Bohatera Gruzji.
W czasie wojny rosyjsko-gruzińskiej z sierpnia 2008 roku polski prezydent przyleciał do Tbilisi, aby wesprzeć Saakaszwilego.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama